Rozdział 9 - Piątkowy występ coraz bliżej

7 2 0
                                    

Nozomi wstała powoli z podłogi. Sytuacja wydawała się kryzysowa. Będzie musiała lepiej przygotować grupę do przedstawienia i zrobi to teraz. Odłożyła wszystko na miejsce i wróciła na salę. Wszyscy już czekali.

- Dzisiaj Izumi jest zajęta... - zaczęła niepewnie. - Dlatego dzisiaj ja wami pokieruję.

Uśmiecha się nieśmiało, aby dodać sobie odwagi. Nie wszyscy podzielali jej entuzjazm.

- Po co ten cały sprzęt? - pyta Sakyo wskazując na zestaw do ćwiczeń.

- W waszej sztuce jest sporo scen akcji. - dziewczyna stuka palcem w scenariusz. - Dobrze by było, gdybyście poćwiczyli przed próbą generalną.

- Nie wpadłbym na to. - odpowiada Omi pocierając podbródek.

- Sceny akcji, co? - Juza zerka niepewnie na Banriego.

- Hmpf, pokażę ci, kto tu jest lepszy! - odpowiada dumny z siebie brązowowłosy.

- Nie przegram z tobą. - odpowiada cicho rywal.

- Coś powiedział?!

- Chłopaki, proszę! - oponuje Nozomi. - Lepiej wyładujcie złość w trakcie ćwiczeń.

Obydwaj wciąż patrzyli na siebie wilkiem. Dziewczyna musiała przyznać, że wyglądali naprawdę przerażająco. Gdyby ich nie znała, to na sam widok uciekłaby jak najdalej. Na szczęście każdy odwrócił się w przeciwną stronę i zabrali się do rozgrzewki. Taichi stał samotnie z boku. Jego rola nie wymagała walki czy ucieczek. Grał chorowitego młodszego brata, więc zaplanowany trening na nic by mu się zdał. Dziewczyna musiała szybko coś wymyślić, więc podeszła do kolegi.

- Mogę przećwiczyć z tobą kwestie. - bierze scenariusz. - Jakoś zmienię głos i będzie, nie?

- Dziękuję, Nozomi! - chłopak powstrzymuje łzy. - Jesteś taka superowa!!!

- Taaa... dzięki... - zerka na ćwiczenia pozostałych. - Zaczynajmy!

Trening trwał kilka godzin. Na zewnątrz zrobiło się już ciemno. Nozomi była zadowolona ze swojego pomysłu. Wszyscy poćwiczyli sceny akcji a Taichi zaczął lepiej wczuwać się w swoją rolę. Na końcu przyszli aktorzy pomogli dziewczynie pozbierać sprzęt, za co była im dozgonnie wdzięczna. Już mieli wychodzić, gdy w drzwiach stanął Yuzo. Towarzyszyła mu Izumi.

- Jo, chłopaki! - przywitał się. - Przyszedłem sprawdzić wasze autoportety!

- Co? Ale jeszcze mamy tydzień! - przejął się Taichi.

- Potraktujcie to jako próbę przed występem. - przysuwa sobie krzesło. - Mam nadzieję, że każdy z was już coś ma. Zaczniemy od Juzy.

- Co? Ode mnie? - wystraszył się niebieskowłosy, ale szybko przyjął poważną postawę.

W rogu pokoju trwała debata między pozostałymi członkami trupy.

- Co on sobie myśli? Tak nas nachodzić w trakcie prób! - żachnął się Sakyo.

- Naprawdę, mógł nas chociaż ostrzec. - śmieje się Omi.

- Ludzie, jak dobrze, że wczoraj skończyłem swój autoportet. - westchnął z ulgą Banri.

- Co? Banny, napisałeś go w jeden dzień??? - prawie krzyknął Taichi.

- A nawet noc. - wzrusza ramionami. - Łatwizna.

- Chciałbym tak umieć... - zasmucił się czerwonowłosy.

- Widzę, że nadal nie zrozumiałeś zadania. - blondyn skrzyżował ręce na piersi.

Jesienny teatrWhere stories live. Discover now