Na dnie oceanu spoczywają anioły.
Na skinienie boskiej dłoni budzą się ze snu
I płyną
Płyną w górę
by odnaleźć złamaną duszę.Gdy Bóg zobaczył ludzki byt snujący się w czeluściach samego siebie;
Cztery Anioły przebiły się przez morską otchłań;
by dusza strapiona co błąkała się między kamienicami,
przy ich pomocy
odnalazła spokój.Ucałowały i otuliły ją jeszcze mokrymi skrzydłami, muskając jej policzki aksamitem.
Mimo szczęścia i uśmiechu,
Jeszcze czterech Aniołów wyruszyło do niej.
Oni również;
całując ją lekko w czoło, gładząc hebanowe włosy
Otulili ją skrzydłami tak ciepłymi,dobrymi. pachnącymi bzem i imbirem,że dusza strapiona w końcu poczuła się jak w domu.
Ta dusza;
co już w euforii skacze i tańczy boso, co rozpaliła w sobie życie na nowo;
Nie ma jednego Anioła.Ma ich osiem.
Czym więc zasłużyła sobie u Boga na taki dar?
Tego nie wie nawet
On sam.
YOU ARE READING
chryzantemy i orchidee | poezja słońca
Poetrynie wiem jak mam Cię zachęcić do przeczytania tego. po prostu odnajdź tu swoje schronienie. wszystkie wiersze są moje.wszelkie ich rozpowszechanie bez mojej wiedzy jest karalne i podjęte RODO. miłego czytania ;)