Odessa Rosier spędzała kolejną wolną godzinę od zajęć w bibliotece, przeglądając stare wydania Proroka Codziennego. Brązowowłosa, młoda dziewczyna była już mocno zmęczona, lecz wiedziała po co się tam znajduje. Szukała tego jednego, konkretnego artykułu o Morfinie Gauntcie, który mógłby rozwiać jej wszelkie wątpliwości.
Szesnastolatka miała wrażenie, że marnowała swój czas, ponieważ uważała, że przeszukała już wszystkie Proroki, które znajdowały się w archiwum biblioteki. A było ich pełno, całe archiwum. Czuła się już, lekko mówiąc, zmęczona ciągłym analizowaniem tekstów z gazet.
Jednakże, niespodziewanie o godzinie siedemnastej dnia trzydziestego pierwszego grudnia, Odessa dokonała upragnionego odkrycia.
Bowiem, na samym dnie jednego z kartonowych pudeł dojrzała bardzo zniszczony egzemplarz Proroka Codziennego z wakacji przed jej piątym rokiem nauki z wielkim, aż kuszącym tytułem ''Morfin Gaunt psychopatycznym zabójcom swego rodu i Riddle'ów?''.
Rosier natychmiastowo sięgnęła po starą gazetę i otworzyła na podanej stronie z artykułem mówiącym o domniemanym morderstwie. Brązowowłosa, czytając kolejne linijki tekstu zaciskała coraz mocniej swe dłonie w pięści. Autor artykułu wypowiadał się o Gauntcie dość bardzo nieprzychylnie i powiadał, że Morfin przyznał się do morderstwa swojej rodziny i został osadzony w Azkabanie na dożywocie.
Odessa czytała owy artykuł jeszcze następne trzy razy, aby upewnić się, że niczego nie przeoczyła. Jej podświadomość podpowiadała jej, że coś było nie tak. Coś jej w tej całej sprawie zdecydowanie nie pasowało. Gdzieś tam głęboko w głowie nastolatki kłębiło się przeczucie, że to nie Morfin Gaunt zabił, a ktoś znacznie młodszy, taki na przykład Thomas Marvolo Riddle.
Po kilku, może kilkunastu minutach śledzenia tekstu wzrokiem, Rosier wstała ze swojego miejsca i zaczęła sprzątać bałagan jaki narobiła. Wszystkie egzemplarze Proroka Codziennego powkładała z powrotem do pudeł, a biurko, przy którym pracowała błyskawicznie doprowadziła do porządku.
Następnie, spojrzawszy na zegar stojący na stole, zabrała swoją torbę, jeden egzemplarz Proroka Codziennego oraz szatę Slytherinu, dotychczas wiszącą na oparciu krzesła, i wyszła z biblioteki, zmierzając na spotkanie z jej ''ulubionym'' uczniem Hogwartu.
***
Wchodząc do Pokoju Życzeń, Odessa odczuwała lekki stres, choć pragnęła wmówić sobie, że to nieprawda. Swoje drżące, spocone dłonie z podekscytowania, schowała do kieszeni szaty, w której wyczuwała zniszczoną gazetę.
Tyłem do wejścia, na skórzanej kanapie siedział wysoki czarnowłosy chłopak, który był powodem większości problemów Rosier. Thomas Riddle nawet nie spojrzał w kierunku Odessy, pomimo tego, że z pewnością usłyszał trzask drewnianych drzwi. Chłopak jedynie siedział, nie ruszając się i oczekiwał na przybycie brązowowłosej.
Odessa powoli ruszyła w kierunku dwóch kanap osadzonych przed kominkiem. Zestresowane dłonie wyciągnęła z szaty i poprawiła nimi swoje falowane, brązowe włosy.
- Riddle - powiedziała, siadając naprzeciwko czarnowłosego nastolatka. Odzywając się, spojrzała na bezbarwną, sztywną twarz Tom'a, która nie wyrażała dosłownie niczego. Żadnej pogardy, żadnej kpiny, nawet żadnego zdenerwowania.
Odessa poczuła się, jakby nie patrzyła na człowieka.
Ale właściwie często to odczuwała na niego patrząc.
CZYTASZ
two evils are better than one • thomas marvolo riddle
FanfictionOdessa Rosier nigdy w życiu nie nazwałaby się złą osobą. Uważała się za osobę inteligentną, pełną niewykorzystanego potencjału, mającą plany do zrealizowania. Piekielnie ważne plany. Jednak zawsze, gdy do czegoś mocno dążysz musi pojawić się coś, co...