~102~

296 8 16
                                    


...𝚆 𝚓𝚊𝚔𝚒 𝚜𝚙𝚘𝚜𝚘́𝚋?

𝙺𝚘𝚣𝚒𝚘𝚛𝚘𝚣̇𝚎𝚌 : Siedzieliście przy oknie pijąc gorącą czekoladę, nagle usłyszeliście huk wywołany zrzuceniem najprawdopodobniej bomby na budynek nieopodal. Zaczęłaś się trząść, byłaś wystraszona, z twoich oczu spływały łzy. Chłopak chwycił cię nieśmiało za dłonie, spojrzałaś się na niego zdziwiona, ale ucieszona tym małym gestem. Poprawiłaś jego okulary, a on wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Non stop otwierał usta, lecz po chwili je zamykał.
- Paweł, co się dzieje?
- M-Muszę ci coś oświadczyć...
- Jasne, a co? - Spytałaś z małym uśmiechem, lecz znikł on z twojej twarzy, gdy usłyszałaś krzyki ludzi.
- Ja cię... kocham. - Oznajmił wystraszony twoją reakcją. - Zrozumiem jeśli nie odwza- - Nie dokończył, gdyż złączyłaś wasze usta w pocałunku.

𝚆𝚘𝚍𝚗𝚒𝚔 : Siedziałaś nas stawem wraz z Rodowiczem machając radośnie nogami, tym samym mocząc je w wodzie. Chłopak co chwilę posyłał Ci szerokie od ucha do ucha uśmiechy, które odwzajemniałaś szczęśliwa. Nagle usłyszeliście szelest i głośne rozmowy po Niemiecku w krzakach nieopodal. Jan chwycił cię za dłonie i pociągnął wraz z nim do zbiornika wodnego. Byłaś zaskoczona tym pomysłem i trochę poniekąd zła, lecz zrozumiałaś jego postępowanie. Gdy jak się okazało Szkopy odeszli to wyłoniliście się z wody, ale nadal w niej przebywaliście. Anoda spojrzał na ciebie z chytrym uśmieszkiem po czym cię pocałował w usta. Zdziwiona z początku nie oddawałaś pocałunku. Lecz po chwili oddałaś się chwili i zaczęłaś to robić. Kiedy się od siebie oderwaliście w wyniku braku tchu powiedział :
- Kocham cię [Twoje imię].
- Ja ciebie też kocham Janku.

𝚁𝚢𝚋𝚢 : Szłaś sobie Warszawskimi ulicami spokojnie, dopóki ktoś nie dołączył się do ciebie jak gdyby nigdy nic. Spojrzałaś na ową osobę, którą okazał się Krzyś.
- Serwus!
- Serwus! - Posłał ci szeroki uśmiech.
- Co tutaj robisz?
- Właściwie to spacerowałem i cię zobaczyłem, a więc się dołączyłem. - Wzruszył ramionami.
- Kreatywnie. - Zachichotałaś. - Pójdziemy nad jezioro?
- Pewnie. - Odparł i ruszyliście do wyznaczonego miejsca.

Szczęśliwi gawędziliście o różnych mało istotnych błahostkach. Non stop wybuchaliście śmiechem, z powodu żartów wypowiadanych przez Baczyńskiego. Kiedy dotarliście do celu usiedliście na pomoście.

Siedząc, chwilę trwaliście w przyjemnej ciszy, którą zdecydowałaś się przerwać.

-  Masz jakieś wiersze przy sobie?
- Owszem, chcesz zobaczyć?
- Jasne! - Chwyciłaś od niego kilka kartek papieru, które poczęłaś czytać.

Było ich sześć, czytałaś je z zawrotną prędkością. Pierwsze miały tematykę wiosny, wojny, szczęścia i waleczności, a kiedy spojrzałaś na ostatni nieco dłuższy, zauważyłaś, iż jest on o miłości.

Gdy skończyłaś go czytać odłożyłaś zbiory słów i zwróciłaś się do chłopaka.

- Dla kogo ten ostatni? - Spojrzałaś na niego z chytrym uśmieszkiem, gdyż był on o miłości i dedykowany zapewne dla jakieś Panienki, w której był zakochany.

- Dla ciebie. - Stwierdził.

𝙱𝚊𝚛𝚊𝚗 : Przyszłaś do Wesołego, gdyż cię zaprosił do siebie. Uśmiechnięta usadowiłaś się na sofie i czekałaś, aż chłopak przyniesie kakao, ponieważ je posiada. Jesteś zdziwiona, iż ma taki Rarytas w swojej kolekcji.

Kiedy przedstawiciel płci męskiej przyszedł z napojem zaczęliście gawędzić o wszystkim i o niczym. Rozmawiało wam się bardzo przyjemnie, poruszaliście naprawdę wiele kwestii.

Zodiaki | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now