ᚔ Rozdział 8 ᚔ

1.3K 94 64
                                    


Ginny oddała swój pierwszy strzał.

Jednakże Draco, który przez całkowity przypadek dostrzegł ją u góry schodów, szybko zareagował na to. W ostatniej sekundzie odskoczył wraz z Harry'm w bok, unikając trafienia. Pocisk wbił się w kamienną figurę zdobiącą drewnianą balustradę schodów. Przełamała się ona równo na pół i zleciała na podłogę, pokrytą białym linoleum.

Draco wraz z Harry'm będąc świadomi, że wściekła Ginny szybko zbiega ze schodów i kieruje się w ich stronę z pistoletem w ręce, bez wahania zaczęli uciekać. Trzymając się za ręce, biegli w dół po drewnianych stopniach kilkupiętrowej klatki schodowej.

— No dalej! Szybciej! — krzyczał blondyn, ciągnąc ze sobą Potter'a, który był w tyle, nie nadążając za narzuconym tempem.

Oboje byli strasznie przerażeni. Na twarzy Weasley widniało coś czego jeszcze żaden z nich nie widział do tej pory. Była to przeogromna złość, nienawiść i chęć zemsty. Dodatkowo bali się na samą myśl o tym, że ktoś do nich strzela bez opamiętania.

Weasley zbiegła z pierwszych stopni z ogromną prędkością. Utrzymując wzrok stale na uciekających kochankach, nie zauważyła leżącego na ziemi kawałka posągu, który dopiero co oberwał od niej rykoszetem. Stopą nadepnęła na niego, poślizgnęła się i straciła równowagę. Z wielkim hukiem upadła prosto na plecy. Pistolet wypadł jej z ręki i pomknął po wypolerowanej podłodze w zupełnie innym kierunku, do którego zmierzała.

Dzięki jej nieuwadze, Malfoy i Potter zyskali kilka dodatkowych sekund przewagi. Ale nie spowodowało to, że strach ich opuścił. Z lękiem w oczach zbiegali w dół po schodach, bezustannie oglądając się za siebie i sprawdzając gdzie dziewczyna się aktualnie znajduje.

Ginny szybko otrząsnęła się z upadku, złapała za broń i ponownie ruszyła w pościg. Zbiegała po stopniach, na oślep strzelając w wolną przestrzeń między schodami. Chciała tym nastraszyć chłopców, mając przy tym nikłą nadzieję, że może uda się jej przypadkowo trafić w jednego z nich. Drugą wolną ręką trzymała się barierki, aby nie upaść ponownie. Nie mogła sobie pozwolić na kolejny błąd.

Gdy tylko Draco wraz z Harry'm dotarli na sam dół, wpadli od razu do lodowatej wody. Pokład, na którym się znaleźli był zalany nią do wysokości kolan. Z oporem przedzierali się przez wodę, kierując się w stronę pomieszczenia, które było salą jadalnianą. To w nim Harry każdego dnia przychodził na śniadania, lunche, obiady i kolacje. Zwiewając w popłochu, niejednokrotnie słyszeli za sobą strzały. Naboje trafiały w taflę wody, niedaleko Malfoy'a i Potter'a. Mimowolnie łapali się za głowy i robili uniki. Z ich ust wydobywały się okrzyki przerażenia, za każdym razem gdy obok nich przelatywał pocisk.

Malfoy odwrócił się na chwilę, by sprawdzić gdzie jest Ginny. A gdy tylko zorientował się, że jest bardzo źle, przyśpieszył kroku.

Weasley zbiegała właśnie z ostatnich schodów. Bez wahania wskoczyła do zimnej wody, podążając śladem chłopców. Co chwilę strzelała do nich. Jedna z kulek trafiła w szklaną szybę drzwi, obok której akurat przechodzili chłopcy. Harry wzdrygnął się na ten dźwięk, bo wiedział, że kilkanaście centymetrów bliżej i to on zostałby trafiony.

Draco i Harry weszli do długiej na kilkadziesiąt metrów jadalni. Było to naprawdę spore pomieszczenie z setkami stolików nakrytymi białymi obrusami i jeszcze większą liczbą krzeseł. Co ciekawe, każdy stolik był zastawiony porcelanowymi naczyniami i mosiężnymi sztućcami, pośrodku którego tkwiła zapalona lampka. To wszystko sprawiało wrażenie, jakby za moment miała rozpocząć się kolacja. Gdyby nie oceaniczna woda wdzierająca się do sali i kąt przechylenia statku, to naprawdę można było tak pomyśleć.

Titanic | drarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz