siedemnaście

690 29 0
                                    

niesprawdzony, mam nadzieję, że nie będzie dużo błędów.
...

    Od początku swojego istnienia Vivid przekonała się wiele razy, że dobre chwile są tylko ulotnymi fragmentami jej życia. Nie potrafiła żyć z myślą, że coś jest dobrze, bo z tyłu jej głowy zawsze tliła się iskierka, która informowała ją, że to cisza przed burzą. Ale przecież każdy człowiek miał takie wątpliwości, więc nie była jedna. 

    Ilu ludzi na tym świecie cieszyło się swoim życiem, wszystko im się układało lub zaczęło to robić i wierzyli, że w końcu los się do nich uśmiechnął. Jednak z czasem przekonywali się o tym, że szczęście nie jest wieczne, trwa tylko przez moment. 

    Jedyną różnicą radości od smutku było to, że będąc szczęśliwym, zawsze mogliśmy stracić to, co sprawiało, że czuliśmy się dobrze. Ale gdy pochłaniał nas ból, smutek, cierpienie, byliśmy na samym dnie, nie mogliśmy trafić jeszcze gorzej. Więc czy szczęście było właściwie najlepszym, co mogło nas spotkać? Sprawiało, że byliśmy słabsi, ktoś mógł obedrzeć nas z wszystkiego, co miało dla nas znaczenie.

    Z drażniącym jej nozdrza zapachem rozchyliła powieki. Jej ramiona nieco się napięły, gdy zerknęła ostrożnie na bok. Myślała, że nic jej bardziej nie zdziwi, ale widok rozłożonego koło niej na kanapie Alexandra sprawił szybsze bicie jej serca.

    Jej oddech stał się płytszy, gdy z roztargnieniem wyszła spod kołdry. Potarła obolałe skronie, kiedy do jej umysłu zawitały wczorajsze wspomnienia. Czuła się tak, jakby była nietrzeźwa, a wszystko, co spotkało ją wczorajszego dnia, przeżył ktoś inny. Nie potrafiła wyzbyć się takiego uczucia.

    Przymknąwszy powieki, uspokoiła swój oddech. Kawa. Miała ochotę na kawę, która pomogłaby rozświetlić jej myśli. 

    Zanim jednak zniknęła w innym pomieszczeniu, rzuciła spojrzenie w stronę leżącego na kanapie mężczyzny. Ciemne, roztrzepane we wszystkie strony włosy zasłaniały prawie całą twarz Alexandra. Klatka piersiowa, na której widniało kilka tatuaży, poruszała się w spokojnym rytmie jego oddechu. Powędrowała wzrokiem po mięśniach jego brzucha, które układały się w literę V, kończącą się za materiałem kołdry.

    Pokręciła głową i oblizując spierzchniętą wargę, weszła do kuchni. Jej serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, gdy zobaczyła swojego przyjaciela za blatem, wciąż zatopiona w myślach o brunecie. 

    Daniel zlustrował ją wzrokiem, uniósł brew z zaciekawieniem i uśmiechnął się głupkowato. Przez ten uśmiech miała ochotę go udusić. Wczoraj o mało nie zginął, a dzisiaj... uśmiechał się jak dureń. Zacisnęła wargi, ruszając w stronę ekspresu do kawy.

    — Jak ci minęła noc? — zagadnął szatyn, opierając łokcie o szafkę.

    Obdarzyła go znudzonym spojrzeniem, choć jej serce dziwnie zabiło na to pytanie. Obudziła się wypoczęta jak nigdy wcześniej. Czuła spokój i... ukojenie, ale nie zamierzała przyznawać się do tego przed nikim. To nie znaczyło nic. Nic a nic.

    — W porządku — odpowiedziała, gdy ekspres zakończył swoja pracę. Wyciągnęła kubek z parującym napojem i zaciągnęła się jego odurzającym aromatem. Przystawiwszy kubek do ust, upiła łyk gorącej kawy, wydając z siebie ciche mruknięcie. — Spałabym na pewno dużo lepiej, gdybyś był przytomny i byłabym pewna, że wszystko z tobą w porządku.

    Usiadła po drugiej stronie blatu, wlepiając wzrok w swojego przyjaciela. Daniel uniósł ręce w geście obronnym, powstrzymując cisnący mu się na usta uśmiech. Vivid była wystarczająco rozdarta, choć dobrze to ukrywała. Nie chciał jej bardziej rozchwiać.

Hades [18+]Место, где живут истории. Откройте их для себя