Halloweenowy specjał

926 27 4
                                    

Pomarańczowe lampiony w kształcie dyni ozdabiały każdy możliwy słupek lub szczelinę sali sportowej i boiska szkolnego w niewielkim lecz licznym Liceum na obrzeżach miasta, święto halloween było czymś co obchodziło się tutaj jak gwiazdkę. Nic więc dziwnego że także szkoła Touyi Todorokiego postanowiła je jakoś uczcić, cóż może pomysł festynu (a raczej jego imitacji przypominającej bardziej zatłoczoną dyskotekę z przedszkolakami w roli głównej) nie był głupim pomysłem ale na pewno nie był on na rękę odizolowanym od społeczeństwa nastolatkom bliskim depresji. A taki opis idealnie wręcz pasował do w miarę wysokiego bruneta z nietypowymi bliznami na twarzy i pięknymi błękitnymi oczami, chłopak już od gimnazjum gdzie nabawił się okropnie wyglądających oparzeń skórnych przez zabawę ogniem został wykluczony jako osoba z którą można się gdziekolwiek pokazywać. Nie trzeba chyba wspominać jak bardzo wpłynęło to na jego psychikę, pamiętajmy także jak okrutne potrafią być dorastające potwory nazywane gimnazjalistami. Choć niektórym starszym i młodszym osobnikom ta nazwa także nie odejmuje człowieczeństwa.

"Nie ma to jak zostać zmuszonym do spędzenia czasu z tymi szympansami, ratuj bo umrę lol. - Brzmiała wiadomość wysłana do jego młodszej przyjaciółki Togi z którą miał kontakt bo ta jako jedyna była jeszcze dziwniejsza od niego, chyba świry trzymają się razem.

"W tych uszkach na pewno zrobisz furorę, miłej zabawy Dabiś<3" - Odpowiedziała po sekundzie dziewczyna zwracając uwagę na wilcze uszy które chciał lub nie musiał ubrać aby wliczało się to w kostium, dyrektorka nie dość że każe każdemu przychodzić to zmusza jeszcze do przebieranek. Dabi (Bo taką nazwą podpisuje się w internecie.) aż prychnął wyłączając ekran starej zacinającej się wiecznie komórki. Gdyby mógł to w ogóle by nie przychodził i został w domu oglądając filmy lub śmiejąc się ze starszych pań na grupach z Facebooka, ale podpis lekarza nie wchodził w grę a rodzice kategorycznie odmówili wymigania się od festynu charytatywnego. Co zabawniejsze bliznowaty nie wiedział na co szkoła w ogóle zbiera.

Wzdychając i umierając wewnętrznie jeszcze małą chwilę, wszedł przez bramkę rzucając do koszyka z napisem "Datki" banknot dziesięciozłotowy odganiając od siebie myśli zabrania stamtąd kilku złoty. Gdybyś przechodził obok niego nawet nie wpadłbyś na to że powodem jego uśmiechu nie jest czynienie dobra a kolokwialne zajebanie większej kwoty. Dabi jednak był prędzej kluchą a nie skurwielem na jakiego wyglądał, a wyglądał aż za bardzo. Czarne spodnie z wielkimi kieszeniami oraz tego samego koloru sprana koszulka wyglądały jakbyś dał je do zabawy nabuzowanemu pitbullowi, kurtka nie lepsza ale skórzana więc nie wyglądała tak źle.
Może gdyby nie twarz mógłby nawet znaleźć dziewczynę lub chłopaka? Kto wie.

Czysto teoretycznie mógłby się już zbierać do domu zostawiając to wszystko w cholerę jednak już zdążył obiecać namolnej Todze że zostanie na dłużej aby chociaż spróbować się dobrze bawić. Szczerze wątpił czy mu się to uda, nawet jeżeli osoby ze szkoły obok które zostały dzisiaj zaproszone go nie znały i mogły uznać że blizny są charakteryzacją to jego szkolni rówieśnicy szybciej niż on by się zdążył przywitać by ich uświadomili. Znowu brunet miał ochotę się zakopać pod ziemię i nigdy z niej nie wychodzić, czuł jak każdy się na niego gapi a tłum robił się coraz to gęstszy. Ktoś do cholery na pewno teraz o nim gadał! A może tylko ma paranoję..?

-Cześć piesku, częstuj się babeczkami póki są darmowe. Jak przyjdzie hołota z innej placówki damy za nie pięć złoty. - Przywitała się zza jego pleców brunetka należąca do klubu kulinarnego omal nie doprowadzając go do zawału. Obrócił się powoli a ona lekko się cofnęła starając się skupić na jego oczach a nie oparzeniach. - Typowe. - Stwierdził podświadomie mając ochotę zniknąć tym bardziej. Szybko odmówił dziewczynie a ta z ulgą od niego odeszła wręcz potykając się o własne nogi i idąc do innej koleżanki z którą razem miały matching stroje anioła i diabła.

ShigaDabi [One-Shoty]Where stories live. Discover now