Maksymiliano Bencef

22 0 33
                                    

Gdy miałem sześć lat po raz pierwszy usłyszałem o socjaliźmie jako ideologii a nie sposobie życia czy systemie wartości. Byłem wtedy w pierwszej klasie szkoły podstawowej, był to mój pierwszy miesiąc nauki. Jak byłem dzieckiem nie rozumiałem za bardzo na czym polega ideologia i po co ona jest. Teraz na przestrzeni lat widzę i rozumiem jak znaczące było pojęcie wyrazu „socjalizm”. Osobiści uważam że mówienie tak małemu dziecku jakim byłem o polityce to ogromna krzywda. Otwarcie mogę powiedzieć że wyrządzono mi ogromną krzywdę. Nie tylko mnie przytrafiło się żyć w takich zależnych od polityki czasach. Prócz mnie miliony rosyjskich dzieci musiało uczyć się istoty socjalizmu nie rozumiejąc czym jest w ogóle polityka. Osobiście uważam że mieszanie maluszkom w główkach jest czymś paskudnym. Jednak w oczach polityki małe dzieci są postrzegane jako maszynka propagandowa, a nie jako istota która myśli, czuję i chcę być kochana. Wielu ludzi w czasach mojej młodości całą swoją wiedzę opierało o ocenzurowane książki które wydawały się być istotą wiedzy.

            Powszechnie wiadomo że socjalizm zakłada równość każdego człowieka, bez względu na pochodzenie, narodowość czy wykształcenie. Komuniści zakładali że lekarz który ukończył szkołę medyczną powinien zarabiać tyle samo co górnik w kopalni. Dziś wszyscy wiedzą że jest to niedorzecznie aby wykształconemu absolwentowi akademii medycznej płacić tyle samo co robotnikowi który zawodowo wykopuje węgiel z kopalni.

Przez cały czas staram się używać pojęcia „zakładać” ponieważ z doświadczenia wiem że nie było to oparte na wymienionych wcześniej zasadach.

W tej grze nie było ważne czy jesteś lekarzem czy nie, czy masz studia czy nie, w tej rozgrywce podstawą były znajomości oraz przynależność i znaczenie w partii. Dobra może troszeczkę poniosło mnie gdy mówiłem ze znaczenie miały tylko partia i znajomości ale w większości przypadków tak było.

W podstawówce, a dokładniej w 4 klasie uczył mnie wspaniały nauczyciel. W szkole nazywany był „jabłuszko” ponieważ miał problemy z nadwagą. Brzmi abstrakcyjnie, ponieważ był to 1964 rok, wtedy był to okres w którym chleb był na wagę złota czyż nie? No właśnie dla pana Makarowa życie było bardziej łaskawe. W czasie wojny służył radzieckim w wojsku. W tym okresie również przekonał się do polityki Stalina, która w jego oczach była największą wartością.

Pan Makarow, pseudonim „jabłuszko” był komunistą. Dość czynnie udzielał się dla państwa. Tak więc dlaczego lubiłem tego starego otyłego komucha? A no właśnie dlatego że był bardzo wyrozumiałym nauczycielem który bardzo dobrze potrafił przedstawić nawet bardzo skomplikowane zagadnienia z matematyki. Fakt iż był wyrozumiały nie znaczy że nie wymagał od nas wielu rzeczy. Byłem jednym z nielicznych który docenił w swojej ścieżce jego wyrozumiałość. Większa grupa mych rówieśników postrzegała go jako nauczyciela który chcę im uprzykrzyć życie. W oczach innych chłopców z mojej klasy pan Makarow był bezdusznym demonem który karcił wszystkimi za nic. Niestety dość rzadko dzieci umieją rozróżnić wymaganie nauczyciela od tyranii.

Makarow miał na nas haczyk gdy gadaliśmy na lekcji. W latach 60 dość trudno było zakupić czekoladę, a zwłaszcza na wschodzie. Pan Makarow miał większą część rodziny w RFN, i to od nich pozyskiwał ten smakołyk. Więc sprytny nauczyciel co miesiąc sporządzał listę uczniów którzy mu podpadli bądź byli aktywni i posłuszni. Czy kiedykolwiek załapałem się na tabliczkę ? Tak się składa że nie. Dlaczego ? Przecież byłem aktywnym uczniem, do 2 klasy szkoły średniej miałem bardzo dobre stopnie jeżeli chodzi o matematykę. No i wtedy wchodzi z pomocą mój ojciec. Maksymiliano Bencef był człowiekiem sukcesu, osiągnął to o czym marzył. Miał stałą i dobrze płatną pracę, umiał cudownie grać na skrzypcach, był człowiekiem mądrym. Dlaczego więc Makarow nie znosił mojego taty? A no bo tatuś mój miał pochodzenie żydowskie. Jabłuszko tak bardzo nie znosił mojego ojca, że gdy sprawdzał na początku lekcji obecność to wszystkich uczniów wywoływał po nazwisku, tylko nie mnie. Zamiast Bencef mówił na mnie Lolek bądź też Karolek czy Karol. Przeważał jednak Lolek. W ślad za Makarowem poszli inni, zarówno uczniowie jak i nauczyciele i już w drugim miesiącu szkoły wszyscy mówili mi Lolek. Nigdy z jego ust nie padło imię Karl.

Gdy byłem w 10 klasie brałem udział w konkursie muzycznym. Miałem za zadanie zagrać bądź zaśpiewać pieśń żołnierską. Całe wydarzenie odbywało się z okazji 100 rocznicy urodzin Lenina. Konkurs miał tylko trzy etapy. Najpierw miejski, później podmiotowy a na samym końcu narodowy. Dla całej Rosji było to BARDZO WAŻNE wydarzenie. W ten sposób chciano podkreślić wagę i znaczenie tego człowieka dla całej Matki Rosji. Przygotowywał mnie mój ojciec oraz nauczyciel muzyki, pan Nikita Zacharow. Jako iż uczyłem się grać na pianinie to oczywiste było że zagram i zaśpiewam. Zacharow miał wybrać utwór pod mój głos, przynajmniej było takie założenie, a to co mi powiedział na zajęciach było czymś zupełnie innym.

Socjalizm KarlaWhere stories live. Discover now