To nasze miejsce.

796 46 47
                                    

Mia spędziła święta Bożego Narodzenia w towarzystwie rodziny i Pierre'a w Londynie. Było to przyjemną odmianą po tylu latach spędzania ich osobno. Poza tym Cora Abbott mogła zobaczyć jak jej córka promienieje i szczerze się uśmiecha, a przede wszystkich mogła poznać chłopaka, który jest za to odpowiedzialny. Wtedy Mia nadal nie była przekonana czy chce wracać do Hiszpanii, bo Pierre zaproponował, żeby zamieszkali razem w Londynie. Plan wydawał się dobry i Abbott początkowo była skłonna zgodzić się na tą propozycję, ale źle się czuła z samymi myślami. Potrzebowała przyjaciół w swoim życiu i nadal nie lubiła Anglii, wolała słońce.

W końcu decyzja zapadła i jeszcze przed końcem roku Mia stanęła na Hiszpańskim lotnisku. Dla niej tutaj powietrze było inne, jakoś łatwiej się oddychało. Chociaż Pierre po świętach musiał wrócić do Francji, żeby jeszcze zobaczyć się ze swoją rodziną, to na sylwestra miał być. Abbott liczyła, że do tego czasu uda jej się ogarnąć mieszkanie.

- Hej wariatko! - Powitał ją wesoło Danny przytulając.

- Cześć mordko - blondynka pocałowała go w policzek i pozwoliła zabrać sobie bagaż.

- Jak lot? - Zapytał spokojnie blondyn, gdy ruszyli w stronę wyjścia.

- Dobrze, ale już za nimi tęsknię - Mia zaśmiała się przez łzy. - Moje postanowienie na kolejny rok to częściej ich odwiedzać - dodała z szerokim uśmiechem.

- I bardzo dobrze! - Mia dostrzegła w policzku przyjaciela dołeczek, gdy się uśmiechał, co mogło oznaczać tyle, że jest to szczery uśmiech. - A teraz pora wrócić do domu.

Resztę drogi spędzili na rozmawianiu, Mia wiedziała, że teraz będą dużo rozmawiać. Musieli nadrobić stracony czas i wszystko co działo się dookoła nich. Chociaż podświadomie czuła, że nie jest już tą samą osobą, to nadal miała tu przyjaciół i wiedziała, że zaakceptują ją taką jaka jest.

W końcu dojechali pod kamienice w której kiedyś mieszkała blondynka. Danny z szerokim uśmiechem chwycił ją za rękę, a w drugiej trzymał walizkę. Część rzeczy Mia wysłała wcześniej i blondyn miał je włożyć do mieszkania, żeby mogła później się urządzić, a niektóre miały dolecieć za jakiś czas.

- Nie mam kluczy - westchnęła Mia przed znajomymi drzwiami. - Zadzwonię do Belli, zapomniałam o tym.

- Ja mam!

Danny wyciągnął z kieszeni brzęczący pęk z miniaturką Big Ben'a. Mia pokręciła głową i za przyjacielem weszła do swojego starego mieszkania.

- Niespodzianka!

Krzyk osób zebranych na tak małej powierzchni był zdecydowanym zaskoczeniem, ale było też dużo śmiechu, gdy blondynka podskoczyła ze strachu łapiąc się za serce.

- Jesteście nienormalni - zaśmiała się Mia pod nosem.

Przeleciała wzrokiem po zebranych, byli chyba wszyscy, a nawet ci których się nie spodziewała. Sara stała opiekuńczo trzymając się za zaokrąglony już brzuch, obok niej dwóch mulatów, którzy wyjątkowo wyglądali do siebie podobnie, a wszystko przez to, że Luca zgolił brodę. Zobaczyła Adama, który chyba czuł się trochę niezręcznie, a obok niego Belle przytulaną przez Carlos'a. Był też Charles, Daniel i Lando, z ustami zaklejonymi taśmą. Wszyscy ważni, wszyscy bliscy i wszyscy, którzy w jakiś sposób jej pomogli. Abbott stała z zaszklonymi oczami starając się powstrzymać łzy, ale na marne, płynęły po jej policzkach rozmazując cały makijaż.

Na końcu zobaczyła te piękne oczy, które tak uwielbiała. Za którymi tęskniła, których brakowało jej do szczęścia. Rzuciła się na szyję Pierre'a mocno przytulając i pozwalając się podnieść. Jakby już nigdy nie chciała go puścić, zawsze być obok, siedzieć mu na ramieniu.

- Widzisz! Tak wygląda miłość - krzyknęła Sara uderzając narzeczonego w ramię z pretensją, na co Hugo tylko wywrócił oczami i objął ją ramieniem.

- Hormony - szepnął ciężko, a wszyscy pozostali zaśmiali się głośno.

Popłynął alkohol, a żartów i rozmów nie było widać końca. Wszystko miało się dobrze ułożyć i każdy był szczęśliwy. Mia dowiedziała się, dlaczego Lando miał taśmę na ustach, wszyscy chcieli być pewni, że będzie cicho i niespodzianka się uda. Wydało się również, dlaczego Adam czuł się niezręcznie, od kiedy chłopaki byli na łódce Luci zaczął oglądać wyścigi i bardzo mu się spodobały.

- Chodź - Francuz podszedł do Mii odciągając ją od rozmowy z Bellą, Carlos'em i Danny'm. - Coś Ci pokaże - posłała przyjaciołom przepraszający uśmiech i pozwoliła się poprowadzić. Pierre zasłonił jej oczy i chociaż byli w doskonale znanym jej mieszkaniu to nie miała pojęcia, gdzie jest w tej chwili.

- Głupek - szepnęła tylko i usłyszała śmiech za swoimi plecami.

- Ale twój - Mia poczuła ciepły oddech na uchu, a po jej plecach przeszedł dreszcz. W końcu Pierre ją ustawił, gdzieś - gotowa?

- Nie wiem na co, ale chyba tak - zaśmiała się blondynka, a Pierre zabrał ręce.

Stali przed ścianą, na której kiedyś wisiało pełno zdjęć. Zdjęła je przed swoim wyjazdem i spakowała do jednego z pudeł, które zostawiła Belli. Teraz ściana była odmalowana, jak całe mieszkanie. Sznurek rozciągał się od jednego gwoździa do drugiego i co jakiś czas był przyklejony mały spinacz albo lampka. Wyglądała pięknie, chociaż była pusta. Z małym wyjątkiem, bo było przyczepione tam jedno jedyne zdjęcie.

- Witaj w naszym domu - szepnął Pierre obejmując ją w talii i przytulając się do jej pleców.

- Naszym? - Szepnęła zdziwiona Mia patrząc na fotografię. Było to jedno z ich pierwszych zdjęć, a konkretniej selfie, które zrobiła na wyścigu we Włoszech.

- Tak, kupiłem je. To prezent - pocałował ją w policzek i dodał zanim zdążyła się sprzeciwić. Mia jeszcze bardziej oparła się na chłopaku szeroko uśmiechając. To właśnie było jej miejsce, dokładnie gdzieś między jego lewym a prawym ramieniem.

- Głupek.


_____________________________

I tym oto akcentem kończymy historie.
Następnej częściej raczej nie będzie.
Bardzo mnie cieszy ilość czytelników i gwiazdek i pozytywny odzew. Więc wielkie dziękuję dla Was ❤
To dzięki Wam tak przyjemnie się to pisało ❤
Pozostaje mi tylko zaprosić Was na inne moje historie te już napisane, jak i te które może kiedyś się pojawią. Nie wiem czy będzie to temat Formuły czy jakiś inny... Kto wie :D
A tymczasem trzymajcie się zdrowo, kochajcie mocno, śmiejcie głośno i wesołego zajączka! :D ❤

Black Butterflies |P.Gasly|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora