20. Pan doktor Lupin

1.5K 342 125
                                    

Kiedy Athena obudziła się następnego ranka, przez chwilę nie wiedziała, co się z nią działo. Nie przypominała sobie, jakoby kładła się pod kołdrę na łóżku rodziców, ani żeby wyłączała telewizor. Była pewna jednak jednego - już dawno tak dobrze nie spała.

Dopiero po chwili przypomniało się jej, co wydarzyło się minionego wieczoru i zrozumiała, że za wszystkim musiał stać Claus. Jego jednak w pokoju nie było, więc domyśliła się, że wrócił do domu. Znowu czuła się winna; obiecała mu przecież, że nie zaśnie, a tak ich wspólny wieczór szybko się skończył... Dziewczyna udała się do łazienki, a po szybkim odświeżeniu się prosto do kuchni, skąd poczuła... Zapach czegoś dobrego.

- Dobry - przywitał się Claus niby żartobliwie, ale ze szczerym uśmiechem, stojąc przy kuchence.

- Och, Claus... - powiedziała zdumiona Athena na jego widok, otulając się mocniej swoim błękitnym szlafrokiem. - Ty spałeś tutaj?

- W gościnnym - wyjaśnił. - Choć nie za długo, bo siedziałem przy tobie, bałem się, że coś ci się znowu stanie.

Serce Atheny drgnęło jeszcze jak nigdy wcześniej. Przytuliła ręce sama do siebie, wzdychając, by uspokoić swój puls.

- Dziękuję ci, nie musiałeś...

Claus spojrzał na nią poirytowany.

- Udam, że tego nie słyszałem - powiedział, wymownie gasząc ogień na kuchence. - Robię jajecznicę, bo jak wiesz, w zasadzie tylko to mi wychodzi.

Athena w ogóle nie zastanowiła się nad tym, co zrobiła później - po prostu podeszła do przyjaciela i przytuliła go od tyłu, a był to gest tak czuły, że obojgu natychmiast zrobiło się goręcej. Claus przełknął ślinę, bo jeszcze nigdy się tak nie czuł; obawiał się tych emocji, bo wiedział, co może do niego wrócić. Nie zamierzał jednak powstrzymywać jej w żaden sposób.

- Dziękuję naprawdę - szepnęła. - Już mi się polepszyło bardzo od tego wszystkiego. Odwdzięczę ci się.

Trzymała go o wiele dłużej, niż było to koniecznie, a gdy puściła, Claus odchrząknął, by się wyrwać z minionej chwili.

- Polepszy ci się od śniadania też. A potem idziemy na spacer, na świeże powietrze.

- Tak jest, panie doktorze - odparła Athena, wiedząc, że nie było sensu już się z nim kłócić, po czym usiadła na blacie.

Te słowa sprawiły, że Claus zrobił się bardzo zadowolony z siebie. Zerknął na dziewczynę, a to, jak siedziała tam tak po prostu, też mu się jakoś spodobało.

- Zaraz... Jest dopiero po ósmej? - zapytała jeszcze bardziej zdumiona Athena, rzuciwszy okiem na drewniany zegar wiszący na ścianie. - To ile ja spałam?

- Od siódmej... To tak z trzynaście godzin. Zasłużone.

- O Boże... Jak ja nie pamiętam, żebym tyle spała od lat.

- Amatorka. - Claus prychnął, chcąc ją jednocześnie pocieszyć. - Jak ja udawałem przed rodzicami, że śpię w czasie pełni, a tak naprawdę podglądałem wszystko przez okno, to potem spałem z dwadzieścia godzin.

- Gdyby twoja mama o tym wiedziała, to chyba by cię udusiła.

- Myślę, że wiedziała i tak... - stwierdził Claus z małym uśmiechem. - Dlatego często zaganiała tatę do lasu. Tam już nic nie widziałem.

- Zawsze podziwiałam twoją mamę za to - powiedziała Athena od razu. - Wiem, że jako animag jest bezpieczna, ale jednak...

- Wiesz, to już chyba nie kwestia animagii, a ich więzi. Tata nawet jako wilkołak wie, że nie może jej skrzywdzić. Poza tym, twój tata robi to samo.

- Tak, ale mój tata to... - Athena westchnęła głęboko. - W zasadzie nie jestem w stanie wymyślić niczego, czego by się nie podjął, nawet jeśli byłoby niewyobrażalnie niebezpieczne.

- O, to już wiem, po kim masz te głupie pomysły... Typu zapracowywanie się na śmierć.

Ku zdziwieniu Lupina, jego przyjaciółka nie próbowała się bronić, przeciwnie - dumnie założyła ręce na piersi, a jedną nogę na drugą.

- Dokładnie. Winię za to geny. Wiesz przecież, że w rodzinie Blacków lubili sobie łączyć kuzynostwo, to wyszło teraz, że jestem taka trochę nie ten tego.

Usłyszawszy to, Clausa złapał taki śmiech, że przez kilkadziesiąt dobrych  nie potrafił się uspokoić. Dziewczynie ten śmiech się udzielił, choć próbowała jednocześnie zachować powagę, by wygrać dyskusję.

- Ty mnie rozbrajasz - powiedział, gdy wreszcie się uspokoił, na co dziewczyna wyszczerzyła się do niego. Już dawno nie czuła takiej lekkości na sercu.

- Po to żyję.

Claus zdjął jedną porcję jajecznicy z patelni na talerz, a następnie zwrócił się do przyjaciółki:

- Nadal lubisz jajecznicę z warzywami?

- Zgadza się.

- To się robi - odparł, a następnie przywołał do siebie kolejne jajka z lodówki.

- Co? A ta? - Wskazała na gotową porcję, na której widok burczało jej w brzuchu.

- Ta dla mnie, no co? Nie wiedziałem, kiedy wstaniesz.

Athena delikatnie kopnęła go w biodro, choć miała przy tym wszystkim przebiegły uśmieszek na twarzy.

- Chłop, co w moim domu z moich składników zrobił se śniadanie i chciał uciec! Co za tupet!

- Nieprawda! - odparł oburzony Claus, z trudem powstrzymując chichot.

- No, już ja cię znam! A jak mieliśmy z osiem lat, to ukradłeś mi kamyki z mojej bazy! Teraz kradniesz jajka!

- Ty niewdzięcznico, a ja ci śniadanie chciałem zrobić!

- No właśnie widzę, jak mi!

Ich zupełnie niepoważna kłótnia trwała jeszcze kilka chwil, a zakończyła się kolejną salwą śmiechu i przepyszną jajecznicą z warzywami. Dla obojga to był jeden z najlepszych poranków... Od dawna.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz