17

2.5K 149 60
                                    

Montanha pov

Z sultana wysiadł Kui i Carbonara. Czułem, jak mięśnie Erwina się spinają. Złapał mnie za ręce, ustawiając mnie za sobą. Zobaczyłem, że za paskiem ma broń, którą trzymał jedną ręką.

- Hej.. - zaczął Carbo.

- "Hej"? Mówisz kurwa po prostu "Hej" jakby nic się nie stało?! - uniósł się pastor. Położyłem mu rękę na plecach, delikatnie je masując. - Po co tu przyjechaliście? Dlaczego go śledzicie?! Nie mało wam? Prawie przez was zginął!

- Chcieliśmy z nim pogadać.. Oraz dowiedzieć się co z tobą.. - powiedział Kui.

- Pogadać? - spytałem.

- Tak.. Wiem, że postąpiliśmy chujowo.. Ale musisz nas zrozumieć. Jesteś jebanym policjantem! Mogłeś nas wydać policji a twoja relacja z Erwinem tego nie ułatwiała.. Chcieliśmy cię przeprosić..

- Nie no kurwa nie mogę! Zamykacie mnie, żebym nie mógł się z nim skontaktować, po czym strzelacie do niego cztery razy, aby "umarł" a teraz go przepraszacie? I my mamy w to uwierzyć? Że nagle zmieniliście zdanie? - spytał szaro włosy.

- Zrozumieliśmy, że można ci ufać.. Mimo że cię prawie zabiliśmy nie sprzedałeś nas gdy przyjechał Capela i Pisiciela. - powiedział Kui.

- Nie, nie zrobiłem tego. - potwierdziłem.

- Przepraszamy. Mogliśmy zaufać ci Erwin.. - powiedział Carbonara.

- No właśnie mogliście.. Ale tego nie zrobiliście. - rzekł Pastor.

- Wiemy, że źle zrobiliśmy. Chcieliśmy tylko.. - zaczął brunet, ale przerwał, zerkając na mnie.

- Znaleźć Spadino.. - dokończyłem za niego. - wiem o tym.. Wiem też, że co piątek o 19 jeździ do starej elektrowni.. - powiedziałem..

- Ale, czemu nam to mówisz? - spytał zdziwiony Kui.

- Bo mi pomagał, chciał nam pomóc, ale wy jesteście zjebani! - odezwał się Erwin.

- My.. Nie wiedzieliśmy

- No bo mnie nie słuchaliście! Zresztą jak zawsze.. Macie coś jeszcze do dodania? - spytał szaro włosy.

- Erwin proszę nie gniewaj się na nas..

- Pytam, czy macie coś jeszcze do dodania? Bo jeśli nie to wybaczcie, ale my będziemy już szli. - powiedział i odwrócił się od nich. - przemyśle wszystko i się z wami skontaktuje..

Złapał mnie za rękę i lekko pchnął w kierunku windy.

- Montanha.. - krzyknął Carbonara. Zatrzymałem się i odwróciłem w ich kierunku - Jeszcze raz przepraszamy.. Ciebie też Erwin..

Uśmiechnąłem się delikatnie, a Pastor tylko potrząsnął głową i ruszyliśmy a kierunku mieszkania.

Erwin pov

Może rzeczywiście nie chcą nic złego? W końcu to rodzina nie okłamaliby mnie..
Zastanawiałem się, leżąc na łóżku obok Gregory'ego, który spał.

Westchnąłem i wstałem z łóżka, wychodząc do korytarza i zakładając buty. Było trochę po 2 w nocy. Założyłem bluzę i wyszedłem z mieszkania, wychodząc przed budynek.

Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i zapalniczkę. Podpaliłem go i zaciągnąłem się.

Usiadłem na murku, podziwiając opustoszałe ulice miasta. Raz na jakiś czas przejechał jakiś samochód.

Zauważyłem po drugiej stronie ulicy ciemną zamaskowaną postać. Prawdopodobnie mężczyzny. Podniosłem się ostrożnie z miejsca, szukając za paskiem pistoletu. Niestety owego nie znalazłem. Kurwa!

Gregory X Erwin - MorwinDonde viven las historias. Descúbrelo ahora