Nie jestem dzieckiem!

4 0 0
                                    

- Jeżeli masz takie podejście do sprawy Albin to ja rezygnuję. Przepraszam was bardzo, ale nie chcę wysłuchiwać takich... Nawet nie wiem jak to nazwać! Brutalny żart śmiejący się z milionów ludzi? To powinno być nielegalne! Zawiodłem się na tobie Albin, nie mam ochoty na tego typu zabawę- odłożyłem patyk którym wcześniej wskazywałem pole ataku mojej armii i wyszedłem z starego opuszczonego bunkra który był porośnięty mchem. Zza szpary w bunkrze wyjrzał Albin.

-Lolek zaczekaj to nie tak miało być!- chciał za mną iść ale inni nasi koledzy go powstrzymali.

Odszedłem zupełnie sam moi koledzy z osiedla przerwali zabawę aby upewnić się o co chodzi. Nie słuchałem ich i szedłem przed siebie. Chciałem w tej chwili położyć głowę na ramieniu mojego ojca i cieszyć się z faktu że jest przy mnie. Nie mogłem pozbierać się po tym co powiedział. Wojna skrzywdziła moich rodziców i... W sumie to wszystkich.

Najprawdopodobniej właśnie wtedy postawiłem kolejny krok ku dojrzałości. Byłem o jeden krok bliżej ku dorosłemu mężczyźnie z wąsem pod nosem którym zawsze chciałem być. Dzisiaj uważam że ten dzień bardzo poprawił moją relację z ojcem ponieważ zwykle miał do mnie pretensje o to że udaję Hitlera. To była moja ostatnia przygoda jako Adolf. Nie zrezygnowałem z mojej ulubionej zabawy w wojnę, po prostu przeszedłem do rosyjskiej armii. Od tamtej pory byłem wygranym szeregowym. Prawdę mówiąc wolałem być wygranym szeregowym niż masowym ludobójcą. Nie doświadczyłem wojny osobiście, a rodziny ni znałem. Dlatego też nie rozumiałem wcześniej powagi sytuacji. Wojna była jedynie inspiracją do zabaw na podwórku, od tamtej pory była czymś więcej.

Wróciłem do domu aby porozmawiać z ojcem i zasięgnąć rady. Czy przyjaźnić się dalej z Albinem czy nie, sam nie umiałem sobie odpowiedzieć na to pytanie więc zaczerpnąłem rady kogoś bardziej doświadczonego.

-Ludziom należy wybaczać ich błędy. Jak widać Albin jest jeszcze dzieckiem jeżeli potrafi śmiać się z czyjegoś nieszczęścia. Może twój kolega nigdy nie słyszał o tym jak traktowano takich jak ja podczas wojny, ale nie miej mu tego za złe. Jak widać jego rodzice doszli do wniosku że Albin ma jeszcze czas. Jesteś jeszcze za młody aby słuchać o tym co przeszedłem ja, mój ojciec oraz mój brat. Były to lata delikatnie mówiąc ciężkie, ale nie tylko dla mnie. Również i dla wielu innych ludzi którzy zostali postawieni w takiej sytuacji.

- Czyli nie opowiesz mi ?- oparłem głowę o jego ramię zamykając oczy i wsłuchując się zarówno w bicie serca ojca jak i bicie wskazówek zegara które powoli przesuwały się na pastelowo-żółtej tarczy. Rozglądałem się po mieszkaniu wypatrując za czymś co jest warte uwagi. Po chwili wahania mój ojciec odpowiedział

-Nie dzisiaj. Nie chcę męczyć twojej dziecięcej główki takimi okrucieństwami-odparł głaszcząc mnie po głowie swoją delikatną dłonią. Czułem się jakby robił mi masaż.

-Nie jestem już dzieckiem. Mam 16 lat, jestem prawie dorosły- odpowiedziałem szeptem, jednak na tyle głośno aby usłyszał co mówię

-To że państwo uzna cię za osobę dorosłą, to nie znaczy że nią będziesz. Bycie pełnoletnim a bycie dorosłym to wielka różnica- odpowiedział poprawiając moją grzywkę która zasłoniła moją twarz jak kurtyna scenę w teatrze albo zasłonki okno w pałacu Zimowym.

Późnym wieczorem musiałem jednak wrócić do bunkra aby zabrać moje skórzane rękawiczki które tam zostawiłem. Na zewnątrz było już ciemno. Gwiazdy rozświetlały czarne jak smoła niebo. Nie chciałem iść sam, ale bałem się że jacyś bezdomni je znajdą i wezmą na własność. Musiałem się pospieszyć. Dodatkowym utrudnieniem był fakt że bałem się przyznać ojcu... Nie chciałem go gniewać, jeszcze zaczął by mi tu kazanie prawić bezpodstawnie. Założyłem ciepły wełniany szary sweterek z golfem który zasłonił praktycznie całą moją szyję. Spod brązowego swetra nie było widać koszuli. Rękawy były w nim tak długie że zakrywały moje dłonie. Płaszcz który nosiłem był kawowego koloru. Guziki miały barwę kasztanową. Sześć z guzików było z przodu. Trzy do zapięcia płaszcza a pozostałe trzy na ozdobę. Dwa jeszcze zdobiły moje rękawy, a ostatni dziewiąty nosiłem przyszyty delikatnie do kieszeni aby w razie zagubienia jednego z guzików można było dokonać wymiany. Ten płaszcz już wiele widział. Tata kupił mi go na czternaste urodziny, ponieważ mój poprzedni był za mały. W nim poszedłem na rozpoczęcie dziewiątej klasy podstawówki. Ten płaszcz sprawiał że czułem się wyjątkowy, taki światowy. Dlaczego? Ponieważ był on przywieziony, bardziej wysłany przez mojego włoskiego wuja tu do Petersburga. Tata już miesiąc wcześniej prosił wuja aby rozejrzał się za ciekawym prezentem dla mnie. Nie mogę powiedzieć że to prezent od wuja ponieważ to mój tata wysłał wujkowi Dariowi dużą kwotę pieniędzy na prezent. Paczka nie dotarła do mnie dokładnie w moje czternaste urodziny, a dwa miesiące później. Ale warto było czekać, w chwili gdy otworzyłem karton z tajemnicza zawartością nie umiałem zebrać się z szczęścia. Podskakiwałem, śmiałem się i płakałem z szczęścia jednocześnie. Byłem tak szczęśliwy że dziękowałem bogu miesiącami za ten wspaniały prezent. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 05, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Socjalizm KarlaWhere stories live. Discover now