•Rozdział 10•

145 4 0
                                    

Przez ostatnie kilka dni nic się za bardzo nie działo. Spędzałam dużo czasu z Timmy'm. Zazwyczaj zabierał mnie do restauracji, na plażę lub spacery. Cieszyłam się każdą chwilą jaką z nim spędzałam. Czasami nawet udawało mi się go wyrwać na zakupy czego szybko żałował, ponieważ ja i zakupy to nie jest dobre połączenie.

- Cześć słońce, idziemy na spacer po plaży? - mówił chłopak przez słuchawkę telefonu

- Tak, bardzo chętnie - odpowiedziałam.

Założyłam byle jaką sukienkę i się trochę ogarnęłam. Pojechaliśmy na plażę. Oczywiście było kilka osób, którzy surfowali na swoich deskach. Niektórzy po prostu bawili się w wodzie, a inni siedzieli i odpoczywali na lądzie.

Spacerowaliśmy po brzegu, trzymając się za ręce tak jak to zwykle robimy. Rozmawialiśmy na różne tematy. Niektóre ważne, a niektóre nie. Zazwyczaj jakieś plotki. Morska bryza była bardzo przyjemna, a słońce mocno grzało. Dobrze, że założyłam kapelusz inaczej dostałabym udaru. Gdy skończyliśmy spacer poszliśmy do sklepu kupić wodę. (Pamiętajcie, żeby się nawadniać!! )

Wróciliśmy do mojego domu. Od razu gdy weszłam zobaczyłam rodziców siedzących przy stole w kuchni ze smutnymi minami.

- Idź do mojego pokoju zaraz przyjdę - szepnęłam do Tim'a, który odrazu pokierował się w stronę schodów.

Weszłam do kuchni i zapytałam co się stało. Odrazu gdy to usłyszałam łzy wezbrały się w moich oczach.

- Babcia Kate, zmarła wczoraj w nocy... - zaczęła z żalem w głosie mama.

- C-co...- głos mi się załamał.

Nie mogłam w to uwierzyć. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, ręce zaczęły mi się pocić a łzy spływały po moich policzkach. Poczułam ukłucie w brzuchu i pustkę rozpierającą moje serce. Coś w środku mnie umarło. Poczułam jak kręci mi się w głowie nawet nie pamiętam kiedy upadłam. Wstałam i pokierowałam się w stronę pokoju.

Babcia Kate była mi bardzo bliska. Kiedy miałam załamania lub upadki ona zawsze podnosiła mnie na duchu. Była dla mnie terapeutką, wspierała mnie zawsze i nigdy w życiu mnie nie opuściła. Zawsze pomagała mi rozwiązywać problemy, jednak stało się. Odeszła. Odeszła do krainy umarłych i już nigdy nie wróci. Nigdy.

Weszłam do sypialni i odrazu upadłam na podłogę.

- Boże Susan, co się stało? - zapytał Timmy widocznie zaskoczony.

- Babcia Kate zmarła - odpowiedziałam. Brunet jej nie znał, lecz widziałam, że przeżywał to razem ze mną

Chłopak pomógł mi wstać, a ja odrazu sięgnęłam do szafki z której wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę. Nie robiłam tego regularnie i nie byłam uzależniona. Tylko wtedy kiedy musiałam wyrzucić z siebie wszystkie smutki i żale.

- Słonko, to jest bardzo zły pomysł. Nawet nie wiesz co się dzieje z ludźmi gdy są w żałobie i mają papierosy - rzucił Timmy z troską.

- Szczerze mówiąc mam to w dupie - odpowiedziałam.

- Kochanie jestem tutaj, żeby cię pomóc...- ciągnął Timothée, jednak ja mu przerwałam.

- ALE JA NIE POTRZEBUJĘ TWOJEJ GŁUPIEJ POMOCY!!- nawrzeszczałam, lecz szybko tego pożałowałam.

- Okej - powiedział brunet i wyszedł.

- Nie Timmy zaczekaj, przepraszam! - zawołałam za nim, jednak było już za późno. Chłopak wyszedł.

Lovers - Timothée ChalametWhere stories live. Discover now