Część 4

19 4 4
                                    

Będąc na planie Jungkook co prawda starał się stać gdzieś z boku, z dala od innych. Słabo mu to wychodziło, ponieważ ludzie z ekipy aż do niego lgnęli.
Dostał co prawda scenariusz, ale nie zdążył nawet go przeczytać. Poznał wszystkich, którzy byli zamieszani w dramę.
O godzinie 15 miał odbyć się casting na rolę drugiego z głównych bohaterów. Najbardziej Kooka dziwił fakt, że nikt nie chciał, by ten spróbował odegrać (choć kawałek) jakiejś sceny. Po prostu z góry założyli, że jest doskonały i da radę.
Chłopak zatem postanowił usiąść gdzieś w kącie. Założył słuchawki i włączył losowo playlistę, chciał wyłączyć swój mózg i skupić się na czytaniu. Pragnął nie słyszeć tych wszystkich rozmów, tych udawanych uśmiechów. Już o wiele bardziej wolał swój świat. Po chwili od włączenia playlisty, usłyszał znajome dźwięki ( był to jego kawałek pt"My time") . Zaczął czytać scenariusz krok po kroku, ponieważ udało mu się zagłuszyć panujący na sali harmider. Ukazana historia była dla niego wręcz stworzona. Był tylko jeden malutki problem. Głównym tematem oprócz muzyki i tańca była miłość dwóch chłopaków. Co prawda wiedział, że to tylko aktorstwo, ale nigdy z nikim się nie całował. Fakt ten trochę go martwił, ale usilnie tuszował to pod swoim uśmiechem.
Siedział już parę godzin czytając i słuchając muzyki. Nawet nie zauważył jak czas szybko zleciał i na zegarku pokazała się godzina 15.
Starał się nie zwracać uwagi na nowo przybyłych ludzi. Okłamywał się tylko, ponieważ mimo wszystko ściszył muzykę, by choć trochę słyszeć. Każde wykonanie w jego mniemaniu nie było złe, ale patrząc na miny reżyserów i scenarzystów żaden kandydat nie przykuł ich uwagi.
Nagle do sali wszedł chłopak, który był ubrany cały na czarno. W skórzanych spodniach i lekko rozpiętej koszuli. Chłopak specjalnie nie dopiął dwóch ostatnich guzików, by jego obojczyki były bardziej widoczne. Na nogach miał zwykłe czarne adidasy. Pod koszulką prężyły się widoczne mięśnie, których nagle brunet zapragnął dotknąć.
Wygląd i cała aura chłopaka oraz myśli jakie mu towarzyszyły aż zatkały Jungkooka.
Postanowił przeskanować jego twarz, jedyne co mu się rzuciło w oczy to rude włosy. I ten uśmiech. Kook już go zdecydowanie widział, ale na chwilę obecną miał pustkę w głowie.
-Przedstaw się- powiedział producent zwracając się w kierunku nowo przybyłego.
-Taehyung Kim - usłyszawszy to imię brunet zrzucił słuchawki z uszów i odczuł nagłą potrzebę ewakuacji. Powoli po cichu zaczął wstawać. O dziwo nikt nie patrzył w jego kierunku. Kiedy był na prostych nogach po cichu zaczął się kierować w stronę drzwi wyjściowych.
-Stój!- Jungkook usłyszał za sobą. -Wiesz o tym, że jesteś dla mnie ważny- w głosie Taehyunga był ból, który rozrywał mu serce. Kook usłyszał szybkie kroki za sobą, lecz nie odwrócił się. Nagle na szyi poczuł powiew zimnego powietrza.
-Spójrz na mnie!- Tae krzyknął pełen emocji i chwycił bruneta mocno za ramię odwracając w swoim kierunku. Zaczął się niebezpiecznie blisko zbliżać.
-Jesteś moim przyjacielem, nie mogę Cię stracić- w jego oczach, Kook widział autentyczne emocje. Rudowłosy oblizał usta i położył swoje ręce na policzkach bruneta.
-Co Ty wyprawiasz?!- krzyknął spanikowany Jungkook i spróbował się wydostać z jego silnego uchwytu, lecz chłopak był zbyt silny.
-Nic takiego, próbuje dotrzeć do Twojego mózgu, zapominając, ze go nie masz- zaśmiał się Tae i poczochrał bruneta po głowie, głaszcząc z czułością jego delikatne włosy. Widząc swoją przewagę Jungkook wyrwał się z jego uścisku i odsunął na bezpieczną odległość.
-To zupełnie jak Ty, przyjacielu- odparł z sarkazmem.
-Cięcie- krzyknął reżyser. Kook przez chwilę patrzył w oczy Taehyunga. Były one niczym ciemna czekolada, w której mógłby się roztapiać. Z takimi myślami stał tam z lekko uchylonymi ustami
Po krótkiej chwili jednak się ogarnął i popatrzył na tych wszystkich ludzi, którzy byli na sali. W ich oczach natomiast dostrzegł iskierki zachwytu. Znał odpowiedź, ale naprawdę nie chciał jej do siebie dopuścić. Kiedy usłyszał brawa, postanowił to wykorzystać. Wyszedł cicho z sali niczym cień, a kiedy wreszcie znalazł się na upragnionym powietrzu, wciągnął go i podtrzymał trochę dłużej w płucach, by uspokoić swoje szaleńczo bijące serce.
-Czemu uciekłeś?-zapytał głos, którego naprawdę nie miał zamiaru słuchać. Nie teraz kiedy zdał sobie sprawę jak bardzo kolor jego oczów zrobił na nim wrażenie.
-Nie Twoja sprawa-odwrócił się do rudowłosego i spojrzał na niego krytycznym wzrokiem. Miał już po dziurki w nosie jego osoby. Ale ten nie odpuszczał i nawet teraz zamierzał się z niego naśmiewać i czerpać z tego przyjemność.
Uświadamiając sobie te rzeczy Kook zrozumiał, że to faktycznie mogła być prawda. Tae chciał po prostu go ośmieszyć, dlatego ciągle mu dokuczał. Z jego oczu nagle pomimo jego woli zaczęły się wydobywać łzy. Nie mógł długo walczyć z prawdą, nie chcąc by rudowłosy miał kolejny powód do nabijania się z niego, postanowił oddalić się w jakąś stronę, byleby jak najdalej od niego.
Opuścił wzrok na brudny asfalt, włożył ręce do kieszeni, pociągnął nosem. Wyjął ręce z kieszeni, nerwowym ruchem nałożył kaptur od swojej brokatowej bluzy i zaczął iść w kierunku jakiejś wąskiej uliczki. Nie zdążył zrobić nawet dziesięciu kroków, a ktoś pociągnął go za dłoń tak mocno, ze odwracając się wpadł na twardy tors. Nie widział nic więcej niż czarną tkaninę koszuli. Nagle dotarła do niego woń kokosa, było to spowodowane tym, że jego nos znalazł się w zagłębianiu szyi koło obojczyków jego oprawcy. Nagle poczuł na plecach silne dłonie, które zaczęły masować jego plecy i szeptać słowa:"będzie dobrze ". Przymknął oczy i pozwolił chwili trwać, choć zdawał sobie sprawę, że mógł znajdować się w objęciach Taehyunga.

Never-ending forever, babyWhere stories live. Discover now