Nie powinnaś kochać

394 19 4
                                    

Zatrzymała się dopiero w tedy kiedy poczuła szarpnięcie za swój nadgarstek. Odwróciła się by spojrzeć na swojego oprawcę, jej piękne oczy spotkały się z orzechowymi oczami. Przystojny brunet, wiedział jak je mimika się od razu zmienia a jej postawa rozluźnia.
 Stanęła teraz przed nim dalej pozwalając się trzymać za nadgarstek, który teraz dokładnie obserwowała. Jego długie palce oplatały jej małe smukłe i delikatne. Od tego miejsca jej spojrzenie szło wyżej, na dobrze umięśnione ramiona, barki, obojczyk, szyja. Na delikatne policzki gdzie widniał delikatny zarost. Podnosząc swoje spojrzenie spotykając się z figlarnym uśmiechem i roześmianymi oczami.

– Czy wygrałem pani licytacje na najprzystojniejszego ochroniarza.-

Zaśmiała się na jego słowa, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Jej policzki zrobiły się czerwone na wspomnienie jej żałosnej postawy w tedy.
– Ładnie Ci z czerwienią.

- Nie zgodzę się z tobą Jack, ale możesz mnie już puścić. - Chłopak od razu puścił dziewczynę i teraz szedł obok niej przed siebie.

– Wkurwił Cię co?- Dokładnie obserwował mimikę dziewczyny, widział jak zaciska szczękę.- Dlaczego mu na to pozwalasz?

– Nie masz innych pytań może czy coś.- Dziewczyna była zirytowana i to bardzo, ostatnio znowu wszystko ja drażniło. Nie wiedziała jak ma sobie poradzić, nie wiedziała jak ma ułożyć plan tak by wybrać najlepszego kandydata na męża.

Niestety ale z niechęcią przyznała mu rację, nie dawał sobie ostatnio rady z Alvaro, pomimo tego że jest jego królową, władczynią. Wystarczyło że tylko z nim została sam na sam a jej władza od razu uciekała. Nie wiedziała że nieświadomie przegryza wargę i przewraca oczami. Była zmęczona i miała dość powoli wszystkiego. Jej nagłe zatrzymanie spowodowało że Jack spojrzał na nią dziwnie. Jednak nic nie powiedział, dawał jej czas widział jak bije się z myślami jak coś układa i składa.
Niestety tego co wykombinowała sami bogowie by się bronili.

– Masz ochotę by zrobić coś szalonego i głupiego.- Patrzyła na niego tym wzrokiem, on tylko się uśmiechnął i pokręcił rozbawiony głową.

– W tajemnicy przed wielkimi złym diabłem.- Zaśmiała się na jego porównanie ale przytaknęła ochoczo.- Cóż czy zatem mogę porwać księżniczkę.- Zbliżył się do niej i chwycił jej podbródek w dwa palce zbliżając swoje usta do jej.- Chodź rycerzem na białym koniu nie jestem, ale mogę podarować Ci pół świata Wasza Wysokość.

Jego ciepły oddech uderzył w jej usta i policzki, na których była różowa.
Jednak nie cofnęła się nic nawet nie powiedział. Czekała, cierpliwie czekała na jego ruch, na jego dalszą reakcję. Niestety dla jej rozczarowania, on po prostu się odsunął i złapał za jej dłoń, zmuszając ja by ruszyła za nim.
Kiedy byli już zakrętem, Jack spojrzał za nią i puścił oczko samemu diabłu. Wiedział że był wkurwiony, wiedział że później będzie znowu bijatyka tylko tym razem z nim.
Wyszli poza swój hotel i ruszyli w głąb wyspy jak najdalej od tych problemów.
Zatrzymali się dopiero kiedy stwierdził że są już w bezpiecznej odległości. Spojrzał na jej podekscytowanie i wielki uśmiech na twarzy. Jej oczy błyszczały jak gwiazdy.

– Więc na co masz ochotę księżniczko- Uśmiechnął się zawadiacko i włożył dłonie do kieszeni swoich szortów.

– Nie mam pojęcia.- Uśmiechnęła się i rozejrzała dookoła.- Na pewno chce coś szalonego i ta bardzo. Niech Bastet ma mnie w swojej opiece gdy będę to robiła.- Wykonała trzy obroty wokół własnej osi, słodko się uśmiechając.

– Czyli coś szalonego, więc chodź. Alvaro i chłopaki zabiją mnie za to.

Znowu pociągnął dziewczynę, samu niedowierzając temu co chce zrobić.

* Miracullum* Zakazane SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz