Jeden Pocałunek

1.2K 79 14
                                    

Marinette

Usłyszałam ostatnie jego słowa i nastała ciemność. Później czułam tylko ciepło. Po chwili zaczęłam czuć delikatne uderzenia na policzku. Czy on właśnie, od razu otworzyłam oczy.
Stał nademną trzymając mnie i się szczerzy jak mysz do sera. Idiota po prostu Idiota.

-No w końcu. Moja słodka narzeczona się obudziła. - Wytrzeszczyłam na niego oczy. - No chodźmy kochanie i tak, już jesteśmy spóźnienie.

Pociągnął mnie w stronę drzwi które otworzył z mocnym hukiem.Wszedł niczym pan władca i się rozglądać, a wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę. 

-Alvaro to nie jest dobry pomysł - Szepnęłam ale mnie zbył by po chwili pociągnął do naszego stolika .Gdzie byli ala moi rodzice, państwo Agreste i jeszcze parę osób których nie znałam.

-Marinnete jak cudownie Cię widzieć moje dziecko.Kim jest ten przystojny młodzieniec z którym przyszłaś.

- Bardzo dziękuję Pani Agreste a to jest..

-Bardzo przepraszam za spóźnienie cos mnie zatrzymało.- Usłyszałam po swojej lewej ,ale nie miałam odwagi nawet no niego spojrzeć.Ale natomiast bardziej przytuliłam sie do Alvaro.-Och Panna Marinnette jak dobrze Cię widzieć co słychać.- Już chciałam mnie przytulić ,ale jego głos ociekał nutką jadu.

-Poczułam delikatne szarpnięcie i znalazłam się po lewej stronie Alvaro i bardziej wtuliłam się w niego.- Wybacz ale NIE DOTYKAJ MOJEJ NARZECZONEJ.

O tak specjalnie on to podkreślał.Przyznam że nawet mi to spodobało. Spojrzałam na Adriena  spojrzałam na innych . Adrien wyglądała tak jak by oczy miału wyjść z orbity,jego rodzice byli w szoku, o swoich nie wspomnę. Za sobą słyszałam jak by się ktoś dusił.No tak koledzy Alvaro tego chyba się wogule nie spodziewali.

- Jestem Alvaro Del'Diablo i jestem narzeczonym, tej pięknej księżniczki. - Tak on to Specjalnie podkreślił.No i zapadła krępująca cisza.Błagam niech on mnie stąd zabierze.Ale o co ja proszę. Widać że ten debil dobrze się bawi. -Skarbie może mi przedstawisz resztę naszych gości.- Pewnie przez ten uśmiech  nie jedna miała mokro w majtkach. Po tym wszystkim muszę się na pić.

- Tak oczywiście kochanie.Moich rodziców znasz,obok nich państwo Agreste po twojej prawej ich syn Adrien, a tu .Bardzo przepraszam ale akurat państwa nie znam.

- Ach tak masz prawo nie pamiętać,ostatni raz widzieliśmy się jak byłaś mała.Jestem James Salvatore to moja żona Vivien i mój syn Damon .

- Bardzo mi miło- Podałam wszystkim rękę.I najdłużej została u Damona.Wyglądem przypominała Alvaro.Tylko przypominała jednak Alvaro jest przystojniejszy.

- Raczej to mnie bardzo miło,-Ucałował moją dłoń i spostrzegł coś o czym nasza dwójka zapomniała.- Moja miła skoro jesteś zaręczona to gdzie pierścionek.-Szybko zabrałam rękę ,nie wiedziałam co powiedzieć.Na szczęście mój narzeczony wiedział.

-Tak moja narzeczona nie ma pierścionka, to znaczy jeszcze. Nie znalazłem idealnego kamienia ,który dała by radę równać się z jej urodą.

-Pffff

Wszyscy spojrzeli w stronę Adriena. To będzie koszmar.

-Miło było was poznać i dziękuje za zaproszenie.- Powiedziałam i już chciałam odejść.Alvaro tylko znowu mnie złapał za rękę.

-Kochanie nasz stolik jest tam.-I wskazał na chłopaków.Przyznaje ułożyło mi - Było bardzo miło ale my już mamy stolik.

-Migiem już nas nie było i zbliżaliśmy się do chłopaków którzy zaczęli bić brawo.-No no no no kto by się spodziewał.Proszę usiądź księżniczko.To co jaki chcecie prezent ślubny.Kiedy go planujecie? Mogę być świadkiem?

-Alex zamknij się bo Ci przyłożę,jedyne czego chce to muszę się na pić.

-Już Ci wołam kelnera ,co byś chciała do picia wasz wysokość.

-Whisky i to potrójne, ten wieczór mnie wykończyć.

On już chciał coś powiedzieć, ale go zmroziłam wzrokiem.Tu tez na chwilę zapadła cisza,by po chwili chłopaki nabijali się z Alvaro tylko ten nic sobie z tego nie robił. Minęło może 2 godziny ja oproznilam z 8 szklanek.  Nie słuchałam ich, byłam w swoich myślach. Gdy nagle

-Marinette słuchasz nas- no tak mój cudowny narzeczony. - Tobie już starczy alkoholu.

-Nie nie prawda. - ledwo odpowiedziałam. Byłam zmęczona i już ledwo dawałam radę. - Muszę się przetwierzyc.

Szybko odeszłam od stolika i udalam się na zewnątrz. Mam dość serdecznie dość. Udalam się na rufe statku i patrzyłam na wodę. W niej idealnie widziałam odbijajacy się księżyc i gwiazdy na niebie. I było by dobrze gdyby nie ktoś.

- No proszę prosze. Kogo tutaj mam.

- Odwróciłam się. No tak jeszcze jego tu brakowało. - Adrienn.

Adrienn

Zareczona, ona kurwa Zareczona. Nie wierzę to musi być żart. Ona miała być moja, tylko moja. Siedziałem wkurwiony i gapilem się na te szmate. Zapłaci mi za to co mi zrobiła. Znika sobie kurwa na ileś miesięcy, a petem się zjawia z jakimś przydupasem. Który jak się okazuje jest, jej jebanym narzeczonym. Po kilku godzinach widzę że wychodzi, bez zastanowienia ruszam za nią.

Dogsniam ja na rufie. Jest piękna i wygląda tak samo jak moja upiorzyca z koszmarów. - No proszę prosze. Kogo ja tu mam- Powiedziałem wkurwiony, schowałem ręce w kieszenie i ruszyłem w jej stronę.

Wygląda na biedna, przestraszona myszkę. Nawet jej głos tak zabrzmiał - Adrien. Nie zbliżaj się do mnie. - Ja Ci kurwa dam nie zbliżaj się.

Do skończyłem do niej od razu i przyszpililem ja do barierki. - Gdzie twój wspaniały narzeczony. Ty tanio szmato myślisz że Ci datuje co mi zrobiłaś.

Byłem wkurwiony i pijany nie planowałem nad sobą. To była chwilą jak ja uderzylem i upadła obok na pokład. Spojrzała na mnie, lapiac się za policzek a z jej oczu leciały łzy. Serce lekko mi drgnelo, ale stlumilem to uczucie. Ona ma narzeczonego jakim kurwa prawem. Miała być moja zabawka. Ona nie zasługuje na bycie żywa.

- Kleknolem na przeciwko niej, zatrzymałem jej ręce do podłogi jedna, ręką. Powodując u niej jeszcze gorszy bol. - Za nim zrobię z ciebie martwa suke, to poproszę o ostatni Pocałunek.

Już miałem ją pocałować, gdy wyrwala mi jedna swoją dłoń i udrdzyla z całej siły. Zachwialem się, a ona to wykorzystała i chciała uciec. Nie tym razem. Złapałem ja i usiadłem na niej okrakiem. Jedna ręką blokując jej dłonie, druga tozdzierajac jej suknie. Już nigdy ten jej fagas nie będzie chciał. Już ja się o to postaram.

-Zostaw mnie, zejdź ze mnie.

-Krzycz kochanie, tym razem skończę to co zaczołem. Zawolaj tego którego niby kochasz. Zapewniam Cię że przyjdzie. Nie szaro się suko - Znowu ja uderzylem, chciałem jeszcze raz ale ktoś mnie powstrzymał.
Zostałem rzucony na bramki od rufy. Zabolały mnie plecy i uderzylem mocno głową.

Przez mroczki widzialem kilka postaci. Podniosłem się gdy tyko ból ustal.
Widziałem jak ja przytula i zarzuca marynarkę, by zasłonić jej cialo. Po woli dochodziły do mnie głosy. Jej placz, i jego głos który przepraszał i uspokajal.

Po chwili podniósł się by spojrzeć na mnie. Przestraszylem się. Wyglądał jak Bóg śmierci, szybko doskoczyl do mnie, wyrzucajac prawie za burte.
Spojrzałem na nią. Klekala na podłodze w jego marynarce. Makijaż rozmyty, włosy zniszczone. I jej spojrzenie na mnie. Te same co w wizjach.

Zapomniałem w jakiej sytuacji byłem. - Przestań tak na mnie patrzeć ty suko l.-Poczułem jedno mocno uderzenie, potem następne i jeszcze jedno.Zaczolem się osuwac tylko widziałem wkurwienie, cios za ciosem. I w tle jej krzyk pomieszany z płaczem. Padł ostatnio cios.

-Mówiłem byś się do jej nie zbliżał. Jeszcze raz Cię zobaczę tylko przy niej a Cię Zabije. Rozumiesz

Puścił mnie a ja upadlem. Tylko jeszcze widziałem, jak ja przytula i bierze na ręce. By po chwili zniknąć. A oczy same już mi opadły.

************************************

I jest kolejny rozdział.
Liczę na gwiazdki i komentarze.

* Miracullum* Zakazane SerceWhere stories live. Discover now