Rozdział XII "Mój"

298 28 0
                                    

Z perspektywy Satoru:

Trzymałem rąbek jego ubrania. Miałem wrażenie, że pierwszy raz w moim życiu oczy mi się pociły. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, by móc z nim być. Wiedziałem, że zawiniłem. Czasami żałuję swoich wyborów.
-Jeśli ciebie puszczę... Proszę nie odchodź- cedziłem.
Co ja wyprawiam? Nigdy nie obchodziło mnie zdanie innych... Prawie innych... Tylko jego... Zachowywałem się zbyt swobodnie. Tak po prostu wyrwał się i odszedł. No jasne. Czego mogłem się spodziewać? Miałem słabość? No pewnie, że ją miałem. Dla innych było to naczynie Sukuny, ale dla mnie ktoś wyjątkowy. Stałem się tchórzem. Przecież nigdy miałem nie być tak słaby jak teraz. Przecież jestem najsilniejszy. Tyle treningów, misji i to wszystko... Czyżby to miało jakiś sens? Pewnie, że tak. Musiałem chronić ludzi... To było dla mnie priorytetem. Ale, czemu sam nie umiałem obronić się przed nim? To po prostu głupie. Musiałem się uwolnić.

Z perspektywy Yuji-ego:
Byłem z tym wszystkim sam. Po powrocie zatrzasnąłem za sobą drzwi. Usiadłem na krańcu łóżka, by obudzić drzemiące w moim sercu wspomnienia. 'I widzisz, szczeniaku? Tak to się kończy' drwił Sukuna. On serio nic nie rozumie. Tkwiłem na swoim miejscu do snu cały dzień. Siedziałem i bezmyślnie wpatrywałem się w stopy i podłogę. Obiecałem sobie, że więcej nie będę płakał z powodu tego kretyna. Nieoczekiwanie usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę-zawołałem z pustym tonem.
Gdy drzwi się uchyliły dość szybko trzasnęły. Wjechała dość duża taca z jedzeniem wieziona przez tego, którego nie miałem ochoty teraz oglądać. Nie wiedziałem po nim uśmiechu. Wystraszyłem się, kiedy pchany przez niego obiekt niebezpiecznie zbliżał się, ku mnie. W ostatniej chwili zdołał wychamować i wykręcić. Skrzywiłem się, gdy on zatrzasnął za sobą drzwi. Nie wiedziałem nawet jak zareagować. Musiałem powoli 'zresetować system'.
Odkaszlnął podtrzymując podbródek ręką. Znowu kaszlnął, po czym rzucił:
-Muszę cię przeprosić...
Zerknąłem na tacę. Była tam masa łakoci. Głównie czekoladki, żelki w kształcie serduszek i bukiet czekoladowych róż oraz dwa kubki czekolady z bitą śmietaną i piankami.
-Co to jest-fuknąłem.
Kiedy wszystko do mnie dotarło rzuciłem mu złowrogie spojrzenie.
-Wiem, że naprawdę przesadziłem. Wyglądało to jakbym cały czas bawił się twoimi uczuciami...
Przerwałem mu:
-Jesteś naprawdę beznadziejny w przepraszaniu
Znowu posmutniał, po czym odkaszlnął:
-Wiem-znowu zdjął przepaskę. Jego pasma powoli opadły mu na czoło. Nachylił się na wysokość moich oczu.
-Powiedz mi tylko, czy między nami nic nigdy nie było. Nic do mnie nie czułeś?
Byłem zmuszony, by spoglądać w jego błękitne oczy. Znowu były tak beznadziejnie smutne. Moja twarz spłonęła szkarłatem. Widząc to zauważyłem, że również się skrępował. Jego policzki zyskały na intensywnym różu. Jego stały uśmiech już dawno zaniknął. Poczułem motylki w brzuchu, a może to był tylko głód.
-Opowiedz mi, Satoru... o swoich uczuciach...
Przysiadł się na łóżko delikatnie mnie obejmując.
-Nie dawno zapytałeś mnie o moje preferencje. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale zarówno wtedy jak mnie zostawiłeś-spojrzałem na niego, by patrzeć jak cały czerwony z wielką powagą wodzi spojrzeniem po ścianie- Czy umarłeś niewyobrażalnie cierpiałem. Wtedy nie wiedziałem nawet, czemu... Nie zastanawiałem się nad tym... Starałem się to ignorować. Ale wtedy jak uciekłeś do lasu pojąłem, że naprawdę jesteś tym jedynym...
W końcu z subtelnym uśmiechem spojrzał mi w oczy. Widziałem w nich najprawdziwszą z trosk. Złapałem jego drugą rękę, która wisiała na moim ramieniu.
-Czy to znaczy, że...
-Tak. Itadori Yuji... Tamto wyznanie było moimi prawdziwymi uczuciami
Zaśmiałem się jakby z ulgą. Kiedy dostrzegłem w jego tęczówkach zamyślenie podjąłem jedną z najważniejszych decyzji.
-Czy to znaczy, że będziemy parą?
Przez chwilę otworzył usta ze zdziwienia.
-Odpowiedz...
-Właściwie sam chciałem o to zapytać -zachichotał.
Przez chwilę zwątpienia uśmiechnąłem się szeroko:
-Tak
Znowu zastałem u niego zdziwienie. Korzystając z jego rozproszenia uchwyciłem jego policzki dla pewności, że więcej nic nie odstawi. Zdołałem pocałować go nim się zorientował. To nasz drugi pocałunek i z tego, co czuję nie ostatni.
Kiedy się oddaliłem cały czerwony ze zdziwieniem powoli wymamrotał tylko moje imię.

Happy with teacher |Jujutsu kaisen Itadori x GojoWhere stories live. Discover now