Specjał

90 5 0
                                    

Po skończonym meczu, który niestety przegraliśmy walkowerem zabrano mnie do autokaru. Mój zdradziecki brat zaczął mnie dezynfekować. Krzywiłam się na każde dotknięcie płynu z raną wtedy jeszcze mocniej ściskałam dłoń Davida. Widziałam niepokój w oczach pochylającego się nade mną z dezynfekatorem chłopaka. Patrzył prosto w moje spokojne oczy przykryte goglami, które były nie częstym widokiem.

- Już wszystko ok - odetchnął z wyraźną ulgą co bardzo przykuło moją uwagę. Faktycznie żałuję tego, że nas zostawił, ale nie mogę jemu wybaczyć choć bym chciała, a chce. To by było nie fair w stosunku do Celii i pokazałoby że nie mam szacunku do siebie. Westchnęłam patrząc na swoje poranione nogi.

- Macie mocne kopy - powiedziałam chcąc wytłumaczyć nie porozumienie. Chciałam sprawdzić jak zareagują i dowiedzieć się o co im chodziło.

- A ty masz szczęście, że nie leżysz w szpitalu większość by już leżała, ale ty - zaczął David, ale Jude szybko go uciszył. Uśmiechnęłam się cwanie i spojrzałam na chłopaków.

- Czemu chcieliście by tamten chłopak wylądował w szpitalu - spytałam mrużąc intensywnie oczy, podczas wpatrywania się w nich. Miałam to w zwyczaju, gdy udawałam detektywa, podobnego do Juda. Wtedy odezwał się detektyw, którym ciagle się inspirowałam udając Sherlocka Holmesa:

- Fakt Aurora nie pomyśleliśmy - ewidentnie się zawstydził i ze skruchą jak i ja zazwyczaj gryzł wargę.

- Więcej tak nie róbcie - ostrzegłam ich i oddalając się usiadłam na podwójnym miejscu. Współczułam Markowi, któremu mogła stać się taka wielka krzywda. Przed oczami pojawił mi się tamten obraz jak David i Jude wyglądali jak mordercy. Byłam przerażona widokiem najlepszego przyjaciela w takim transie, jego oczy miały w sobie taką determinację jak mniej więcej moje kiedy się nie kontroluje.

Poczułam czyjś dotyk na mojej ręce. Jak oparzona ją zabrałam chcąc ochrzanić Juda, ale zamiast niego zastałam Davida.

- Przepraszam - szepnął w moją stronę i lekko się uśmiechnął - Nie myślałem wtedy o tym tak.

- Następnym razem mógłbyś pomyśleć - westchnęłam i odwzajemniłam uśmiech.

- Wybaczysz mi to kiedyś? - spytał, poczułam skruchę w jego głosie. Rozumiałam to, że czasami można stracić kontrolę, ale, że akurat on...

- Mhm - mruknęłam i wyciągnęłam do niego ręce - No choć Davidek - zachichotałam, a on się przytulił. Kątem oka widziałam uśmiechającego się do mnie Juda, który choć zazdrosny umiał to ukryć, ale nie przede mną. Nowy detektyw - Aurora Queen, wie mało, ale wszystko umie rozszyfrować. Zaśmiałam się, tak mogę się zacząć ogłaszać.

- Szef chce Ciebie do siebie - usłyszałam od Alana, kierował te słowa do Juda. Widziałam że on przełyka ślinę nie wiadomo czemu. Nie pewnie obserwowałam jak idzie na górę.

- Zaraz wrócę - szepnęłam do przyjaciela i cicho na palcach poszłam za nim. Stanęłam na schodach przy zakręcie by mnie nie zobaczył. Dopiero kiedy usłyszałam jak drzwi się zamknęły weszłam na sam szczyt schodów. Przycisnęłam jedno ucho do drzwi i usłyszałam:

- Przegrałeś Sharp - wzdrygnęłam się na dźwięk zimnego głosu Darka.

- Przepraszam Sir - w swojej wyobraźni widziałam jak się kłaniał - Ale Aurora to moja siostra musiałem zareagować - szepnął.

- Nie musiałeś - powiedział znowu Dark i usłyszałam jak wstał pewnie stanął koło Juda - A skoro Aurora ma na Ciebie taki zły wpływ mogę odstawić ją do sierocińca - powiedział obojętnie na co mi się zaszkliły oczy. Tęskniłam za chłopakami, ale pewnie ich już zaadoptowano zostałabym sama i już.

ZdeterminowanaWhere stories live. Discover now