|| Chapter one ||

156 10 6
                                    


* A/N Czuje cringe czytajac to teraz wiec ostrzegam wszystkich 😭 + jak zawsze nie mogłam się doczekać zakończenia więc wydarzenia lecą jak pojebane*

————————-/————————————/—————————

   „Mamo! Co się dzieje?!" Krzyczałem patrząc jak umiera. Ja ją tylko chciałem przytulić, miałem ochotę pobawić się z nią ale zapomniałem o swoich cholernych rękawiczkach. To wspomnienie prześladuje mnie dzień w dzień. Pamiętam jej wyraz twarzy aż zbyt dokładnie. Była przerażona tak jak ja.
Potem urwał mi się film.

„Ziemia do Clay'a! Halo, słyszysz mnie?" Wróciłem do rzeczywistości. Przede mną staną Nick. Gdy zauważył że już kontaktuje uśmiechnął się do mnie.
„Wychodzę. Skończ śniadanie i nie zapomnij o rękawiczkach." Fakt że chłopak jest ode mnie młodszy a zajmuje się mną jest niezwykły. Nigdy mu tego nie zapomnę. Byliśmy przyjaciółmi już od dawna. Właśnie to ten brunet  (plis jakie sapnap ma włosy? XD powiedzmy że był brunetem) jako jedyny chciał się ze mną zadawać. Nie chodziłem nigdy do szkoły ponieważ tak niby było bezpieczniej. Ale nie zgadzałem się z tym dlatego często wymykałem się z domu. „Będę wieczorem!" Wykrzyczał chłopak wychodząc.

Czyli kolejny nudny dzień przede mną. Skończyłem szybko śniadanie i poszłem z powrotem do łóżka. Gdy wtuliłem się w kołdrę rozejrzałem się wokół. Ten sam szary pokój. Nie wiem na co liczyłem. Może przygarnę kotka? Będę miał co robić przynajmniej. A może jednak nie... nadal pamietam co się stało z ostatnim. Gdyby ludzie wiedzieli o mojej zdolności pewnie by się zachwycali. Prawda jest taka że przez to moje życie jest do dupy. Jestem maszyną do zabijania a jedynym wyjątkiem jestem ja.

„Cholera znowu odpłynąłem...muszę zacząć się pilnować. A teraz gadam sam do siebie. Zaczynam wariować tutaj." Wyczołgałem się z trudem z łóżka. Nie mam zamiaru gnić tutaj. Ubrałem szybko szare dresy i zmierzyłem do drzwi. No tak zapomniałbym o tych zjebanych rękawiczkach. I z powrotem do pokoju. Zrobiłem wielki bałagan przy szukaniu ich ale szczerze mam to w dupie. W końcu znalazłem je. Leżały w szufladzie z małą karteczką na wierzchu.

     „Wiem że gdzieś się wybierasz Clay. Idź ale nie narób szkód! Nie mam zamiaru po tobie sprzątać."

Wiedziałem... ale skąd on kurwa wiedział? Pewnie się już nie dowiem. Nieważne, chwyciłem za rękawiczki i udałem się w stronę drzwi ponownie.
Tym razem złapałem za klamkę i pewnie pociągłem  ją. Jednak drzwi ani drgnęły.

„Cholera... ten idiota mnie zamknął! I nie zostawił kluczy!?" Wydarłem się wściekły. I co ja teraz zrobię Huh? Przesiedzę cały dzień w swoim pokoju? Oh nie ma takiej opcji. Moją frustracje jednak przerwało coś. A dokładniej to odgłos zbijanej szyby.
„Nie no jeszcze tego mi brakowało." Nie zastanawiając się poszedłem w stronę dźwięku. Tylko idiota by tak postąpił a nikt nie powiedział że nim nie jestem. Zaśmiałem się sam z siebie dochodząc na miejsce.

Na podłodze walało się pełno szkła a w szybie była ogromna dziura a bardziej to już w ogóle jej nie było. „Cholera, Nick mnie zabije" ostrożnie podszedłem by wyjrzeć za sprawcą. Gdy tylko spojrzałem w dół zakręciło mi się w głowie. No cóż mieszkasz na ósmym piętrze Clay. Skarciłem sam siebie. Jeszcze raz zacząłem przyglądać się ulicy gdy ujrzałem kogoś. Jakiś brunet stał na przeciwko ulicy wpatrując się w moje okno. Szczerze?Zaintrygował mnie. Co prawda nie widziałem stąd dużo ale potrafiłem go opisać. Miał ciemne brązowe włosy dość długie bo aż do ramion, jego oczu nie dało się określić ale potrafiłem zauważyć  jego pełne, lekko sine usta. Miał na sobie również czarną bluzę, jasnoniebieskie dżinsy i trampki.

Po chwili chłopak wszedł w jedną z uliczek a ja zostałem tam i jak głupi wpatrywałem się w miejsce w którym przed chwilą jeszcze stał.

|| Deadly love || dnf ||Where stories live. Discover now