07 | naruszone zasady

421 46 26
                                    

Lider Tenjiku uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej, jakby doskonale znał odpowiedź.

— Poprawna odpowiedź, moja droga! Zatem zapraszam cię na obowiązkowe spotkanie w Yokohamie o godzinie 24. Nie spóźnij się. — powiedział radośnie Izana klaszcząc w dłonie

Przepraszam. Gdzie? W którym miejscu? Przecież to inne miasto do cholery.

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest przegrać życie? W tamtym momencie nawet sobie nie zdawałam sprawy z tego, na jak bardzo przegranej pozycji stanęłam, w dodatku na własne życzenie.

Nawet nie przeszło mi przez myśl, że moja lekkomyślna decyzja będzie początkiem całego tego bałaganu. To była jak gra w domino. Popchnij jedno a upadną wszystkie po kolei.

Ja upadłam powoli, nawet o tym nie wiedząc.

Uśmiechnęłam się zadziornie mimo iż w środku czułam cholerną niepewność.
Natomiast jednego byłam pewna, jak Chifuyu się dowie to mnie cholera z-a-b-i-j-e.

Głęboko westchnęłam.

Pięknie Niara, pięknie. 

Uderzyłam się w czoło zaliczając porządnego face palma.

Teraz nie będziesz się wiele różnić od tych, którzy zabili twoich rodziców. — pomyślałam 

Jednak podczas mojego 'załamania nerwowego' i przypisywania wszystkiego na straty, znalazłam pośród negatywów, pozytywy mianowicie — cel, dla którego dołączyłam do gangu zwanym Tenjiku — zemsta.

Mimo iż byłam świadkiem zdarzenia, nie poznałam tożsamości sprawcy z powodu kominiarki, którą miał na sobie w tamtej chwili. Nigdy też nie zostali przechwyceni przez policję. 

Tamtego dnia przysięgłam sobie ze znajdę tego, który odebrał mi rodziców. Dowiem się, kto i dlaczego zapoczątkował pasmo nieszczęść w moim życiu.

Zamierzałam również poznać tożsamość osoby, która uratowała mnie przed śmiercią.


Wróciłam do domu w nadziei, że mój brat dawno śpi. Cicho weszłam po schodach do pokoju i zamknęłam po cichu drzwi.

— O której to się wraca do domo, młoda damo do domu, huh?

Jak poparzona odwróciłam się tyłem do drzwi

— Boże do cholery Chifuyu, czy ty jaja sobie robisz? — odetchnęłam z ulgą — Na zawał przez ciebie padnę.

Moim błękitnym oczom ukazał się mój brat, który siedział na fotelu, trzymając w ręku kubek z herbatą.

— Musimy porozmawiać. — odparł poważnie — O tobie i Mikey'u.

Podniosłam jedna brew ku górze.

— Nie możesz być z nim w bliższych relacjach, rozumiemy się? — mruknął poważniej niż wcześniej — Trzymaj się od niego z daleka najlepiej.

— Chwila, chwila. O czym ty do cholery mówisz? Przecież my—

— Odpuść go sobie, dobrze ci radzę. — wstał z fotela — Idź spać.

— Ale—

— Spać.

Usłyszałam tylko zamknięcie drzwi pokoju.

Czułam się jakbym grała w jakąś chorą grze, w której jedyną zasadą, jaka w niej panowała — było ich brak. Gra bez zasad.

Nie rozumiem dlaczego miałam trzymać się z daleka od jego przyjaciela. Znaczy nie żebym chciała być z Mikey'em blisko. Ale to wszystko zaczynało iść w bardzo złym kierunku, a ja nawet nie byłam wstanie przerwać tego błędnego koła. Ta sytuacja coraz bardziej przekonywała mnie, że mój brat coś ukrywa.

healed my soul | tokyo revengersTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang