2.29

2.3K 123 145
                                    

— Nie. — Powiedział Michał prawie rzucając we mnie widelcem, którym właśnie jadł.

— Aha. Dlaczego niby? — Drażniłam się z nim.

Minęło kilka dni, odkąd Michał zasugerował wyjazd na "wakacje" i chciałam obgadać z nim pewne sprawy. Dlatego też siedzieliśmy właśnie w restauracji.

— Definitywnie nie. Arnold czy tam Anal, nie pojedzie z nami. Nie zmienisz mojego zdania.

— Pojedzie z nami, Michałek.

— Może mi jedynie loda zrobić, a ja i tak się nie zgodzę.

— Jeśli on nie pojedzie, to ja też nie. Pojedziesz sam z Jaśkiem, samolubie. — Uśmiechnęłam się.

Dokładnie wiedziałam co zrobić.

— Po chuj to robisz? To, że on nie pojedzie, nie znaczy, że ty nie możesz.

— Naprawdę chcesz mnie samą w tej Grecji? — Powiedziałam, unosząc brew.

— Nawet nie wiesz jak bardzo.

— Matczak, mówiłeś, że chcesz utrzymać tą znajomość bez kłótni.

— Chcę żebyśmy byli wszyscy razem. No wiesz, jak rodzina. A Anal nie jest rodziną. — Zmarszczył brwi.

— Doskonale cię rozumiem. Ale ja nie chcę żeby powtórzyło się to, co ostatnio jak byliśmy razem. Sami.

To znaczy...

— Pocałunek... — Uśmiechnął się.

— Tak, to.

— Było zajebiście.

— Michał...

— Hehe całowaliśmy się i ci się podobało.

— Wcale nie.

— Nie umiesz kłamać, Karola. Przypomnę, że to twoje paluchy ciągnęły mnie za włosy. Kochanie, pozwoliłaś mi cię pocałować.

Dlatego chciałam Alana na tym wyjeździe. Czułam się źle przez to co zrobiłam ostatnio.

Gdybyśmy byli z Matczakiem sam na sam źle by się to skończyło.

— Michał, chcę Alana na tej wycieczce.

— A ja go nie chcę.

— Daj mi kolejny powód dlaczego go tam nie chcesz?

— Wkurwia mnie.

Matczak wpadł na świetny pomysł.

— Wiesz co? Dobra. Może lecieć z nami. Płaci za swój bilet. Ja, Jasiek i ty lecimy bez niego.

— Misiek...

— Nie będę utrzymywał twojego przydupasa.

— Nie bądź taki.

— Niech Ci będzie...

Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy kiedy każde z nas jadło swój posiłek. Z boku mogło to przypominać nieudaną randkę.

— Ten twój... — Zaczął nagle.

Spojrzałam na ekran swojego telefonu. — Poczekaj, ktoś dzwoni.

Pewnie Anal. — Pomyślał.

Dzwoniła pani z przedszkola. Podobno Janek pobił się z kolegą i mam po niego jechać bo nie mogą go uspokoić. Jakoś nie pasowała mi wersja bijących się 3-latków. Z kolei mus to mus i musiałam jechać do tego przedszkola.

Rozłączyłam się. — Przepraszam, ale muszę się zbierać. Dziękuję za obiad.

— Czekaj. Co się stało? — Powiedział łapiąc mnie za nadgarstek kiedy wstawałam od stołu.

— Muszę jechać do przedszkola. Podobno Janek pobił się z kolegą. — Przewróciłam oczami.

— Jedziemy razem. — Powiedział stanowczo.

Nie planowałam się z nim kłócić. Może to i lepiej, że pojedzie ze mną.

Jechaliśmy autem blondyna. W końcu przyjechaliśmy nim razem do restauracji. W jednej chwili poczułam na swoim udzie jego dłoń i przeszedł mnie naprawdę przyjemny dreszcz.

Kurwa...

— Sory, miałem biegi zmienić. — Zaśmiał się.

— Jeździsz w automacie... — Mruknęłam.

Czułam się okropnie. Nie przez to, że to zrobił. Przez to, że tylko to zrobił.

Byłam z Alanem, ale prawda jest taka, że tylko Michał był w stanie wywołać u mnie tyle emocji jednym swoim dotykiem.

— Halo? Karola? Wysiadamy. — Powiedział nagle.

Od razu to zrobiłam.

— Tata! — Krzyknął Janek kiedy tylko weszliśmy do sali.

Miał całe spuchnięte oczy od płaczu. Zaczęłam się zastanawiać czy aby napewno dobrze zrobiłam zabierając ze sobą Matczaka.

— Co się stało, mały? — Zapytał przejęty.

— Wojtek chciał zabrać moją zabawkę, którą dostałem od ciebie i jak mu nie dałem to mnie uderzył a pani na mnie nakrzyczała! — Jeszcze bardziej się rozpłakał.

Chyba czas zmienić przedszkole.

— Przepraszam, kim jest Wojtek? — Powiedział Matczak do wychowawczyni Janka.

Spojrzała na niego zmieszana. — Chłopiec z grupy wyżej.

Tym sposobem zaczęła się ostra wymiana zdań między kobietą a blondynem. Byłam pod ogromnym wrażeniem ile był w stanie zaryzykować tylko po to żeby bronić Jasia. Zaimponował mi.

No, ale koniec końców trzeba zmienić przedszkole.

— Michał, mogłeś sobie trochę darować. — Powiedziałam kiedy szliśmy w stronę parkingu.

— Mój tata jest bohaterem! — Krzyczał Janek.

— Widzisz? Nie mogłem. — Zaśmiał się.

Jutro miał wrócić Alan, miałam w planach posprzątać w domu na jego powrót.

— Na poprawę humoru zabieram was na lody. — Zaproponował.

Z moich planów chyba nici.

— Mamo czemu tak często wychodzimy z tatą? — Zapytał kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.

— Bo tata nie jest w stanie bez nas wytrzymać. — Powiedziałam twardo patrząc na śmiejącego się Michała.

— A mama nie umie mi odmówić. — Odgryzł się.

Let's Stay Alone | MATATahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon