światło

3 0 0
                                    

 Widzę, jak biegnie radośnie po polach, niczym mała sarenka, a gdy odwraca się i patrzy głęboko w moje tęczówki uśmiech znika z jego bladej twarzy a radosny bieg zamienia się w walkę o życie, przyśpiesza mimo że moje tępo się nie zmienia. Niezdarnie potyka się o własne nogi i zaplątuje się w na złość wysokie zboża, a gdy wystarczająco mocno upada twarzą na suchą glebę ja powolnym krokiem udaje się w jego stronę, chciałby uciec, ale powstrzymuje go zwichnięta kostka, jaka szkoda... był taki intrygujący i piękny, aż szkoda mi wyjmować ostrze z kieszeni, ale nic nie mogę już zrobić, gdybym wiedziała, że tak żałośnie przyjdzie mu umierać nie zapraszałabym gości na ucztę...

przebaczenieWhere stories live. Discover now