011 ~ Czy ty mnie w ogóle pamiętasz?

215 21 10
                                    

Marinette

Po udanych łowach na suknię ślubną, umówiłam się z Alyą, że ona zaniesie zakup do swojego hotelu, a ja pójdę poszukać Adriena i, że potem jakoś się zdzwonimy.
Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia od czego mogę zacząć. Wychodząc nie powiedział mi nic istotnego, poza tym, abym się nie martwiła jeśli nie wracałby zbyt długo. Ale jak widać, się jednak martwię.

Zaczęło robić mi się dziwnie gorąco. W tej samej chwili poczułam ścisk w żołądku, oraz pulsowanie w okolicach czaszki.
- Tikki... - wyszeptałam, kiedy obraz zaczynał powoli znikać mi z oczu. - Nie dobrze mi... - zatoczyłam kilka kółek po czym upadłam na ziemię...

Ocknęłam się dopiero w chłodnej, białej sali, w której było przeraźliwie mocne światło. Skrzywiłam się i odwróciłam na drugi bok. Znaczy chciałam się obrócić, lecz poczułam, że jestem w pewnym stopniu przytwierdzona do łóżka. Poczułam ogromny ból w okolicach lewego żebra, na co jęknęłam cicho. Kilka minut później, znaleźli się przy mnie chirurdzy ubrani w białe kombinezony oraz z maseczką ochronną na twarzy. Jedna z pań, przeprowadziła usg, by sprawdzić czy z dzieckiem wszystko w porządku, po czym wszyscy wyszli i znów zostałam sama.

Chciałam znaleźć swoje rzeczy osobiste i dowiedzieć się co się ze mną stało, że znajduję się w tym okropnym miejscu. Nigdy nie lubiłam chodzić do lekarza, czy też przebywać blisko tego typu miejsc, dlatego chciałam ograniczyć mój kontakt z nowym otoczeniem do minimum.

Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi oraz czyjeś kroki. Uznałam, że bezpieczniej będzie jeśli zamknę oczy i będę udawać, że śpię. Ktoś postawił pewien pakunek na niewielkiej szafce nocnej, a następnie usłyszałam jak ta sama osoba kuca obok. Poczułam jak moja dłoń zostaje zamknięta w uścisku. Swego rodzaju ciepło, rozlało się po moim ciele, gdy usłyszałam jego głos. Miałam ochotę otworzyć oczy, ale to jeszcze nie był odpowiedni moment.

Jego głos był stosunkowo niski i przyjemnie się go słuchało. Czułam, że jest mi znajomy, ale za nic nie mogłam go do nikogo dopasować. Co gorsza, ja nawet nie miałam osób, do których mogłabym spróbować to zrobić. W mojej głowie była całkowita pustka. Zdałam sobie sprawę, że nie wiem właściwie nic...

Przybyły, puścił moją dłoń i zaczął kierować się w kierunku wyjścia. To był właśnie ten moment, otworzyłam oczy i zawołałam ciche:
- Hej... - kroki ucichły, a stojący w drzwiach mężczyzna, odwrócił się z powrotem w moją stronę. Na jego twarzy, malował się ogromny uśmiech. Natychmiast wrócił do mnie, a ja oparłam się na łokciach, by móc mu się dokładniej przyjrzeć. Czułam, że jest mi nie tyle co znajomy, co nawet bardzo bliski, lecz za nic nie mogłam sobie przypomnieć kim jest.

- Marinette... - wyszeptał, obejmując obiema rękami, moją twarz. Czyli zgaduję, że to ja jestem Marinette.
- Mhm... - mruknęłam ledwo słyszalnie i przyłożyłam swoją dłoń do jego ręki.
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam! Nie powinienem znikać, nie powinienem zostawiać cię z tym wszystkim samej, ale po tym jak doprowadziłem siebie do samego dna, chciałem to jakoś naprawić. W momencie gdy zobaczyłem jak upadasz na środku placu, czułem jak serce staje mi w miejscu, od razu zadzwoniłem po pomoc, ale byłem wtedy ogromnie zdenerwowany. Cieszę się, że już się obudziłaś i czujesz się lepiej. - jego mocno zielone oczy, zaszkliły się od słonych łez, jednak z jakiegoś powodu nie pozwalał im wypłynąć.

- Czy ty mnie w ogóle pamiętasz? - zapytał niespodziewanie, gdyż właśnie zdał sobie sprawę, że przecież było to dosyć prawdopodobne.
- Po części. - uśmiechnęłam się słabo, natomiast jego dotychczasowy uśmiech zniknął mu z twarzy.
- W takim razie co wiesz? - spytał, nie wiedząc czy na pewno chce znać odpowiedź na to pytanie.
- Że jesteś w moim życiu od dłuższego czasu i, że jesteś mi ogromnie bliski. Troszczysz się o mnie i oboje się kochamy, tak? - powiedziałam cicho.
- Tak, a coś więcej? O naszej przeszłości, przyszłości, dziecku...
- Aktualnie jestem w ciąży, chyba o tym dziecku mówisz i sądząc po braku obrączek, jesteśmy jeszcze przed ślubem.
- W porządku, a moje imię to? - zapytał z nadzieją.
- N-nie p-pamiętam... - spuściłam wzrok.
- Adrien, Adrien Agreste. - złapał mnie za ramię. - Wszystko sobie z czasem przypomnisz kochanie, wierzę w to.

Wkrótce przekierował swój wzrok na pozostawioną wcześniej przez siebie ozdobną torebkę.
- Kupiłem to dla ciebie. - podał mi pakunek.
- Ohh, dziękuję. Myślę, że nie było to konieczne. - uśmiechnęłam się.
Ostrożnie rozplątałam wstążkę, która owinięta była w okół niewielkiego pudełeczka. Otworzyłam wieczko i moim oczom ukazała się przepiękna bransoletka na srebrnym łańcuszku. Spojrzałam na wzór kocich łapek na niej, a następnie z powrotem na Adriena. Przenosiłam mój wzrok kilka razy, aby dotarło do mnie, w jaki sposób chłopak jest powiązany z kotami.

Objęłam jego dłoń i spostrzegłam srebrny pierścień. Moja druga ręka znalazła się na moim uchu, wyczułam dziwnej struktury, kolczyki. Po raz kolejny spojrzałam na kocie łapki i zaczęłam analizować wszystkie fakty. Zamknęłam oczy, a do mojego umysłu zaczęły napływać nowe wspomnienia.

- Czarny Kot? - zapytałam po chwili, na co on spojrzał się na mnie tak, jak bym właśnie rozwiązała najtrudniejsze zadanie z gwiazdką, na matematyce.
- Czyli pamiętasz. - ucieszył się, po czym rzuciłam mu się na szyję.
- Już wszystko pamiętam, Kotku. - wyszeptałam, a on odwzajemnił uścisk.

- Rozmawiałem z lekarzami, mogą wypisać cię jeszcze dzisiaj, tylko musimy poczekać na wyniki pierwszych badań, aby upewnić się, że na pewno wszystko w porządku z dzieckiem. - Adrien usiadł obok mojego łóżka, podając mi kubek z herbatą.
- Odebrałeś garnitur? - spytałam nagle.
- Dostałam przypomnienie na telefon, że miałeś to zrobić.
- Oczywiście, że tak. Niczym się nie przejmuj, wszystko jest już przygotowane.
- To dobrze. - odparłam. - W końcu nasz ślub jest już za dwa dni. - zaśmiałam się nerwowo. - Niby czekałam na ten dzień większość swojego życia, a jednak teraz złapał mnie lekki stres. - przyznałam.
- To normalne, jednak mam nadzieję, że mimo to i tak chcesz mnie poślubić, prawda? - zapytał podejrzliwie.
- Oczywiście, że tak! Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. - spojrzałam mu prosto w oczy, odpowiedział tym samym.
- Stworzymy cudowną rodzinę, obiecuję...

𝐖𝐞 𝐁𝐞𝐥𝐨𝐧𝐠 𝐓𝐨𝐠𝐞𝐭𝐡𝐞𝐫, 𝐌'𝐋𝐚𝐝𝐲 ~ Miraculous ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz