8. 1/4 - Pierworodny Gromowładnego.

172 14 9
                                    

◈ ━━━━━━━ ⸙ ━━━━━━━ ◈13 Luty 2016◈ ━━━━━━━ ⸙ ━━━━━━━ ◈

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

◈ ━━━━━━━ ⸙ ━━━━━━━ ◈
13 Luty 2016
◈ ━━━━━━━ ⸙ ━━━━━━━ ◈

Aretha obudziła się, ku własnemu zdziwieniu czuła się już lepiej. Na lewej połowie jej łóżka leżał śpiący brunet. Widocznie czuwał przy niej znowu całą noc. Wyciągnęła spod kołdry rękę i delikatnie odgarnęła mu z twarzy włosy, po czym wsunęła je za ucho. Książę musiał mieć lekki sen, bo złapał jej rękę i przytulił ją do policzka odmykając swoje zielone oczy.

— Dzień dobry Sarenko. — Uśmiechnął się patrząc we wciąż podkrążone oczy dziewczyny.
— Znowu tu spałeś? — Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
— Nie spałem. — Zaśmiał się puszczając wolno jej rękę.
— Zajmujesz ograniczone miejsce na moim łóżku.
— Przecież jest go jeszcze dużo.
— Zjadłabym coś. — Aretha rozejrzała się po pokoju skompanym w półmroku.
— To będzie ogromna ujma na honorze, ale i zaszczyt żeby coś ci przygotować.

♛⁂♛

Loki z zadowoleniem patrzył jak Aretha pochłania wszystko co jej przyniósł.

— Widzę apetyt wrócił. — Powiedział patrząc na dziewczynę siedzącą w łóżku.
— Mhm... — Jęknęła z pełnymi ustami. — Odstaw już. — Odsunęła od siebie złotą tacę.

Brunet wykonał jej polecenie i usiadł na łóżku obok niej. Teraz kiedy wszystko miało wrócić do normy mógł głośno to powiedzieć.

— Mogę ci coś powiedzieć? — Zaczął trochę niepewnie.
— Tak? — Blondynka spojrzała na niego z zainteresowaniem.
— Bałem się o ciebie. Mogę cię przytulić?

Dziewczyna przystała na jego prośbę. Loki znowu trzymał jej ciągle wychudzone ciało w ramionach, teraz wiedział, że było warto.

— Zapomniałam, że się nie lubimy. — Prychnęła odsuwając się.
— Chciałem przeprosić, ale mnie odsunęłaś... I nie czuję w tym żadnej winy, nie chcę za to przepraszać. — Złapał rękę blondynki. — Kiedy tak patrzę, na ciebie, nie żałuję ani chwili i co więcej, chcę to powtórzyć.
— Nie. — Blondynka spuściła głowę ukrywając swój uśmiech.

Loki ujął jej szczuplutką dłoń i przyłożył jej wierzch do swoich ust. Ucałował ją raz, potem jeszcze raz za nadgarstkiem i znowu trochę wyżej. Aretha zaczęła się rozpływać, kiedy jego suche, ciepłe usta minęły zgięcie w łokciu. Czułości skończył na ramieniu i przerzucił się na szyję Sarenki. Służka westchnęła z podniecenia lądując plecami na łóżku. Brunet zawisł nad nią i przez chwilę patrzyli się sobie w oczy. Loki objął ją w talii, a ona pocałowała go namiętnie i długo. Aretha zaśmiała się, kiedy książę palcami połaskotał ją po biodrach. Jej biała halka obszyta koronką pofrunęła na dywan przy łóżku. Nieśmiała dziewczyna zaciągnęła się głośno powietrzem zacisnęła nogi i ręką zakryła nagie piersi. Książę Loki szybko wyskoczył z ubrań, niemal wywracając się o niedokładnie zdjęte spodnie. Wskoczył na dziewczynę i naciągnął na nich kołdrę. Następne co poczuła to jego gorące ciało stykające się z jej oraz "tajemnicze" parcie w okolicach krocza, które ustało po dostaniu się do środka.

♛⁂♛

Spoceni kochankowie leżeli w łóżku ciężko dysząc. Pod kołdrą świeże, chłodne powietrze było naprawdę ograniczone. Aretha przypomniała sobie o wielkim wydarzeniu dnia wczorajszego i chciała wypytać o to Lokiego.

— Iromi wczoraj była u mnie, wiesz?
— Tak i co? — Zapytał kładąc się na boku i opierając głowę na zgiętej ręce.
— Lyn urodziła chłopca, nazwali go Sayeer.
— Jak cię znam to pewnie zaraz pobiegniesz go zobaczyć.
— Jest piąta rano, to chyba trochę za wcześnie. — Uśmiechnęła się szeroko.
— Nie forsuj się tak, jeszcze wczoraj byłaś umierająca. — Odgarnął pasemko włosów z twarzy rumianej kochanki.
— Racja, ale jak widzisz mam się lepiej. To dziwne, prawda?
— Może pokonałaś to co cię dręczyło? Dzisiaj lepiej zostań w łóżku. — Kiedy Loki to mówił, Aretha cicho ziewnęła, zasłaniając swoje słodkie usta ręką.
— Chyba się prześpię jeszcze.
— To nie przeszkadzam. — Brunet zarzucił włosy do tyłu wstając z łóżka. — Dobranoc Sarenko. — Dodał niepewnie widząc wstający poranek za oknem.

Książę Loki szybko zabrał swoje ubrania i wrócił do swojej komnaty używając tych "nieoficjalnych" drzwi łączących ich pokoje. Głównie do takich celów tu były, żeby niepostrzeżenie wymykać się od kochanek.

♛⁂♛

Przeraźliwy krzyk obiegł pałac. Nic nie łamie serca bardziej niż histeryczny szloch i lament kobiety.
Jakiś czas później nieświadoma tego Aretha wywlokła się z komnaty. Loki miał rację, chciała już poznać siostrzeńca. Idąc przez pałac zauważyła dziwną atmosferę. Wszyscy byli bardzo zaaferowani. A im bliżej królewskiej komnaty, tym większe było zamieszanie, korytarze wypełniały całe delegacje straży.

— Dalej nie można. — Zatrzymał ją uzbrojony mężczyzna.
— Ale dlaczego, co się stało?
— Tragedia się stała panienko. — Wydusił smutno jakby słowa ciążyły mu na gardle.

Aretha wychyliła się i zobaczyła w oddali Thora stojącego przed pokojem, w którym sypiali z Lyness.

— Thor! Hej Królu! — Dziewczyna zaczęła krzyczeć podskakując i wymachując rękami.

Król usłyszał ją pośród gwaru i dostrzegł. Dłonią przetarł twarz i szybkim krokiem ruszył w jej stronę.

— Co tu robisz? — Zapytał Thor patrząc na nią jak na ducha.

W gruncie rzeczy bardziej przypominała śmierć niż zdrową dziewczynę.

— Co się stało? Coś z Lyn? Były komplikacje?
— Nie teraz Aretho, wracaj do siebie. — Warknął blondyn.
— Co się dzieje do cholery?! — Dziewczyna złapała Thora za ubranie i potrząsnęła nim.

On mocno ją przytulił do siebie i szepnął jej na ucho próbując się nie rozpłakać:

— Sayeer nie żyje.
— Co ty mówisz królu? — Chciała się wycofać z jego ramian ale zbyt mocno ją trzymał.
— Aretho wracaj do siebie... Proszę, nie chcę cię stracić.

W dużych, sarnich oczach dziewczyny zaczęły tańczyć łzy. Thor wrócił do matki, a Aretha puściła się pędem do zachodniego skrzydła.
Walenie do drzwi przerwało spokojny sen Księcia Lokiego. Otworzył drzwi i ożywił się widząc zapłakaną Arethę, która rzuciła mu się na szyję.

— Co się stało? — Zapytał zdziwiony gładząc zrozpaczoną dziewczynę po plecach. — Miałaś odpoczywać.
— Syn Lyness nie żyje. — Wyłkała chowając twarz w jego ramionach.
— Oh Sarenko. Tak mi przykro. — Ucałował ją w czoło i zamknął drzwi, żeby nikt im nie przeszkadzał.

Nie chciał dodatkowego rozgłosu, gdyby teraz było go mało. Już wiedział, że przez najbliższe lata królestwo będzie żyło tą tragedią. Szkoda mu było tylko Sayeera, w końcu on był tu niewinny, a zapłacił za grzechy swoich rodziców.

~TSD1

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

~TSD
1.11.2021

Sarenka w Pałacu × ᴸᵒᵏⁱ ᴸᵃᵘᶠᵉʸˢᵒⁿ [⁺¹⁸]Where stories live. Discover now