#5 Wypadek

1.5K 100 224
                                    

Obudziłem się na kanapie. Dopiero po chwili dotarły do mnie wczorajsze zdarzenia, tylko zastanawiałem się gdzie jest Clay.

Wstałem przeciągając się. Popatrzyłem na siebie, ale zamiast niebieskiej koszulki z krótkim rękawem którą miałem wczoraj, zobaczyłem trochę za dużą na mnie zieloną bluzę. Od razu zoriętowałem się do kogo należy.

Postanowiłem poszukać blondyna, co nie zajęło mi dużo czasu. Był w kuchni i zmywał coś ze swojej twarzy.

- cześć Clay- powiedziałem.

Zielonooki lekko się wzdrgnął i obrócił głowę w moją stronę. W jego oczach było widać obojętność, ale kiedy mnie zobaczył, to jego kamienna mina zmieniła się, teraz się uśmiechał, ale... Co on ukrywa?

- o cześć George, na stole masz kanapki. Usiądź i sobie zjedz.- powiedział chłopak idąc w stronę łazienki.

Trochę się zdezorietowałem. O co może mu chodzić? Narazie nie miałem ochoty o tym myśleć, co niestety było trudne, ale musiałem zjeść śniadanie i jakoś normalnie funkcjonować przy tym chłopaku.

Usiadłem i zacząłem jeść chleb z szynką, serem i sałatą i popijać herbatę. Zielonooki wrócił do mnie po trochę dłuższej chwili.

- i jak, smakuje ci śniadanie młody?

- tak, jest bardzo dobre.

-to dobrze, chciałbyś iść ze mną na spacer dziś?

- jasne, a kiedy?

- możemy nawet zaraz.

- okej to tylko zjem i się przebiorę.

Starałem się zjeść jak najszybciej, żeby spędzić więcej czasu z blondynem na spacerze.

- dziękuję- powiedziałem kiedy skończyłem posiłek i odkładałem naczynia do zmywarki.

Nie poczekałem na odpowiedź zielonookiego tylko pobiegłem odrazu na górę. Przebrałem się w szare dresy i czarną koszulkę. Zastanawiałem się nad tym trochę czasu, ale w końcu postanowiłem ubrać również bluzę Clay'a. Była ciepła, a pozatym sam mi ja dał, więc jak jej nie odzyska to ma problem.

W pośpiechu chciałem zejść po schodach, ale się potknąłem. Niestety, potknąłem się tuż tam, gdzie stał Clay. Upadłem. Blondyn chciał mnie złapać ale mu się nie udało. Stety, czy nie stety, wywaliłem się na kolana. Niby fajnie bo nie ma twarz, tylko odruchowo ręce podczas upadku zatrzymały mi się na spodniach chłopaka, a moją głowę dzieliły minimety od jego krocza. Odrazu stałem się czerwony i oderwałem ręce od zielonookiego, a położyłem je na twarz, żeby zakryć moją twarz, która zapewne aktualnie była czerwona jak burak, albo jeszcze bardziej. Policzki mnie piekły mocno, chyba za mocno.

- przepraszam, nie chciałem. - powiedziałem po chwili. Na twarzy starszego pojawił się uśmiech, lecz mi nie było tak do śmiechu.

- nic się nie stało George- odezwał się, ciągle patrząc na mnie.

Kiedy trochę uspokoiłem już swoje rumieńce, chłopak podał mi rękę. Skorzystałem z jego pomocy i chwyciłem jego dłoń, a następnie Clay pomógł mi wstać.

- dzięki- powiedziałem

- nie ma za co.

Blondyn, chociaż próbował to ukryć to śmiał się ze mnie. Myślałem że spale się ze wstydu.

- dobra George, zapomnij o tym zdarzeniu i chodź na spacer.

- okej.

Wiadomo że nie zapomnę o tym zdarzeniu, ale chciałem iść na spacer więc nie miałem zamiaru się kłócić z nim, bo i tak nie wygram żadnej kłótni, chyba że chce wylądować w na przykład lodowatej wodzie. Ten chłop jest szalony, więc nie wiem jakie on może mieć pomysły.

Zielonooki wyprowadził mnie z domu chwytając za nadgarstek. Prawie znowu się wywaliłem.

Chodziliśmy spokojnie po pięknym parku. Zapamiętałem to miejsce, bo chyba będę chciał tutaj z chłopakiem przyjść jeszcze raz, ale w jesień. Liście na drzewach będą wtedy bardziej kolorowe, a aktualnie jest lato wiec nie ma tylu pięknych barw.

Rozmawiałem z blondynem o najróżniejszych rzeczach. Po prostu takie oderwanie od spraw które jednak siedzą w mojej głowie, a za pewne zielonooki też się stresuje. Co prawda, teraz chyba jesteśmy w innym mieście, ale wszyscy boimy się o siebie. Karl i Nick wogóle nie wyszli jeszcze z domu. Co prawda, mamy go dopiero dwa dni, ale jednak można przejść się na spacer, a nawet powinno się zwiedzić okolice.

- o kurde... George szybko wynosimy się stąd!- krzyknął starszy.

- ale o co chodzi?

- nie ma czasu!

Chłopak złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do biegu. Biegliśmy jakiś czas, a ja ciągle zadawałem sobie pytanie o co może chodzić. Kiedy znaleźliśmy się już dość daleko wcześniejszego miejsca, w końcu Clay się zatrzymał, a ja razem z nim.

- o co chodzi?- zapytałem zdezoriętowany.

- tam już zaczynało się miasto w którym byliśmy w domu dziecka, a policja była tam też.

- aha, dobra rozumiem. Najlepiej nie wychodzić poza obszar naszego miasta.

- dokładnie. Nie martw się George, za niedługo już będzie wszystko w porządku i nie będziemy musieli się bać ani ukrywać.

- jak to?

- nie mogę ci tego powiedzieć, ale ja to załatwię. Spokojnie.

- okej...

Dobra czyli ponownie mamy potwierdzenie, że mój przyjaciel coś ukrywa. Wcześniej to były w sumie takie przypuszczenia, ale teraz powiedział że " nie może mi tego powiedzieć" co oznacza że coś ukrywa.

- chcesz coś do picia lub jedzenia George? Tam jest sklepik, mogę ci coś kupić.

- nie dziękuję.

- okej, to poczekaj na mnie, a ja pójdę  kupić sobie wodę, bo chce mi się pić.

- spoko.

Clay zaczął się powoli oddalać, a ja usiadłem na ławce. Patrzyłem na chłopaka myśląc co może ukrywać. Blondyn właśnie zaczął przechodzić przez pasy, aż nagle zauważyłam rozpędzone auto jadące prosto na niego. Stwierdziłem, że zaraz zdąży się zatrzymać, dlatego też nie krzyknąłem do Clay'a ani nic. I to był wielki błąd.

Gdy tylko zauważyłam jak blisko już jest auto, zakryłem oczy dłońmi, a jedyne co usłyszałem to huk, przez który automatycznie z oczu zaczęły lecieć mi łzy.

Dalej siedziałem, i nie mogłem się ruszyć. Nawet nie do końca chciałem się ruszać. Nie chciałem patrzeć na to co się stało. Jednak nie wiedziałem, czy Clay'owi zostanie podana odpowiednia pomoc, więc wziąłem moje dłonie z twarzy i zacząłem przyglądać się całej sytuacji.

Sam nie wiem co się działo. Było to za szybko. Nie rozumiałem przez chwilę tego co się przydarzyło.

Zobaczyłem jedynie jak Clay leży w kałuży krwi, a jakiś pan, najprawdopodobniej kierowca który go potrącił, stał nad nim i dzwonił na pogotowie. Ja dalej siedziałem na ławce. Zdawało mi się, że to jakieś nierealistyczne zdarzenie. Jednak się niestety myliłem.

Tajemnica [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz