Part six

403 28 1
                                    

— A ty nie śpisz? — zapytała drżącym głosem, nadal zszokowana tym że omało co nie spadła z klifu. Prosto w toń srebrzystej wody, rozwalająca się o skały jak lustro o podłogę. Książę pokręcił głową i rozejrzał się wokół. — Ładnie tu — powiedziała Diane, podążając za wzrokiem jej towarzysza. — Spodziewałam się zabitej dechami dziury, podobnej do mojego "domu" ale jest to urokliwe miejsce. I jeszcze to morze... — rozmarzyła się.

— Jesteś szczera do bólu. — parsknął śmiechem chłopak. Diane wstała i westchneła.

— Szczerość to bardziej moja wada niż zaleta. Ale to nie znaczy że nigdy nie kłamałam. — uśmiechnęła się i wyminęła szatyna. — To ja już pójdę wasza wysokość — zaśmiała się i pognała przed siebie. Nie czuła zmęczenia, tylko przypływ energii, jednak sukienka była za długa i w końcu się o nią potknęła. Upadła twarzą prosto w trawę, jednak się odwróciła i zaczęła machać nogami. Nie wiedziała dlaczego ma taki dobry humor. Od dziesięciu lat nie czuła się tak szczęśliwie. To zapewnie sprawa tej planety.

— Nic ci nie jest? — zapytał chłopak. — Eee... Jak masz na imię?

— Diane. Ty to Paul Atryda. — powiedziała i się podniosła, wyciągając rękę to lekko zszokowanego chłopaka. — Miło mi. — uśmiechnęła się, pokazując białe zęby. Terra zapewnie spaliłaby się że wstydu przed nią, ale jej tu nie było. Przez tą myśl nagle spochmirniała, a cała magia prysnęła w sekundę. — Ciągle o tobie słyszę. — dodała trochę zakłopotana. Paul uśmiechnął się lekko, widząc rumieniec dziewczyny. — Ykhym, to może choćmy? — zapytała, i ruszy) a przed siebie.

xxx

Diane miała nadzieję wrócić do pokoju, jednak został zmuszona pójść na śniadanie, by wszyscy mogli ją zobaczyć. Nie chciała być nieuprzejma, ale nie życzyła sobie żeby wszyscy się na nią gapili, jak na jakiś rekwizyt. Jednak siła wyższa wygrała i zrezygnowana poszła do jadali, zmuszając się do uśmiechu. Co prawda śniadanie wyglądało pysznie, ale Diane nie tknęła niczego.

— Dlaczego nie jesz? — zapytała matka Paula. O cholera. Diane przełknęła ślinę.

— Nie jem śniadań. — powiedziała, a nagle wszyscy w sali się na nią spojrzeli. — Ale wszystko okey, nie mam zaburzeń odżywiania czy coś... — skłamała i uśmiechnęła się zachęcająco. Nadal wszyscy się na nią patrzyli ale Diane spróbowała to zignorować

Tak jak zignorowała przestrogę własnej matki...

THE DESERT IN MY HEART .    DIUNE Where stories live. Discover now