Prologue

5.3K 175 7
                                    

 Wysiadam z samolotu i szybko kieruję się po bagaż. Chwilę potem stoję już na postoju taksówek i łapię pierwszą, którą widzę. Po dwutygodniowym pobycie na Hawajach, wracam do pracy. Dostając odszkodowanie po wypadku zainwestowałam we własna firmę. Nikt z bliskich jednak nie wie, że jestem w tym mieście i że prowadzę jakiekolwiek przedsiębiorstwo. Kto mógłby tak pomyśleć: zwykła, szara myszka, która miała wypadek i nie wiadomo co z nią, zakłada firmę i zaczyna wszystko od nowa. Co najlepsze - jej firma błyskawicznie wspina się na wyżyny i króluje w topowej 10 najlepiej prosperujących firm w Nowym Jorku!

   I kiedy wszystko nabiera szybkich obrotów, postanawiam zwolnić i wyjechać, aby odpocząć. W tym wszystkim jest również facet, którego niedawno poznałam. Czarujący, wysoki, z niesamowicie szarymi oczami. Biznesmen, który zajmuje się finansami mojego przedsiębiorstwa. Jest uwodzicielski, szarmancki, seksowny i ekstrawagancki.

   Taxi zatrzymuje się pod ogromnym wieżowcem na Time Square, a ja wyskakuję z pojazdu i kieruję się do windy. Witam po drodze kobietę na recepcji, a bagaże zostają odebrane od młodego mężczyzny.

-Witamy panią z powrotem. Świetnie pani wygląda.- uśmiecha się słodko, sugerując flirt. Jednakże ja odrzucam jego propozycje i obojętna na starania sunę windą na 23 piętro - ostatnie, które tutaj jest.

Otwieram drzwi i wdycham zapach nowej skóry. Pomieszczenie w stonowanych kolorach, jak całe mieszkanie. Jest proste, klasyczne z akcentem - takim, jakim zawsze chciałam.

-Pani bagaże.- słyszę za sobą, a ja odwracam się na pięcie i wkładam mu za koszulę 100 dolarów.

-Dziękuję za pomoc.- uśmiecham się słodko i odprowadzam wzrokiem zawstydzonego mężczyznę.

Padam zmęczona na skórzaną sofę i zaczynam robić się senna. Zanim jednak ruszyłam wziąć prysznic, zjadłam kanapki, które sama przygotowałam, ponieważ kucharz ma się zjawić tutaj dopiero jutro.

   Kiedy wyszłam spod prysznica, owinięta w sam ręcznik zauważyłam jakąś postać, która przebiegła przez salon prosto do jadalni. Przestraszona złapałam gaz pieprzowy i wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Gdy wreszcie tam dotarłam, nie było nikogo. Na dworze zapanował już mrok, a zgaszone światła utrudniały widoczność. Nagle poczułam czyjeś dłonie, dotykające moje nagie pośladki.

-Tęskniłem za tobą, maleńka.- usłyszałam niski, ochrypły głos. Wtedy zrelaksowałam się, bo wiedziałam, że to żaden mi obcy facet, tylko ten, który od pewnego czasu szalał na moim punkcie...

ToxicWhere stories live. Discover now