Levi, ja ciągle cię..[ 17]

254 11 7
                                    

*[y/n]'s  pov*
Minęły już dwa dni odkąd znowu tu jestem. Powinnam odpoczywać ale mi się tak cholernie nudzi, całe dnie mam leżeć, a na dodatek Levi co chwile przychodzi sprawdzać czy przypadkiem nie ćwiczę czy coś takiego. Była dopiero 8 rano, więc dopiero co zjadłam śniadanie i No nic więcej. Jedynie co mi pozwala robić to prace papierkową i czasem się gdzieś przejść. Myślę że to dobry moment by właśnie to zrobić. Ubrałam buty oraz kurtkę zwiadowczą, gdyż jest tam już strasznie zimno z powodu danej pory roku. Drzewa mają pełno różnych kolorów, ale dziś nie pada, za to słońce świeci jakby było lato. Wyszłam z gabinetu ruszając na pole treningowe gdzie był mój oddział, Levia oraz on. Stał do mnie plecami, a wszyscy biegali więc nikt mnie nie widział. Podchodząc do niego chciałam go wystraszyć, ale on nawet się nie ruszył.
-[y/n]?-Podeszłam tak, że stałam obok niego.-Miałaś odpoczywać.
-Levi, skończ.-Powiedziałam oburzonym tonem i przewróciłam oczami na co on zareagował tym swoim „Tch". Stałam obok niego tak jeszcze chwile z tą swoją obrażoną miną.
-Ojej, malutka [y/n] się obraziła?-Powiedział aroganckim tonem i lekko się zaśmiał. Ja nic nie powiedziałam i stałam nadal z tą miną. Po chwili poczochrał mnie po włosach na co ja się lekko oburzyłam.
-Ej No!-Wykrzyczałam.
-Idź lepiej do Hanji, będziesz chora.
-Tch.-Dodałam.
-Nie udawaj mnie.-Po tych słowach przewróciłam oczami i wróciłam do korpusu. Gdy tylko znalazłam się przy drzwiach cztero okiej, zapukałam w nie i po chwili usłyszałam że mogę wejść. Nacisnęłam klamkę, a przy biurku zauważyłam ją.
-Co porabiasz?-Zapytałam z nadal oburzoną miną.
-Muszę zrobić dzisiejszą prace papierkową.-Podniosła głowę znad papierów i popatrzyła na mnie.-A co tobie?-Uniosła jedną brew.
-Ahh!!-Usiadłam przed nią.-Levi nic mi nie pozwala robić, ciągle mam siedzieć i siedzieć.-Okularnica zaczęła się śmiać a ja popatrzyłam na nią pytająco.-No co?
-Ty głuptasie..On się o Ciebie po prostu martwi, doceniaj to.-Powiedziała z delikatnym uśmiechem.
-Myślałam ze odpowiesz coś w stylu „Nie powinien tak".-Powiedziałam z jeszcze bardziej oburzoną miną oraz wstałam ze swojego miejsca ruszając do drzwi. Gdy tylko je otworzyłam, poczułam że w kogoś wchodzę.
-Już chciałem się pytać czy tu jest.-Powiedział kobaltowooki.
-Czy ty serio myślisz, że ja będę ciągle ćwiczyć gdy ciebie nie ma obok?-Skrzyżowałam swoje ręce.
-Znając twoje głupie pomysły, to tak.-Powiedział tym swoim zimnym tonem.

Dzisiejszy wieczór przypominał bardziej zimę niż jesień. Nasza trójka siedziała na dachu korpusu zwiadowczego, popijając herbatę i rozmawiając. Razem z nami wzięliśmy trzy koce, na jednym siedzimy a kolejnymi dwoma się przykryliśmy.
-Hanji?-Odwróciliśmy się w stronę głosu, a tam zauważyliśmy Moblit'a.-Karmelek chyba jest głodny.
-Moje biedne dziecko.-Powiedziała okularnica oraz odrazu wybiegła. Levi patrzył na nią z zdziwieniem a ja się lekko zaśmiałam.
-Kim jest Karmelek?-Zapytał.
-A jak myślisz?-Powiedziałam śmiejąc się.
-Jej tytanem?-Pokiwałam twierdząco głową.-Tch No mogłem się domyślić. O nikogo się tak nie troszczy jak o tytanów.-Popatrzyliśmy na niebo, na którym było już pełno gwiazd. Pomiędzy nami nastała cisza, ale taka miła cisza. Oby dwaj wpatrywaliśmy się w górę i popijaliśmy herbatę.
-Cały ten czas, gdy byłaś w śpiączce.-Powiedział, a ja popatrzyłam na niego.-Dzień w dzień cię odwiedzałem.
-Oo naprawdę? Kochane.-Powiedziałam z uśmiechem.
-Ten czas w korpusie zwiadowczym był okropny.-Popatrzyłam na niego, nie wiedząc o co chodzi.-Hanji, twój oddział...i ja przeżywaliśmy ten czas okropnie. Na treningach wyglądali na strasznie smutnych oraz często wspominali czasy z tobą. Cztero oka niby była szczęśliwa, ale często słyszałem jej płacz po nocach, gdy mówiła coś byś już w końcu się wybudziła i wiele innych..-Mówił to ciągle patrząc w niebo.
-A..A co z tobą?-Popatrzył na mnie. Jego oczy otworzyły się szerzej i wziął głęboki oddech.
-Ja ciężko to przeżywałem, nawet bardzo. Nie miałem na nic ochoty, a spotkania z Hanji i Erwinem były cholernie smutne. Każdego dnia sprzątałem twój pokój gdyż miałem nadzieje, że w końcu się wybudzisz. Cały swój wolny czas spędzałem w szpitalu. No tak mijał ten cały czas..-Znów nastała cisza.-[y/n]?
-Tak?-Powiedziałam pytająco.
-Erwin..dał nam twoje listy.-Choć nie stałam, czułam jak moje nogi robią się miękkie a moje oczy otworzyły się szerzej. Czemu on im to dał? Czy on nie wierzył że się wybudzę? Znaczy rozumiem to, gdyż moje szanse na normalne funkcjonowanie nie były jakoś duże. ALE CZEMU ON TO ZROBIŁ?!-To co napisałaś jest prawdą? Czy tylko tak napisałaś, nie wiem, z nudów?
-Naprawdę Levi? Myślisz że jestem aż tak okropna bym wyznawała Ci sztuczne uczucia? Tak Levi. Od trzech lat nie straciłam uczuć do ciebie i tak, ciągle cię kocham. Wybacz, że to mówię bo wiem że ty do mnie nic nie czu..-Przerwał mi łącząc nasze usta. Czułam się jak w jakimś niebie, ten moment był najlepszym momentem od czasu gdy zerwaliśmy. Czułam jakby ta chwila trwała wiecznie..

*Hanji's pov*
-Dzięki Moblit!-Powiedziałam do chłopaka i otworzyłam drzwi..a wtedy ukazali się oni. Sama nie wierze moim oczom, czy Levi i [y/n] naprawdę się całują?! Tak bardzo chciałam zacząć coś krzyczeć ale myśle że ten moment należy tylko dla nich i nie powinnam im przerywać, chociaż..

*[y/n]'s pov*
-O MÓJ BOŻE!!-Oderwaliśmy się od siebie a naszym oczom ukazała się Hanji.
-Nie mogłaś przyjść później?-Powiedział Levi tym swoim zimnym tonym a ona tylko się zaśmiała.
-Wiecie co?-Popatrzyliśmy na nią pytająco.-Karmiłam Karmelka, no i okazało się że..-No i znów zaczęła o tym jaki Karmelek jest cudowny, typowa Hanji.

Gdy tylko wyszliśmy z dachu, szliśmy razem do swoich pokoi, które są obok siebie. Najpierw pokój ma Hanji, później Levi a dopiero potem ja. Gdy pożegnaliśmy się z brunetką, stanęłam przed drzwiami czarnowłosego chcąc go pożegnać lecz on zaczął otwierać drzwi. Już chciałam się oburzyć, że nawet się nie pożegna, ale on złapał mój nadgarstek i wciągnął mnie do swojego pokoju. Przypiął mnie do ściany oraz zaczął całować.
-Też ciągle czuję coś do ciebie od tych trzech lat.-I  wrócił do tego co zaczął. Kolejnie podniósł mnie i gdy tylko znaleźliśmy się w sypialni, rzucił mnie na łożko i to on był nade mną. Znów zaczął mnie całować tylko jeszcze bardziej namiętnie, a później wiadomo co się stało..

Kolejnego dnia, obudziłam się przed 7, a on leżał obok mnie czytając książkę. Popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechałam, a on odwzajemnił mój uśmiech oraz dał mi buziaka w czoło.
-Wyspana?-Zapytał.
-Bardzo.-Przysunęłam się do niego i położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej. Po chwili leżenia oznajmił, że powinnismy wstać oraz iść na śniadanie. Poszłam do łazienki i zrobił swoją poranną rutynę, musiałam ubrać swoje ubrania z dnia poprzedniego gdyż no dalej jestem w jego pokoju. Gdy zrobiłam to wszystko, podeszłam do lustra by się przejrzeć a on przytulił mnie od tylu i położył swoją głowę na moim ramieniu.
-Wyglądasz pięknie.-Na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Kobaltowooki obrócił mnie tam że wtedy nasze twarze były blisko siebie, pocałował mnie a później popatrzył mi w oczy.
-Kocham cię.-Powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Ja ciebie też.-Powiedziałam znów go całując.

Dosiedliśmy się do stołu gdzie siedzieli już Hanji i Erwin a gdy tylko okularnica nas zobaczyła, zaczęła się uśmiechać.
-[y/n], jeśli tylko potrzebujesz wózka to mów. Załatwię Ci.-Zaczęła się śmiać a moja twarz zrobiła się cała czerwona ze wstydu.
-Czemu miała by potrze..-W pewnym momencie Erwin przestał mówić i popatrzył na naszą dwójkę, w później znów na Hanji.-Czy oni są..
-Tak!-Wykrzyczała tak głośno, że na stołówce zrobiła się kompletna cisza. Gdy tylko znów zrobiło się głośno znów zaczęła gadać.-Kolejnym razem bądźcie ciszej, nie dało się spać.
-Tch.-Później jedynie przewrócił oczami.

_______________________________
Heej!! To już przedostatnia część, mam nadzieje że to jak sprawy się potoczyły podoba się wam.
Do kolejnej części!!<3

Czy ty dalej mnie nienawidzisz?Where stories live. Discover now