Epilog

900 78 27
                                    

Wooyounga obudził dzwonek do drzwi, przez co zdezorientowany zaczął rozglądać się po pokoju. Chwilę zajęło mu domyślnie się, że naprawdę spał dzisiaj z Sanem i nie było to jedynie jego wyobraźnią. Odwrócił się w stronę śpiącego jeszcze chłopaka, po czym wstał po cichu, by mu nie przeszkadzać. Zszedł na dół, gdzie skierował się do drzwi wejściowych. Otworzył je dopiero w tamtym momencie zdając sobie sprawę jaki mają dziś dzień.

- Dzień dobry, Wooyoung - przywitała się pani Hwang.

- Dzień dobry - odpowiedział nieco zdezorientowany - Jest jeszcze wcześnie.

- Chyba was nie obudziłam? Sannie zazwyczaj o tej porze już narzeka - zaśmiała się cicho.

- Właściwie... Jeszcze nie wstał.

- Naprawdę? W pół do dziesiątej, a on jeszcze w łóżku? - zdziwiła się, a Wooyoung przepuścił ją i zamknął drzwi.

- Może pójdę po niego i-

- Nie trzeba, niech śpi. Może w końcu przestanie narzekać.

Wooyoung również zdał sobie sprawę, że jest w piżamie, więc szybko poszedł się przebrać. Zaczął też powoli zbierać swoje rzeczy. Powoli, bo czekał aż San wstanie. Musiał w końcu coś zrobić, to uczucie zaczynało go męczyć i czuł, że zwariuje, jeśli odejdzie bez słowa. Ufał, że San to odwzajemni. W końcu dziś w nocy byli tak blisko i żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Wooyoung wręcz potrzebował więcej takiej bliskości i chciał jej więcej.

W czasie gdy siedział z panią Hwang w kuchni popijając zaparzoną przed kilkoma minutami herbatę, w końcu pojawił się San. Oboje zaskoczeni jego widokiem zastygli w bezruchu nic nie mówiąc.

- San, miałeś mówić, jak będziesz schodził - powiedział Wooyoung.

- Po co mam cię wołać tylko po to, żebyś mnie trzymał za rączkę jak małe dziecko? Dam radę sam.

- Pijesz kawę czy herbatę? - zapytał wstając od stołu.

- Naprawdę zapytałeś? - mruknął zajmując miejsce obok pani Hwang.

Wooyoung uśmiechnął się pod nosem i zabrał się za robienie Sanowi kawy. Taką jak lubił, z mlekiem, bez cukru. Starszy podążał za nim wzrokiem obserwując każdy najmniejszy ruch, co było bardzo widoczne, zwłaszcza dla pani Hwang, która siedziała na przeciwko. Atmosfera była nieco inna niż zwykle. Wooyoung skupiał się przede wszystkim na tym, by załatwić wszystkie formalności z kobietą, która była odpowiedzialna za potwierdzenie jego pracy, dzięki czemu mógł spokojnie wrócić do domu. No może nie tak spokojnie, bo mimo wszystko miał parę spraw do załatwienia.

Zajęło im to może półtorej godziny, ale w końcu Wooyoung zebrał wszystkie swoje rzeczy i skierował się do wyjścia. San oczywiście go odprowadził, próbując nawet zatrzymać przez chwilę. Jednak minęły już dwa miesiące, a po tym czasie Wooyoung miał pożegnać się z pracą i wrócić do domu, taka była umowa.

Sam Wooyoung ubierał się w ślimaczym tempie przedłużając każdą najmniejszą czynność. To był ten moment, teraz musiał powiedzieć Sanowi wszystko, co leżało mu na sercu. Był już pewien, wiedział, co czuje i musiał upewnić się, czy San to odwzajemnia. Gdy jednak przyszło im się pożegnać, oboje staneli w drzwiach nie bardzo wiedząc od czego zacząć. Słowa ugrzęzły Wooyoungowi w gardle i nie mógł wydusić z siebie kompletnie nic.

- Um, to ten... Jak mówiłem, możesz wpadać kiedy chcesz i poćwiczyć - zaczął San.

- Tylko poćwiczyć...? - dopytał Wooyoung unosząc przy tym brew z nadzieją na inną odpowiedź.

- Oczywiście, że nie. Możesz przyjść kiedy tylko masz ochotę, w każdej wolnej chwili. Ja zawsze będę czekał. Znaczy, to nie do końca powinno tak zabrzmieć... Miałem na myśli... To znaczy może-

Broken • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz