JABŁKO ADAMA

435 26 7
                                    

Perspektywa Alec'a

Clary jest w ciąży! Nie wierzyłem własnym uszom, rudowłosa chyba z 4 - 5 lat młodsza ode mnie dziewczyna i jest w ciąży. Przecież to jeszcze dziecko, jeszcze z 4 lata temu ratowaliśmy jej matkę i ją z opresji, a teraz ona jest w ciąży. Patrzyłem na mojego brata i na nią z niedowierzaniem.

- To...To...-Za jąkałem się nie wiedząc co powiedzieć. Moja siostra spojrzała na mnie porozumiewawczo na co ja tylko wziąłem parę głębszych wdechów. - To cudowna wiadomość.

Jace i Clary spojrzeli się na mnie z zdziwieniem, zupełnie nie dowierzając co ja powiedziałem. Na co Izzy się uśmiechnęła, starając się powstrzymać śmiech. Przytuliłem się do swojego brata, a potem do mojej szwagierki. Byłem bardzo szczęśliwy, nie mogłem się doczekać, aż Clary wyda na świat mojego bratanka albo bratanice. Taki mały bąbelek, biegający pomiędzy nogami i śmiejący się z głupich zabaw.  Eh... Pamiętam jak Izzy była mała i biegała ze mną, i z Jace'm po podwórku, albo jak trenowaliśmy razem w sali treningowej. Piękne stare czasy szkoda, że przez wojnę z Valentinem wszystko się zmieniło. Nie było już podziemnych, którzy mogli robić to co chcieli. Większość zginęło, a czarownicy zostali zniewoleni i zaczęto ich traktować jak zwierzątka... Nie podobało mi się to, ale musiałem to zaakceptować. 

Pamiętam sytuacje kiedy syn Valentina próbował mnie zabić, ale nie znana mi moc czarownika uratowała mi życie. Było bardzo ciemno w tedy, a demony nas otaczały. Moja siostra wpadła w pułapkę, a ja nie miałem jak się przedrzeć. Zabijałem demony jeden po drugim, kontem oka widziałem, że podziemni uciekają wystawiając nocnych łowów na pastwę losu. Gdy byłem już blisko siostry wyrósł przede mną dwa razy większy demon. Wybił mi z rąk serafickie ostrze, po czym złapał za gardło. Podniósł mnie na wysokość swoich czerwonych oczu i zaczął dusić. Bawił się mną, chciał widzieć moje cierpienie. Otworzył paszcze i wysunął swój długi wężowy język. Zacząłem trącić przytomność z powodu braku tlenu w pucach, wszystko mnie nie miłosiernie bolało. Już myślałem że tak skończę swoje życie, gdy nagle niebieska poświata przebiłam demona który mnie puścił, a ja spadłem na ziemię. Czułem się otumaniony siłą uderzenia o zimną betonową powierzchnię. Potem wszystko działo się bardzo szybko, demony zostały pokonane a podziemie zostało oskarżone o zdradę. 

- Ciesze się bracie, że to tak łatwo zaakceptowałeś - Powiedział blond włosy, przytulając się do mnie, jednocześnie klepiąc mnie po plecach. 

- A tak po za tym... - Przerwała moja siostra, patrząc na mnie podejrzliwym spojrzeniem. - Co myślisz o Magnusie?

- No... - Zamyśliłem się na chwile. - Myślę, że bardzo dużo przeżył i, że jeszcze wszystkiego nie wiem o nim...

- A nie uważasz że jest na swój sposób uroczy? - Spojrzała na mnie wymownie, na co zdziwiony podniosłem lewą brew.

- Może - Odpowiedziałem, widząc spojrzenie siostry. - Ale wiesz, że nie ważne co uważam o tym to i tak każdy inny nocny łowca będzie go uważał tylko i wyłącznie za mojego niewolnika...

- Ale nie jest ci obojętny? - Dopytywał się złotooki. 

- Nie, nie jest mi obojętny.

-Magnus...? - Spojrzałem za siebie, kierując swój wzrok na przerażone kocie oczy czarownika. Wszyscy w pomieszczeniu skamienieli. Coś mi podpowiadało abym podszedł do niego, coś mnie kusiło w nim ale nie wiedziałem co...

- Pa... Panie... - Za jąkał się tak uroczo, choć nie lubiłem gdy do mnie tak mówił.

Powoli zacząłem się do niego zbliżać nie odwracając spojrzenia od jego pięknych oczu. Dzieliło nas tylko odległość, zatrzymałem się przed nim nie przerywając spojrzenia. 

- Mów do mnie Alec - Powiedziałem uśmiechając się do niego delikatnie. - Dobrze?

- D...Dobrze - W jego oczach się coś zmieniło, były bardziej intensywne tak jakby coś się w nich obudziło.

Perspektywa Magnusa.

Patrzyłem na Alexandra z jakimś szczęściem, czułem się tutaj bezpiecznie. On naprawdę mi nie zrobi krzywdy, on i jego rodzeństwo są wyjątkowi. Do teraz myślałem, że wszyscy Nocni Łowcy stali się brutalni dla podziemnych, ale jednak się myliłem nie wszyscy są tacy okrutni, a na pewno nie Alexander i jego rodzeństwo. Delikatnie uśmiechnąłem się do niego, patrząc w jego bardzo piękne niebieskie oczy. Nie wiem czemu, ale Alec Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i położył swoją dłoń na moim policzku, po czym delikatnie przejeżdżał kciukiem. Miałem wrażenie, że on chce zrobić coś więcej, ale się powstrzymywał.

- To my już pójdziemy - Powiedziała Izzy, posyłając porozumiewawcze spojrzenie blondynowi i zielonowłosej.

- No część chłopaki! - Powiedziała Clary uśmiechając się podejrzanie.

Wyszli, a my cały czas patrzeliśmy nawzajem w swojej oczy, nie mogąc przestać, lecz po chwili szatyn odsunął się gwałtownie, zwiększając odległość pomiędzy nami. Patrzył przez chwilę na mnie przerażony, po czym skulił się w sobie i poszedł do swojej sypialni, a zaraz po tym dało się słyszeć odgłos zamka. Nie rozumiałem tego, przed chwilą mówił, że mu na mnie zależy, a teraz tak po prostu poszedł do pokoju bez słowa. Podszedłem do drzwi i zacząłem nasłuchiwać, niczego nie słyszałem, wiec delikatnym ruchem ręką, przy użyciu magii otworzyłem drzwi. Zajrzałem powoli do środka, lecz nie zauważyłem niebieskookiego, za to usłyszałem szum wody, wydobywający się z lekko uchylonych drzwi. Podszedłem do nich i spojrzałem do środka. 

W pomieszczeniu pojawiła się gęsta para, przysłaniając wygląd łazienki, ciężko było dostrzec jakiś najdrobniejszy szczegół, a ciepło buchnęło prosto w moją twarz. Przymknąłem powieki aby przyzwyczaić się do temperatury jaka panowała w łazience. Gdy tylko otworzyłem oczy zobaczyłem przed sobą bardzo jędrny, umięśniony tors, pokryty czarnymi runami. Para delikatnie pieściła jego skórę i podkreślała jego cudownie zbudowaną figure. Zaparło mi wdech w piersiach, aż nie byłem w stanie się ani ruszyć, ani oddychać. Widziałem w życiu wiele pięknych miejsc, ludzi i podziemnych, ale nigdy nie widziałem aż tak pięknego potomka anioła...

Niewolnik - MalecDove le storie prendono vita. Scoprilo ora