Rozdział dwudziesty

1.1K 64 82
                                    

Pov Hyunjin

Siedziałem właśnie w swoim pokoju odrabiajac matematyke razem z Lixem na kamerkach. Wiedzialem ze chlopak mial nie maly problem z tym przedmiotem, a ja nie tyle ze go lubialem tylko po prostu nie sprawial mi trudnosci, wiec czemu mialbym mu nie pomoc?

No wlasnie, wiec tak wlasnie zrodzil sie na to pomysl.

-przeciez wynik to osiem!- krzyknal zdenerwowany blondyn przez co wybuchnalem smiechem. Matematyka doprowadzala go do szalu, ale jesli chcial zdac ten semestr, musial sie przylozyc.-nie Lixie, wynik to dwadzieścia- powiedzialem poprawiajac lewa dlonia wlosy opadajace mi na oczy. Chlopak ewidentnie mial juz tego dosyc. Ale musial wziasc sie w garsc.

-Hyunnieeeeeeeeee- wyjeczal usmiechajac sie do mnie szeroko, za szeroko. Prychnalem pod nosem i odlozylem dlugopis- Felix jak chcesz zdac musisz to zaliczyc rozumiesz? Nie mamy czasu na glupoty.

-ale to nie glupota, boli mnie juz glowa od tego- zlapal sie za nia teatralnie na co ja westchnalem-Lix wykonczysz mnie kiedys- szepnalem sam do siebie co jednak nie umknelo piegusowi.-jasne jasne, ide sie zdrzemnac odezwe sie pozniej- powiedzial biorac telefon do reki i machajac, pomachalem w odpowiedzi kiedy sie rozlaczyl.

Nie chcialem aby chlopak zostal w klasie nizej, jego sytuacja z nauka jest naprawde ciezka ale chce mu w tym pomoc. Tylko ze widocznie mu nie za bardzo sie tego chce.

Odlozylem komorke na biorko i ruszylem do drzwi mojego pokoju, zatrzasnalem je i zszedlem schodami na dol. Kiedy bylem coraz blizej salonu, dokladniej moglem uslyszec krzyki stamtad dochodzace, na pierwszy rzut oka sadzilem ze to telewizor ale bedac blizej rozpoznalem glosy moich rodzicow. Jeknalem do siebie pod nosem mruzac oczy.

-i co masz niby zamiar teraz zrobic?!- krzyknela donosnie moja mama wytykajac palcem na twarz mojego ojca ktory stal teraz jak wryty w dywan w jednym miejscu. Przypatrywalem sie ich twarza, widzialem ze mama jest mocno zla wiec jest to cos naprawde powaznego. Nie lubilem tego gdy sie klocili, zawsze sadzilem ze chodzi o mnie. Nie chcialem sie mieszac ale nie chcialem tez aby ich malzenstwo sie popsulo. Za bardzo sie kochali ale czasami takie dni jak ten nasawaly a mi zostalo jedynie obserwowac sytuacje zboku.

-nie wiem Mei..naprawde nie wiem- wyszeptal mezczyzna patrzac co chwila w jej oczy albo w swoje dlonie, moja mama usmiechnela sie uszczypliwie na jego slowa ktore widocznie nie byly oczekiwana odpowiedzia na jej pytanie.

-to nie w porzadku. Hyunjin nie jest niczemu winien-kiedy moje imie padlo z ust mojej rodzicielki zamarlem. Moj oddech sie przyspieszyl a cialo stalo sie miekkie jak z waty, przerazenie nie chcialo zejsc z mojej twarzy. O co moze chodzic? Co moglem zrobic.

-po co rozmawiales z jego ojcem?-wypalila nagle kobieta. Hm? Juz nic nie rozumialem.-sam tu przyszedl, twierdzi ze..

-nie interesuje mnie co twierdzi ten zwyrol, jak mozna traktowac w taki sposob swoje dziecko? Musimy przeciez cos z tym zrobic, on go wykonczy w samotnosci- warknela w strone mezczyzny. Nie mialem pojecia o czym rozmawiaja ale z racji ze bylem w to wmieszany chcialem sie dowiedziec. W koncu byla wymieniona tu moja osoba.

-a moze jednak ma racje?

-nie mowisz powaznie..sadzisz ze demoralizuje on Hyunjina? Przeciez to taki grzeczny chlopak, lubisz go!- z poczatku w mojej glowie pojawil sie Jisung. Tylko czy ojciec Han'a przyszedlby do mojego i stwierdzil ze jego syn mnie demoralizuje? Kto nie trzyma strony swojego dziecka tylko zrzuca na niego wine?

-bo lubie, Felix to naprawde dobry chlopak ale skoro jego ojciec tak uwaza..-moje zrenice prawie wyskoczyly z orbit kiedy imie Felixa padlo z ust mojego taty, bylem zdezorientowany. Jego ojciec przyszedl tu i powiedzial ze jego syn jest dla mnie zly? Serio?

Just love me stranger man ~ HyunlixDonde viven las historias. Descúbrelo ahora