dodany trochę wcześniej. enjoy.
Thomas Marvolo Riddle spieszył się, idąc korytarzami drugiego piętra. Jego chód był jednocześnie bardzo elegancki, jak i niechlujny. Za pięć minut miał być już w lochach, aby udać się na patrol razem z Odessą Rosier i nie zamierzał się spóźnić. On nie mógł się spóźnić.
- Spóźniłeś się - uśmiechnęła się złośliwie Odessa, widząc czarnowłosego kilka minut później. Nigdy nie sądziła, że to ona będzie miała okazję mu to wypomnieć, dlatego uśmiechnęła się do siebie zwycięsko.
Tom prychnął cicho, a następnie spojrzał na swój zegarek. - Nie spóźniłem się. Patrol zaczynamy dopiero za minutę - powiedział uśmiechając się cwanie do Rosier, na co ta przewróciła oczami teatralnie. Niedbale odepchnęła się od ściany, o którą wcześniej się opierała i ruszyła przed siebie ignorując Riddle'a. Chłopak spokojnie podążył za nią mając określony plan na ten wieczór, a właściwie noc.
- Zauważyłem, że aktualnie nie masz przy sobie tego swojego czarnego dziennika - zagadnął oschle, udając, że jest to takie luźne pytanie. Riddle przyspieszył kroku równając z Odessą. Dziewczyna w głowie wyklęła czarnowłosego na wszystkie możliwe sposoby. W tamtym momencie wydawał się Odessie cholernie słabym aktorem, choć nim zdecydowanie nie był. Dla niej było to nawet śmieszne. Jasne było to, że chciał się jak najwięcej dowiedzieć o jej notesie.
- Nie wiesz tego.
- Wiem - odpowiedział pewnie. - Ja wszystko wiem - dodał, a następnie odwrócił swoją głowę w kierunku Odessy. Popatrzył na jej zimną twarz, próbując cokolwiek z niej wyczytać. Gdy Rosier zorientowała się, że Riddle na nią patrzy, ta również zmierzyła go wzrokiem. Oboje popatrzyli sobie nawzajem w oczy, a po ich ciałach przeszedł dziwny, zimny prąd, aż oboje się wzdrygnęli.
Riddle nigdy w życiu czegoś takiego nie poczuł. To uczucie, ten prąd, było czymś czego jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył. Czarnowłosy pomyślał, że ma to związek z magią. No, bo przecież nie mogło mieć to nic wspólnego z uczuciami, prawda?
W tym samym czasie, Odessa szła sztywno przed siebie, starając się wyrzucić z głowy to dziwne przeżycie mające miejsce chwilę temu. Ten niezidentyfikowany dreszcz prądu był czymś dziwnym. Dziewczyna nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkała.
Po chwili ciszy, która zapadła między nastolatkami, Thomas odchrząknął cicho i kontynuował rozmowę jak nigdy nic. - Mam dla ciebie propozycję.
- Nie - odpowiedziała Odessa błyskawicznie. Riddle nawet nie zdążył przedstawić jej tej propozycji. Ona już od razu wiedziała, że się na nią nie zgodzi. - Cokolwiek powiesz, odpowiedź wciąż będzie pozostawała taka sama.
Riddle przewrócił oczami wymownie. Miał ochotę jej coś zrobić, dosłownie.
Ślizgoni skręcili w kolejny korytarz, w którym panowała całkowita ciemność. Oboje chwycili swoje różdżki i wypowiedzieli ciche:
- Lumos.
Odessa rozglądnęła się lekko po korytarzu i niby przez przypadek spojrzała na lewy profil Riddle'a. Na jego policzku nie było ani śladu po jej uderzeniu. A szkoda - pomyślała będąc dumną z samej siebie, gdy przypomniała sobie jak mocno go uderzyła.
- Moja propozycja dotyczy twojego dziennika - zaczął ponownie Riddle, siląc się na neutralny, miły ton. Oczywiście mu to nie wychodziło.
- Nie chce słuchać żadnej twojej propozycji, Riddle - odburknęła oschle Rosier. Nie miała zamiaru zgadzać się na cokolwiek.
CZYTASZ
two evils are better than one • thomas marvolo riddle
FanfictionOdessa Rosier nigdy w życiu nie nazwałaby się złą osobą. Uważała się za osobę inteligentną, pełną niewykorzystanego potencjału, mającą plany do zrealizowania. Piekielnie ważne plany. Jednak zawsze, gdy do czegoś mocno dążysz musi pojawić się coś, co...