26. Serce

669 49 29
                                    

(Do wszystkich którzy wiedzą, to przepraszam :) ) [troche to zmieniłam]

TW
•Choroba
•Wspominanie o śmierci
———————————————

- Ja- Przełknełam ślinę i spojrzałam w te cholerne czarne oczy. - Ja jestem poważne chora, n-na serce.- Widziałam jak jego usta się otwierają i drżą.

Podświadomie wiedziałam że łamie mu serce, nie pierwszy raz. Złamie mu serce tym ze znowu go opuszczę.

- Ale to nie jest żaden rak? Bo jeśli tak to ja moge- ja moge ci oddać- Pokręciłam głową, i omal się nie popłakałam w tamtym momecie.

- Nie- Przerwałam szybko jego wypowiedz. - To nie rak.-

- Vivi, prosze nie płacz.- Otarłam szybko swoje oczy wracając do mówienia.

- Nie dokonać wiadomo o co chodzi ale, kurwa.- Spojrzałam w sufit szukając jakiejkolwiek pomocy. - Nie dożyje wieku trzydziestu lat.- Na jednym wdechu powiedziałam to zdanie.

Spojrzałam w jego przerażone oczy, szukając czegokolwiek. Jakimś cudem nie mogłam się powstrzymać od płaczu, i płakałam.

- Żartujesz prawda?- Chwycił moją dłoń.

Pokręciłam głową na nie, nie byłabym nawet w stanie z takiego czegoś żartować.

- Corpse, ja wiem ze to trudne ale ja tak naprawdę już nie powinnam żyć.-

- Co?- Jego mina zrobiła się nie zrozumiała, tak jakby nie wiedział co się dzieje. Nie dziwie mu się.

- Parenaście lat temu zdiagnozowano u mnie chorobę serca, jak już wiesz. Przez to moge umrzec na zawał w każdej dowolnej chwili, może być to za cztery lata, pare miesięcy, tydzień a nawet za kilka minut, po prostu padnę na zawał.- Zaśmiałam się z bezsilności. - Jedyne co mnie dziwi to, to że jeszcze żyje. Mówili że umrę wieku dwudziestu lat, najwyżej dożyje trzydziestki. I nic z tym się nie da zrobić.- Widziałam jak chciał się odezwać. - Tak, leczyłam się. Miałam leczenie, nie powiodło się i nic więcej z tym nie zrobimy, ani ja, ani ty. Kurwa ja się boje.- Przed oczami przeleciało mi wspomnienie sprzed siedmiu lat, kiedy wpadłam na ulice i potrącił mnie samochód.

Bo mimo tych wszystkich rzeczy chciałam żyć, mieć rodzine, życie i być z nim.

Ja chce żyć

Niestety (albo stety jak ktoś woli) jest to niemożliwe. Niemożliwe jest to ze będę z nim.
Jednak wiem jedno, tym razem zostawię go nie nagle, być może nawet umrę przy nim. Są dwie rzeczy o które chce go poprosić, żeby nie wzywał karetki, bo po co? Po co marnować czas ludzi skoro ja i tak umrę. I o to żeby znalazł sobie kogoś po mojej śmierci.

- A Emma i Karl?- Zadał w końcu pytanie.

- Możesz im powiedzieć już po.- Przytuliłam się do niego. Staliśmy na środku kuchni przytulając się.- nie chce żeby traktowali mnie jakby już miała umierać, a znając Karla tak by było.- Parsknęłam śmiechem. - Ty też tego nie rób, prosze.-

- Jak ty co robisz?-

- Jak robie, co?- Znowu się śmiałam.

- No właśnie to.- Uderzył rękami o swoje uda a później znowu je przełożył na moje plecy. - Cały czas się uśmiechasz, śmiejesz i jesteś szczęśliwa Nawet teraz, Kiedy kurwa wiesz ze umierasz. Jak to robisz ze jednocześnie jesteś szczęśliwa a z drugiej strony cię rozpierdala? Jesteś szczęśliwa to widać, ale jednocześnie jesteś tak rozpierdolona w środku.-

- Nie wiem, może przez to ze kiedyś starałam się nie czuć? Może przez wszystko w okół, może przez to że tak po prostu jest.- Stwierdziłam.

526 słów

Chcecie bad czy happy end?

Ostrzegam epilog będzie krótki

Ostrzegam epilog będzie krótki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
𝐼 𝑙𝑜𝑣𝑒 ♡︎ 𝘾𝙤𝙧𝙥𝙨𝙚 𝙃𝙪𝙨𝙗𝙖𝙣𝙙Where stories live. Discover now