【5】Złamana obietnica

10 0 0
                                    

Żoliborz, Warszawa

Igor POV.

Nocne niebo roiło się od masy roziskrzonych gwiazd. Nawet przez dużą ilość wysokich budynków wokół bez problemu szło je dostrzec. Wpatrywałem się w nie, stojąc na balkonie i przekładając między palcami zapalniczkę. Vanessa akurat gadała ze swoją znajomą przez Discorda, więc postanowiłem jej nie przeszkadzać i spędzić ten czas w samotności. Pojedyncze kosmyki, które wydostały się z mojego niedbale zawiązanego koka, powiewały leniwie na chłodnym wietrze. Niedawno przestało padać, więc powietrze było lekkie i posiadało ten specyficzny zapach, jaki zawsze towarzyszy po opadach deszczu czy ulewnej burzy. Chwilę jeszcze posiedziałem na dworze, potem wszedłem do mieszkania i zerknąłem do pokoju należącego do Vanessy. Krótkowłosa siedziała przed rozświetlonym ekranem laptopa z założonymi słuchawkami dousznymi. Była ubrana w swoją piżamę składającą się z za dużej koszulki i pierwszych-lepszych majtek wyjętych z odmętów szafy. Uważnie słuchała swojej przyjaciółki i zdawała się nawet nie zauważyć, kiedy przekroczyłem próg jej pokoju.

— Słuchaj, widzę doskonale, że to cię „męczy" już dłuższy czas, więc rozmowa ze specjalistą to jest chyba najlepsze wyjście z tej sytuacji. Na którąś wizytę możesz przyjść z Łukaszem, jeśli będziesz bała się sama mu powiedzieć o tym, co siedzi w twojej głowie — odezwała się w pewnej chwili, po czym upiła łyk kawy. Dopiero wtedy zwróciła na mnie uwagę i wyjęła jedną słuchawkę z uszu, podając mi ją. Najciszej jak tylko mogłem, dosunąłem sobie jakieś krzesło, usiadłem na nim i włożyłem słuchawkę do ucha.

— No wiem... Po prostu... Nie boję się jakoś przyznania się do tego, co się ze mną dzieje, sama wizja wizyty wystarczająco mocno mnie przeraża — po drugiej stronie wybrzmiał lekko zachrypnięty głos jej przyjaciółki.

— No rozumiem. Jednak musisz jakoś to przezwyciężyć, jeśli chcesz, by tobie i Łukaszowi żyło się lepiej po prostu. Widziałam nie raz na naszych spotkaniach jak momentami się go bałaś, chociaż nic ci nie zrobił.

Malwina ewidentnie wahała się nad tym, co na to odpowiedzieć, gdyż milczała dość długą chwilę. Co mogło jej się stać, że Vanessa tak jej proponowała pogadanie o tym z psychologiem czy psychiatrą? Tego chyba się nie dowiem nawet od blondwłosej. Rzadko kiedy rozmawia na temat lęków tej dziewczyny, może wie coś więcej ode mnie, ale z szacunku dla jej prywatności mi tego po prostu nie mówi.

***

Obudziłem się grubo po dziewiątej. Vanessa już nie spała, siedziała na krześle przy biurku wykonanym z ciemnego drewna i jadła kanapkę. Podniosłem się do pozycji siedzącej i przetarłem oczy. Sięgnąłem butelkę z wodą leżącą niedaleko łóżka i wypiłem kilka łyków tej bezbarwnej cieczy. Podczas picia butelka wydała z siebie delikatny trzask, co nie uszło uwadze blondynki, bo krótko potem się odezwała:

— No hej, śpiąca królewno. Jak się spało? — Po barwie jej głosu można było z łatwością odgadnąć, że niedawno wstała. Lekko zachrypnięty i nieco niższy niż zazwyczaj.

— A nawet dobrze. Jak tam nocne pogaduchy?

— Cudem mi się udało jakoś namówić Malwinę, żeby umówiła się na wizytę do psychiatry.

— A co jej jest? — wyrwało mi się.

Vanessa nagle zamilkła, jakby zbierając w sobie myśli na ostateczne udzielenie mi odpowiedzi. W duchu czułem, że ten z pozoru błahy problem może okazać się czymś poważniejszym, być może nawet powiązanym z nią samą. Dziewczyny znały się już dobre kilka lat, nigdy dotąd nie słyszałem, by fioletowowłosej coś się stało i potrzebowała wsparcia. Owszem, gorsze dni się zdarzały, jednak to normalne praktycznie u wszystkich; nikt w końcu nie jest cały czas w pozytywnym nastawieniu do otaczającego go świata.

— Widziałeś pewnie nie raz na naszych spotkaniach, że czasami bała się Łukasza jak ją przez przypadek dotknął — odezwała się w końcu, poprawiając włosy.

— No nie dało się na to nie zwrócić uwagi tak szczerze.

— Nie wiem, czy mogę mówić, jakie konkretnie wydarzenie w jej życiu to spowodowało, ale to jest powiązane z tym całym Michałem, z którym zerwała albo rok, albo dwa lata temu. Nie pamiętam już dokładnie.

Zamrugałem kilkukrotnie oczami z niedowierzania. Zdawało mi się, że się przesłyszałem. Tym streamerze od słynnego „ruchania Zeamsone"? Słyszałem co nie co, że czasami miewa jakieś swoje odpały, ale nie spodziewałem się, że ofiarą jednego z nich może paść Malwina. Tyle dobrego, że Łukasz przy nim jest istną oazą spokoju, może przynajmniej on nic nie wywinie. Oczywiście nigdy nie ma stuprocentowej pewności; nie wiadomo, co się dzieje, gdy są tylko we dwoje. Pozostaje być w tej sytuacji dobrej myśli, że może w końcu udało jej się trafić na kogoś dobrego.

— Co odjebał? — spytałem po chwili.

— Jak Malwina kiedyś będzie chciała, to sama ci powie. Ale póki co, nie dręcz jej o to, proszę.

Mruknąłem coś w odpowiedzi, po czym oznajmiłem, że idę do kuchni, zwlokłem się z łóżka i ruszyłem w stronę lodówki. Otworzyłem jej ciemne drzwi i bez chwili zastanowienia chwyciłem pomidora oraz opakowanie białego sera. Zamknąłem wrota chłodziarki i z drewnianego pudełka na drugim końcu kuchni wyjąłem dwie kromki chleba. Posmarowałem je serem i położyłem na to pokrojonego w plastry pomidora. Nie było to wprawdzie jakieś wybitne danie, ale mi w zupełności wystarczyło. Byłem naprawdę głodny i nie chciało mi się nie wiadomo ile czekać chociażby na upieczenie tostów z podwójnym serem czy nie daj boże czego innego.

Zająłem się jedzeniem, a kiedy już opróżniłem cały talerz, pozmywałem i wszedłem do swojego pokoju, by ubrać się w czyste rzeczy w postaci luźnej szarej koszulki, ciemnozielonych dresów i białych skarpet. Rozczesałem włosy i jak zawsze związałem je w niedbałego koka. Zerknąłem na zegar naścienny, już dawno wybił jedenastą. Wciągnąłem na stopy białe nike air max i opuściłem swój pokój, zostawiając lekko uchylone drzwi. Ucałowałem Vanessę w policzek na pożegnanie i już miałem zamiar wychodzić, ale dziewczyna w porę mnie zatrzymała.

— Gdzie idziesz? — zapytała, zakładając włosy za ucho.

— Do studia. Spokojnie, wrócę max o piętnastej. — Poczochrałem jej włosy, na co wymierzyła we mnie swe lodowate spojrzenie, mruknęła coś pod nosem i poprawiła fryzurę. — Obiecuję. — Krótko po tych słowach wyszedłem z domu.

***

Na zegarze już dawno wybiła osiemnasta, kiedy przekroczyłem próg naszego mieszkania w jednym z bloków na Żoliborzu. Nie chciałem nawet myśleć jak bardzo Vanessa może być na mnie wściekła za to, że wróciłem znacznie później niż początkowo zamierzałem. Zrzuciłem z nóg buty i skierowałem swe kroki pod drzwi pokoju dziewczyny, które o dziwo były zamknięte. Zapukałem w nie, wahając się przy tym jak chyba jeszcze nigdy. Nie usłyszałem po drugiej stronie jakiejkolwiek odpowiedzi, więc niepewnie nacisnąłem na klamkę i zajrzałem do środka.

Krótkowłosa leżała na łóżku wpatrzona w sufit, a z małego, przenośnego głośnika ustawionego na stoliku nocnym wydobywały się dźwięki jednej z piosenek Michaela Jacksona. Dopiero po dłuższej chwili zlustrowała mnie wzrokiem, jakby z pogardą. Usiadłem obok blondynki, ta jednak odwróciła się do mnie tyłem.

— Przepraszam... Wiem, obiecałem wrócić wcześniej, ale był wypadek na trasie i-

— Daruj sobie te wymówki Igor. Uwierzyłam ci, a ty dawałeś mi złudną nadzieję, że może faktycznie dotrzymasz obietnicy. A tu proszę.

— Przepraszam, nie wiedziałem, że nie uda mi się wrócić wcześniej. — Chwyciłem dziewczynę delikatnie za jej dłoń.

— Mogłeś chociaż napisać, albo zadzwonić i powiedzieć co się stało. Zrozumiałabym, naprawdę. — Splotła nasze palce ze sobą, wpatrując się w nie bezustannie.

— Następnym razem będę dzwonić, o której wrócę, dobrze?

— Niech ci będzie. Ale więcej tak nie rób.

Krótko po tych słowach delikatnie złączyłem nasze wargi. Z początku dziewczyna się opierała, jednak z czasem puściła hamulce i pogłębiła pocałunek, przyciągając mnie bliżej za kołnierz koszulki. Chwilę później ów część garderoby już leżała na podłodze, a ja z blondynką przenieśliśmy się na łóżko.

AfterWhere stories live. Discover now