4.

41 5 0
                                    

24 listopada 2018, Ruka

- Miałam nadzieję, że cię tu znajdę.

Chłopak wzdrygnął się i spojrzał zaskoczony na dziewczynę. Była ubrana tak samo jak tydzień wcześniej. Na jej twarzy malował się delikatny, przyjemny dla oka uśmiech. Zatrzymał muzykę w telefonie i wyjął z uszu słuchawki. Schował je do kieszeni, ale nie podniósł się z miejsca. Blondynka usiadła na trybunach obok niego i bez skrępowania przyglądała się mu przez chwilę w milczeniu. Jak daleko myślami musiał być, że znów nie zauważył nawet jej przyjścia? Nie to żeby narzekała, bo potknęła się na schodach i obiła sobie nadgarstek, a wolała nie wygłupić się zupełnie.

- Idziemy? - zapytała w końcu, pocierając dłońmi o siebie.

- Dokąd? - zmarszczył brwi.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami z uśmiechem. - Na spacer. Przed siebie.

Podniosła się i spojrzała na niego wyczekująco. Czekała na jego decyzję. Ostatnio trochę nie dała mu innego wyjścia, ale dzisiaj dała mu wybór. Mógł siedzieć dalej na pustych trybunach, dołując się z każdą chwilą coraz bardziej, albo pójść z nią, co było jedną wielką niewiadomą.

Nie zastanawiał się długo. Podniósł się i posłał dziennikarce nieśmiały uśmiech. Rozpromieniła się i ruszyła przed siebie, zostawiając mu miejsce po swojej lewej stronie. Nie chciał myśleć, czy to co robi jest mądre. Chciał po prostu chociaż na chwilę doznać takiego spokoju, jak w zeszły piątek. Zrównał z nią kroku i niespiesznie ruszyli w stronę wyjścia z trybun. Cene nie miał pojęcia dokąd się kierują, ale zaufał dziewczynie. Nie miał absolutnie nic do stracenia. Wręcz przeciwnie, mógł na tym zyskać. Ostatnia rozmowa z tą dziwną dziewczyną spowodowała, że chociaż na chwilę odrzucił część ze swoich zmartwień.

Skupil swoje myśli na idącej u jego boku blondynce. Rozglądała się z zaciekawieniem po uliczkach, przyglądała się z uśmiechem gwiazdom, rozjaśniającym niebo. Była taka beztroska. Cieszyła się prostymi rzeczami, które ją otaczały. Tymi samymi, które jego jedynie przytłaczały. Najwyraźniej punkt widzenia faktycznie wynikał z punktu siedzenia.

Odchrząknął cicho, chcąc zwrócić jej uwagę na siebie. Spojrzała na niego, ale nie poganiała go, widząc jak próbuje sformułować myśli w wypowiedź. W końcu jednynie westchnął i odwrócił od niej zażenowane spojrzenie.

- Zdradzisz mi swoje imię?

Kątek oka widział, że spojrzała na niego jak na idiotę, więc przyspieszył nieco kroku. Parsknęła śmiechem i przyłożyła wierzch dłoni do czoła.

- Poważnie ci się nie przedstawiłam? - zapytała rozbawiona, na co niepewnie skinął głową. - Przysięgam, że kiedyś i własnej głowy zapomnę. Anka Ostrowska.

Z szerokim uśmiechem wyciągnęła rękę w jego stronę. Uścisnął jej dłoń delikatnie i uśmiechnął się niepewnie. Chyba nie wzięła go za zarozumiałego kretyna, którego nie obchodzi nic poza nim samym. Wydawało się, że sama wzięła na siebie tę niekomfortową sytuację. Anka. Pasowało do niej.

- Czemu tu jesteś?

- Na świecie, na zawodach, na spacerze... - zaczęła wymieniać. Nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu. Chociaż go nie znała, potrafiła poprawić mu humor.

- Wiesz o co pytam - uciekł wzrokiem.

- Wyszłam się przejść - wzruszyła ramionami. - Lubię chodzić na wieczorne spacery. Widziałam, że nie byłeś z siebie zadowolony i przyznam, że trochę liczyłam, że znowu znajdę cię na skoczni.

- Dlaczego chciałaś mnie znaleźć? - zmarszczył brwi.

- Bo widzę, że jest ci ciężko i że potrzebujesz z kimś porozmawiać. Albo chociaż z kim pomilczeć.

Poczuł jak jego dłonie zaczynają delikatnie drżeć, więc schował je w kieszeniach kurtki. Był żałosny. Tak bardzo nie potrafił już poradzić sobie sam ze sobą, że nawet obca dziewczyna to widziała. I widziała, że nie ma absolutnie nikogo, kto mógłby go wesprzeć. Owszem, był Anže, ale Prevc nie chciał po raz kolejny zamęczać go swoimi problemami i martwić. Žaba i tak rozkładał już powoli ręce, nie bardzo wiedząc w jaki sposób i czy jakkolwiek może mu pomóc.

Wbił wzrok w chodnik, zaciskając usta. A czego on się głupi spodziewał? Przecież to było takie oczywiste, że rozmawiała z nim z litości. Było jej go szkoda, bo ją otaczało mnóstwo ludzi, a on był całkiem sam. Nie chciał litości i współczucia. To było najgorsze co mógł teraz otrzymać od kogokolwiek. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, jak bardzo przyspieszył. Anka nic nie mówiła, ale miała sporo krótsze nogi i praktycznie musiała go gonić. Uświadomiwszy sobie to, zwolnił gwałtownie, przez co Polka odetchnęła z ulgą. Może i zachowywała się w stosunku do niego tak jak tego nienawidził, ale nie była przecież tego świadoma. Chyba chciała mu w jakikolwiek sposób pomóc, a on znów zachowywał się jak idiota.

Wziął dwa głębokie oddechy, próbując wyrzucić z głowy nieprzyjemne myśli. Nie był świadomy, że blondynka co chwila zerka niepewnie w jego stronę. Ewidentnie to jej słowa wywołały w chłopaku taką reakcję, jednak nie rozumiała dlaczego. Nie powiedziała nic szczególnego ani obraźliwego, a jednak odniosła wrażenie, że zabolało go to. Wyraz jego twarzy, trwający dosłownie dwie sekundy, zanim przybrał spowrotem maskę na twarz, zaniepokoił ją.

Cene pod pewnymi względami przypominał jej sarnę. Wydawał jej się bardzo płochliwy. Starała się uważać na swoje słowa, aby nie spowodować, że ucieknie od niej. Cały czas gdy go widziała, był sam. Czasami rozmawiał z Laniškiem, z którym jak się dowiedziała podobno się przyjaźnił, a w co ona niezbyt chciała wierzyć. Zdażało jej się słuchać wywiadów przeprowadzanych z Žabą i trudno było jej wyobrazić sobie zestawienie tych dwóch chłopaków. Ona i Ida również się różniły, ale nawet nie w połowie tak bardzo jak Słoweńcy.

Poza tym, te jego śliczne sarnie oczy nie pozwalały na żadne inne skojarzenie.

Pomyślała, że chciałaby kiedyś zobaczyć te oczy, gdy nie będą tak smutne.

Bo Cene mógł nakładać na twarz maskę, jednak jego oczy zdradzały wszystko.

Odwróciła wzrok, zanim zdążył przyłapać ją na nieco zbyt długim wpatrywaniu się w niego. Nie chciała, aby wziął ją za wścibską dziennikarkę. Owszem, wywiad na temat rodziny Prevców był marzeniem absolutnie każdej osoby siedzącej w tym zawodzie, jednak nie myślała teraz o tym, szczególnie, że wywiady były w jej przypadku tylko dodatkiem do pracy. Naprawdę chciała jakkolwiek poprawić humor temu chłopakowi, powiedzieć mu jakieś dobre słowa, cokolwiek. Cokolwiek byleby tylko przestał być aż tak przygnębiony i chociażby na chwilę zaczął cieszyć się tym co go otacza. Anka od dziecka czuła potrzebę opiekowania się skrzywdzonymi ludźmi. Widziała to po nim. Ktoś go bardzo skrzywdził. Być może dalej to robił. Gdy ona sama przechodziła przez trudne chwile, spotkała na swojej drodze Idę, która pomogła jej poukładać na nowo życie. Być może to właśnie ona miała być taką osobą na drodze Cene Prevca? Cóż, nie szkodziło spróbować.

- Przepraszam - delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu. - Nie chciałam cię urazić. Nie złość się na mnie.

- Co? - spojrzał na nią zdziwiony. - Nie jestem zły. Przecież nic nie zrobiłaś.

- Na pewno?

Kiwnął głową i uśmiechnął się do niej delikatnie. Wiedziała, że nie mówił prawdy i coś zrobiła źle, ale chyba faktycznie nie zdenerwował się na nią. Odwzajemniła gest i delikatnie ścisnęła jego ramię.

- Nie wiem co dzieje się w twoim życiu Cene, ale cokolwiek to nie jest to pamiętaj, że nigdy nie jesteś całkiem sam.

A Cene jej uwierzył.

×××

Nie miałam jeszcze wrzucać, ale jestem tak dumna i szczęśliwa z wczorajszego podium Cene, że nie mogę się powstrzymać przed uczczeniem tego.

scars || cene prevcWhere stories live. Discover now