🌷Rozdział VI🌷

125 12 2
                                    

- A więc.. opowiesz mi coś o sobie? - zapytałam z lekką pewnością siebie. Przecież jeśli już mu się zwierzyłam to teraz jego kolej.

- Moje życie nie jest ciekawe.. - odpowiedział mi żałośnie.

- Faktycznie, życie jakiegoś żałosnego lekarza, który przebył tyle operacji na ludziach w swoim życiu nie może być ciekawe! Przecież jesteś tylko zwykłym bogatym idiotą - chciałam lekko go sprowokować. Najwidoczniej udało mi się i to skutecznie. Czarno włosy mężczyzna zacisnął pięści jeszcze bardziej i odwrócił się do mnie przodem opierając się o blat.

- Moi rodzice zostali zamordowani kiedy miałem 6 lat. Ja jako jedyny z moim bratem Itachim wyszliśmy cali. Jedynie dzięki pomyśle mojego braciszka o ucieczce z domu jeszcze tutaj w ogóle stoję. - mruknął ledwo słyszalnie po czym lekko się zmieszała. Nie mówiłam nic, chcący aby chłopak kontynuował.

- To nic w porównaniu do tego, że ich mordercą była moja ciotka, z którą rodzice zawsze mieli dobry kontakt. Przeżywałem wtedy traumę życiową. Brakowało mi miłości ze strony rodzicielki, którą według mnie ty miałaś. Dlatego byłem o Ciebie zazdrosny i dokuczałem - kontynuował. Nigdy nie pomyślałabym, że miał tak okrutne życie w dzieciństwie.

- Itachi w wieku 11 lat opiekował się mną. Przygarnęli nas nasi dziadkowie, jednak jedyne co oni byli w stanie zrobić to obiad. Itachi musiał pracować więc nie spotykałem go zbyt często. W tamtym momencie czułem się, jakbym nie obchodził nikogo, dlatego też zamknąłem się w sobie. Jedynym momentem zobaczenia się z bratem był tylko wtedy, gdy był on wzywany do szkoły - dodał. Myślałam, że to już koniec jednak on kontynuował:

- Zawsze zależało mi by się wykształcić. Chciałem udowodnić dziadkom i bratu, że umiem o sobie zadbać - oznajmił na zakończenie po czym znowu obrócił się w stronę zlewu. Nie miałam pojęcia co powiedzieć lub co zrobić.

Intuicja podpowiedziała mi, żebym go przytuliła. Tak też zrobiłam. Podeszłam do niego od tyłu i objęłam go w brzuchu. Był lekko zaskoczony jednak nie przeszkadzało mu to. Pierwszy raz od dawna czułam się tak bezpiecznie.

-A więc oboje nie mieliśmy łatwego życia - powiedziałam chcąc lekko pocieszyć go. Może to nie był najlepszy pomysł, żeby go zmuszać do starych wspomnień. Chwilę później poczułam małą wilgoć na mojej dłoni. Przez chwilę myślałam, że to deszcz ale przecież byliśmy w domu. Moje ręce robiły się coraz bardziej mokre co oznaczało, że Uchiha płakał. Łał. On płakał.

- Już dobrze - powiedziałam cicho obracając go i przytulając się do jego klatki piersiowej. Mi to zawsze pomagało więc jemu może też. Staliśmy tam kilka sekund, albo kilka minut, a może były to godziny. Nie miałam pewności ale czułam jak mężczyzna zaczął się uspokajać. Odsunął mnie od siebie przywracając swoją obojętną twarz.

- Przepraszam. Nie mogłem powstrzymać tych emocji.. - wymamrotał cicho. Podeszłam do zamrażarki i wyciągnęłam dwa lody, podając jednego Sasuke. Przy okazji chwyciłam go za rękę i pociągnęłam na kanapę. Chłopak był lekko zszokowany jednak ja to ignorowałam. Chwyciłam pilota i błądziłam po netflixie liżąc smakowitego, truskawkowego loda.

Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go na kanapę. Zrobiłam to nie z własnej woli ale co mogłam w tamtym momencie zrobić. Usiedliśmy na kanapie, a ja już po sekundzie błądziłam po netflixie. Sasuke zasmucony patrzył tylko jak lód się lekko zaczyna topić. Starałam się na to nie zwracać uwagi mimo iż byłam podenerwowana tym jak będzie tutaj brudno.

Włączyłam pierwszy lepszy film i się okazał, że nie był on taki strasznie nudny. Szczerze się przyznając byłam już strasznie zmęczona ale nie chciałam robić mężczyźnie problemu.

~~

Obudziłam się i lekko podniosłam. Przypomniałam sobie cały wczorajszy wieczór. Zasnęłam leżąc na kolanach Sasuke Uchiha. W jednej sekundzie zrobiłam się cała czerwona. Szybko wstałam i poszłam się ogarnąć do toalety. Jestem idiotką. On przecież jest moim wrogiem. NIE PRZYJACIELEM. Co ja zrobiłam. Chyba oszalałam. 

Przemyłam szybko twarz zimną wodą i starałam się uspokoić. Przecież to nie koniec świata. Prawda? Nie wiem. A może koniec. Co ja teraz powinnam zrobić. Nie no chyba to nie jest koniec świata. 

Umyłam się szybko i rozczesałam włosy. Ubrałam pierwsze lepsze ubrania i wróciłam do salonu. Mężczyzna stał już przy kuchence. Jest szybki, żeby w 10 minut wstać, ogarnąć się i zabrać się do gotowania. Przynajmniej dla mnie. 

- Oh jesteś już - powiedział ponuro z poważną twarzą. Cały Sasuke. - Już zaraz kończę jajecznicę - dodał po chwili. Stwierdziłam, że nic nie powiem. Sama nie wiem czemu ale czułam się jakby nasza relacja lekko się poprawiła. Nie chciałam tego psuć przez jakąś głupią moją gadkę. 

Po chwili przed sobą leżał talerz wypełnionym przygotowanymi jajkami. Pachniało i wyglądało pysznie. Nie spodziewałam się, że umie on gotować.

- Smacznego.. - wymamrotałam do chłopaka. Powiedział on to samo i zabraliśmy się za jedzenie. Milczeliśmy przez kolejne 10 minut. Czułam się strasznie niezręcznie po wczorajszym wieczorze. Gdy nareszcie skończyliśmy śniadanie czarno włosy odezwał się pierwszy:

- Jak Ci się spało? - lekko się przy tym uśmiechnął, jednak to nie był ten jego wredny uśmiech tylko.. Uśmiechał się z taką troską. Myślę, że mogę to tak nazwać.

- Jakby to powiedzieć. Myślałam, że będzie trochę wygodniej - zaśmiałam się nieśmiało. Nie było tematów do gadania. Czuliśmy się nieswojo ze sobą. Ja po chwili siedzenia wstałam i wzięłam mój i jego talerz, żeby pozmywać. Sasuke natomiast poszedł do toalety. 

Dzień zapowiadał się wspaniale. Słońce oświetlało każdy kont wsi. Nie oczekiwałam dzisiaj jakiś olbrzymich zmian w moim życiu. Oczywiście się przeliczyłam. Skończyłam zmywać naczynia i odłożyłam je na miejsce. Nagle zadzwonił mój telefon. Podeszłam do stołu przy kanapie w salonie i zobaczyłam kto dzwoni. Nieznany numer, więc bez zastanowienia odebrałam. 

- Dzień dobry.. Haruno Sakura? - zapytał miły, damski głos. Skądś go kojarzyłam, jednak nie byłam pewna skąd. 

- Tak, tak. To ja - odpowiedziałam szybko zaniepokojona.

- Jestem lekarką ze szpitala, w którym leży Pani mama. Jej stan się pogorszył, a pacjentka czuje się okropnie jednak prosiła, żebym do Pani zadzwoniła. Chciałaby, żeby panienka przyjechała.. - powiedziała przygnębiona. Nagle cały mój humor zniknął. Ta wiadomość strasznie mną wstrząsnęła.

- Jasne.. Będę za godzinę - powiedziałam po czym się szybko rozłączyłam. Uchiha akurat wyszedł z toalety. Nie zwróciłam na niego uwagi. Chwyciłam szybko torebkę i wybiegłam. Czarno włosy wybiegł zaciekawiony za mną, ale nie był w stanie mnie zatrzymać. 

Just to fall into your arms ! sasusaku ! [ZAKOŃCZONO]Where stories live. Discover now