[3] Syn krawca

63 1 9
                                    

- karty?

- nie

- warcaby?

-nuda

- film ?

- telewizor nie działa

- Emma masz coś ciekawego w domu poza tym rzeczami ?

- niezbyt - dziewczyna spojrzała przez okno , był lekko deszczowy dzień - miałam dziś pójść po spodnie do krawca - wymruczała.

-i co w związku z tym ? - zapytałam

- i to ...ŻE PÓJDZIESZ TAM ZA MNIE , BO MI SIĘ NIE CHCE

- co.. NIE, skąd mam wiedzieć gdzie to jest ?

- za budką z znaczkami - zobaczyła że, nie za bardzo kojarzę - obok piekarni ?

- no dobra , po spodnie tak ?

- tak , ubieraj się i wychodz

No to mnie zaskoczyła.Dziś jest może i deszczowo ale letnio.Sukienka na długi rękaw będzie w sam raz.

~ nawet ładna - pomyślałam.

Kiedy przechodziłam obok piekarni to zapach smakowitego pieczywa i chleba unosił się w powietrzu.Idę prosto spotykając kilka przechodniów w tym płeć męską która mi się co chwile kłania.Spojrzałam na zegarek, to znaczy miałam spojrzeć.Pewien wysoki chłopak w jasnych włosach podbiegł do mnie i zapytał :

- przepraszam ale która godzina? - był dosyć zdenerwowany i stanowczo nie ubrany na taką pogodę

- za 15 minut trzecia - odpowiedziałam - śpieszy ci się gdzieś?

- tak, i dziękuje ! - no i pobiegł w przeciwną stronę.Po chwili ocknęłam się i poszłam dalej.

Pod drzwiami krawca była ogromna kolejka, z 7 osób! No i co? mam tu tak stać? Nie zważając na osoby obok mnie wepchnęłam się, prawda była inna.To nie kolejka do kasy , tylko do jakiegoś chłopaka.Chłopak ten nosił czerwoną koszulę, czarną czapkę.Na oko 14 lat.Mimo tego jakaś pani gadała z właścicielem więc usiadłam na jakiejś kanapie czekając.Za sobą usłyszałam głos męski 

- Czekasz na kogoś?

- prędzej na coś - powiedziałam do siebie cicho , ale i tak to usłyszał

-Wybacz , Feri Acz - ukłonił się

- Luiza - odpowiedziałam niechętnie - wiesz coś o spodniach w kratkę?

Ten nie odpowiedział tylko poszedł na chwilę na zaplecze a po chwili wrócił ze spodniami.

- proszę - ja tylko wzięłam pakunek i wyszłam. A za sobą usłyszałam następujące słowa - jutro przyjdź o 15 do ogrodu botanicznego! - nie zbyt mnie interesowało co powiedział, ale w sumie mogę tam przyjść...ZASTANOWIE SIĘ

DZIEŃ PÓŹNIEJ

Mam wrażenie, że w tym mieście mieszka tylko kilka chłopaków.Rzadko kiedy spotyka się na ulicach kobiety ostatnio.Dzisiaj mojego brata odwiedza jakiś chłopak z teatru więc to dobra okazja aby pójść do tego ogrodu, chociaż..~ nie wiem czy to dobry pomysł.No właśnie... nie pomyślałam czy to żart czy nie ale i tak tam poszłam.Dużo kwiatów, kilka osób ( w większości płci męskiej) i tak właściwie to gdzie mam iść?

Tak się przechadzałam po tym ogrodzie i natknęłam się na łódkę, taką normalną z wiosłami.Wchodzić czy nie? Nie no , wpadnę do wody....a może jednak?

-hej! - usłyszałam krzyk przed sobą (?).Odwróciłam wzrok na źródło które do mnie krzyknęło...Feri Acz - czekaj , za chwilę tam do ciebie przyjdę! - i pobiegł

- chodź, wygodniej pójść mostem - złapał moją rękę

-a mogę wiedzieć czemu akurat tu mieliśmy się spotkać? 

-ja...- nie odpowiedział na moje pytanie tylko się rozglądał wokół i prowadził mnie w stronę mostu.Po moście znajdował się kawałek ziemi na którym było kilka krzesełek , nie rosła tam zbytnio trawa i to cud ,że było tam jakiekolwiek drzewo.

-Odpowiesz?

-Chciałem trochę się poznać , i ... - przełknął ślinę - i chce abyś wiedziała ,że to wyjątek iż cię tu zaprowadzam.Tak naprawdę ryzykuje przychodząc tu razem , ale uważam iż warto - uśmiechnął się lekko.Ryzykuje? nie rozumiem go

-Jak to ryzykujesz? 

- no a wi- przerwał zdanie i popatrzył się za mnie.Najwyraźniej kogoś zauważył, kiedy chciałam się odwrócić to on nie pozwolił mi tego zrobić.Szybko złapał mnie za rękę i pobiegliśmy za drzewo. - zostań tu , przyjdę...za jakiś czas - i pobiegł

Co ja mam sobie myśleć?Wychyliłam lekko głowę przyglądając się obecnej sytuacji.Acz gadał z jakimiś chłopakami, mieli oni koszulki w czarno-czerwone paski.Przykuli moją uwagę.Patrzyłam się tak na Feriego, coraz bardziej zaczyna mi się podobać - ni to tajemniczy czy to sympatyczny.NIE, STOP.Jest podejrzany

Po 10 minutach przestali gadać ale nie wrócił do mnie, wręcz przeciwnie, poszedł z tymi gościami.I co? zostałam tam sama, po 3 minutach postanowiłam odpuścić i wyjść.ALE....bramka była zamknięta.Czyli tak : Feri Acz mnie zostawił tu, jestem sama , nie mam jak wyjść....no nieźle.Boże mogłam tu nie iść...żałuję teraz.


Niedaleko placu |CHŁOPCY Z PLACU BRONI|Where stories live. Discover now