ᚔ Rozdział 6 ᚔ

1.4K 103 75
                                    

Na Titanicu rozpętał się prawdziwy chaos. Rozpoczęła się główna ewakuacja pasażerów statku. Lecz nie wszystkich. Nie wszyscy mieli do tego prawo. Dostęp do szalup jako pierwsi mieli pasażerowie pierwszej i drugiej klasy, dlatego przy łodziach ratunkowych znajdował się tłum złożony tylko i wyłącznie z arystokratów i ludzi zamożniejszych, a wśród nich Harry z matką i Ginny.

Potter był przestraszony i roztrzęsiony całą sytuacją. I nie chodziło tylko o to, że statek niedługo zatonie. Martwił się o niewystarczającą ilość łodzi ratunkowych na Titanicu. Wiedział, że nie wszyscy zdołają się uratować, a Ci, którym los nie dopisze zostaną skazani na śmierć. Najbardziej z tego wszystkiego męczyło go jednak to, że Draco, w którym się zakochał okazał się podłym oszustem. Dalej nie mógł uwierzyć w to, że Malfoy zalecał się do niego tylko po to, by zyskać korzyści materialne. No tak, przecież kilkanaście milionów dolarów piechotą nie chodzi - pomyślał Harry.

Nadal nie mógł pojąć jak tak łatwo dał się oszukać. Jak tak łatwo dał się jemu otumanić. Najbardziej bolało go to, że Malfoy'owi zależało tylko i wyłącznie na diamentowym naszyjniku, niż na samym chłopaku.


≋≋≋


Gdy Harry czekał na miejsce w szalupie, kilka pięter niżej, na jednym z dolnych pokładów, w jednej z kajut znajdował się Draco. Został tutaj przyprowadzony przez oficerów policji, od razu po tym jak opuścił apartament Potter'a i Ginny. Mały pokoik stanowił dla blondyna celę więzienną. Przypięty kajdankami za ręce do grubej, metalowej rury, stał i patrzył przez małe, okrągłe okienko jak poziom wody podnosi się, a co za tym idzie - statek tonie.

Oprócz niego samego w kajucie znajdował się także ochroniarz Ginny. Siedział on przy małym, drewnianym stoliku, niedaleko blondyna i bawił się nabojami od pistoletu. Spuszczał je z pochylonego przez statek blatu i łapał do ręki. Czynność tą powtarzał wielokrotnie, co pewien czas spoglądając na uwięzionego Malfoy'a. Właśnie wtedy na jego twarz wkradał się cyniczny, zwycięski uśmieszek.

W pewnej chwili Filch wstał z krzesła, schował swój pistolet do kieszeni marynarki i podszedł do Dracona.

— Serdeczne pozdrowienia od pani Weasley. — powiedział zadowolony i zacisnął swoje place u rąk w pięść.

Zamachnął się mocno i z całej siły uderzył chłopaka w brzuch. Draco wydał z siebie zduszony okrzyk i zgiął się w pół. Ścisnął swoje powieki, powstrzymując się od płaczu. Bolało cholernie mocno. Najchętniej złapał by się teraz za obolałe miejsce, lecz jego dłonie były skute. Głowę spuścił w dół, nie chcąc okazywać słabości przed starszym.

Po chwili Filch odwrócił się od cierpiącego Malfoy'a i ruszył w kierunku wyjścia. Po drodze zgarnął ze stolika kluczyk od kajdanek, którymi blondyn był przypięty. Schował go do kieszeni swoich spodni i usatysfakcjonowany swoim łajdackim czynem opuścił pokój.

Draco został w nim całkowicie sam. Zdany tylko na siebie. Był pewien, że nikt go już nie uwolni, a nie chciał się utopić. Widząc przez okienko, że poziom wody nieustannie się podnosi, postanowił działać sam. Próbował na siłę wyciągnąć chociaż jedną dłoń z metalowych kajdanek. Szamotał się z nimi przez dobre kilka minut. Skóra przez ten czas zdążyła przybrać kolor purpury. Sprawiało mu to ból, dlatego z jego ust stale uciekały ciche syknięcia. Jednak kajdanki były zbyt mocno zaciśnięte, by udało mu się z nich uwolnić. Draco powoli zaczynał godzić się z myślą, że pójdzie na dno oceanu wraz z Titanic'iem.


≋≋≋


Titanic | drarry 18+ |Where stories live. Discover now