- 4 -

304 30 23
                                    

Sasuke Uchiha był piękny. Nie w taki zwyczajny sposób jak piękni są celebryci, których ogląda się na wielkim ekranie, zastanawiając się, czy to na pewno ich prawdziwa twarz, czy też maska stworzona z makijażu i odpowiednio skomponowanych przez ekipę filmową świateł. Nie, to nie było to. Sasuke był po prostu dziełem sztuki, które najwyraźniej musieli pobłogosławić sami bogowie. Razem z tą jego jasną, porcelanową skórą, której nie skaziły żadne widoczne na pierwszy rzut oka blizny czy znamiona. Razem z tą szczupłą talią i ukształtowanymi od regularnego biegania mięśniami. Razem z tymi delikatnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i podbródkiem, które sprawiały, że był atrakcyjny zarówno dla tych, którzy szukali delikatnych, jak i wyrazistych rysów twarzy. A wreszcie razem z tymi kruczoczarnymi włosami, które układały się w sobie tylko znaną fryzurę. Czy z tymi oczami, które wyróżniały się tak głęboką czernią, że spoglądając w nie, człowiek miał wrażenie, że może się zagubić, szukając w ich blasku drogi do duszy i serca ich właściciela.

I gdy tylko te myśli zdążyły znaleźć dla siebie miejsce w jego umyśle, Naruto miał ochotę bardzo blisko i gwałtownie przytulić się do najbliższej ściany, żeby się ich pozbyć... Najlepiej głową i to nawet z lekkiego rozbiegu...

Szybko więc naprostował swój tok rozumowania, zaczynając od zupełnie innego aspektu, jaki wiązał się z tym, co przed chwilą analizował: Sasuke Uchiha był piękny, to był fakt. Nie mniej jednak to właśnie to sprawiało, że irytacja i ciśnienie Naruto wzrastało za każdym razem, gdy tylko na niego patrzył. Bo to nie było normalne, żeby ktoś tak wyglądał! I on był o tym absolutnie przekonany. To ewidentnie była jakaś mutacja genetyczna i agent Fox Mulder powinien jej się dokładnie przyjrzeć, zanim wpędzi w kompleksy resztę społeczeństwa, biegając samopas po Konoha...

,,To czarnowłosa piękność, która hipnotyzuje spojrzeniem..."

Naruto prychnął i pokręcił głową na mimowolnie wkradające się do jego głowy słowa Madame. Po raz kolejny spojrzał na ścianę, która coraz bardziej wyglądała dla niego jakby brakowało jej porządnego przytulasa...

Nieraz już zdarzało mu się, że nachodziły go dziwne myśli dotyczące Sasuke. Zazwyczaj działo się to po kilku porządnych kieliszkach i tylko pod warunkiem, że Uchiha pojawiał się gdzieś w zasięgu wzroku, aby zmącić jego tok rozumowania. No i pewnie trochę też doprowadzić go do kryzysu tożsamości seksualnej, ale to były naprawdę wyjątkowe sytuacje. Niezwykle rzadkie przypadki. Występujące w praktycznie znikomej ilości.

Kogo on w zasadzie próbował oszukać? Gdyby to naprawdę zdarzało się tak rzadko, jak usiłował sobie wmówić, teraz też nie zaprzątałby sobie tym głowy, tylko uparcie poszukiwał wybranki, której spotkanie przepowiedziała mu wróżka.

Ale nie... Naruto wolał stać jak ostatnia oferma, wpatrując się lekko nieobecnym wzrokiem jak Sasuke, będącego wyraźnie na granicy nerwowego wybuchu, przetrząsa kartony w poszukiwaniu ubrań odpowiednich do ich występu.

Bogowie musieli go naprawdę nienawidzić, skoro nawet teraz nachodziły go cichutkie, subtelne myśli popychające go w kierunku zaproszenia Sasuke na niekoniecznie przyjacielskie spotkanie. Może gdyby miał pewność, że nie zrobi z siebie głupca...

Po raz kolejny potrząsnął głową z rezygnacją, stwierdzając, że donikąd go te zbędne rozmyślania nie zaprowadzą. Wrócił więc do stojącego przed nim zadania. Tylko na granicy własnego umysłu zauważył, że z chwili na chwilę wydawało mu się ono coraz mniej zabawne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak bardzo Uchiha nie lubił, a po prawdzie to nawet nie potrafił tańczyć. Zacisnął lekko dłoń na telefonie, na którym odszukał fragment finałowego tańca z Dirty Dancing przedstawiony w The Keith & Paddy Picture Shows, który uznał za dobry punkt wyjścia dla ich występu i który zamierzał właśnie pokazać Sasuke.

- Wolisz być na górze, czy na dole?

Pytanie, którego treści nawet w stu procentach nie zarejestrował, uciekło z ust Naruto w chwili, gdy tylko jego wzrok padł na Sasuke. Dopiero fakt, że chłopak przed nim zastygł na ułamek sekundy w swoich poszukiwaniach kostiumów, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek, kazał mu jeszcze raz przetworzyć zdanie, które opuściło jego usta i rozważyć ile znaczeń można w nim wyczytać. A wszystko po to, by zdać sobie sprawę, że mógł je zadać lepiej. Zdecydowanie...

- Jestem otwarty na propozycje?

Charakterystycznie uniesiona prawa brew oraz wyraźnie rozbawione iskierki w oczach Uchihy w jednej chwili dały mu do zrozumienia, że jakakolwiek próba sprostowania jego słów i sprowadzenia ich na płaszczyznę ich roli spali teraz na panewce. Darował więc sobie roztrząsanie niejasności językowych i od razu uświadomił sobie, że tym razem najprawdopodobniej przegrał z Uchihą, zanim nawet rozpoczęli kolejną słowną potyczkę. Chwycił więc z dłoni Sasuke lekko błyszczącą, czarną koszulę, która miała być jego odwzorowaniem stroju Patricka Swayze, aby ją założyć.

- Czekam na scenie, Baby - dodał rzutem na taśmę, ostatnie zdanie, które przyszło mu do głowy, wciskając do ręki Sasuke swój telefon z filmikiem, który był naprawdę przekonany, że będą w stanie odwzorować podczas swojego występu, kierując się w stronę wyjścia zza kulis.

Zamiast odpowiedzi usłyszał tylko cichy śmiech, który przekonał go o tym, że ta dyskusja, mimo że krótka, nie zostanie szybko puszczona w niepamięć.

Uśmiech ślepego losuWhere stories live. Discover now