001

6 2 0
                                    

Tydzień. Minął tydzień odkąd Mark wyszedł z Johnny'm w środku nocy. Nie spałam i czekałam aż wróci. Przyszedł jakoś po siódmej rano myśląc, że poszłam spać. Cały czas domagałam się jakichkolwiek wyjaśnień, ale w odpowiedzi słyszałam, że nie ma teraz czasu, nie może, nie chce o tym gadać albo to nic ważnego.

Irytowało mnie jego zachowanie. Zaczął być oschły. Kłóciliśmy się całymi dniami albo nie rozmawialiśmy ze sobą. Zaczęłam nawet myśleć, że to chodzi o mnie. Jestem ciężarem dla niego. Zwykłym problemem, którego najchętniej by się pozbył. Narzucam mu się cały czas. Nic od siebie nie daje tylko ciągłe męczenie go. Wyssałam z niego wszystko.

A przecież minęły tylko dwa lata.

Wróciłam do mieszkania mając nadzieję, że zastanę w nim Marka, ale, cóż, nie było go. Było cicho i pusto. Weszłam do kuchni aby zrobić sobie jakieś jedzenie. Na lodówce zauważyłam jakąś karteczkę, więc sięgnęłam po nią i zaczęłam czytać.

,,Wyszedłem do baru z Johnny'm i jego znajomymi. Wybacz, że nie przygotowałem nic do zjedzenia, ale nie miałem za dużo czasu. Nie wiem kiedy wrócę. Zamknij drzwi na noc i nie otwieraj nikomu.

Kocham Cię"

Westchnęłam głośno i wyrzuciłam papierek do kosza. Zaczesałam swoje czarne włosy do tyłu. Spoglądnęłam na nadgarstek, z którego ściagnęłam gumkę, żeby splątać włosy. Wyciągnęłam z lodówki jakieś randomowe rzeczy i zaczęłam robić kanapki. W między czasie włączyłam czajnik sprawdzając wcześniej czy jest w nim woda. Do kubka, który wyciągnęłam po zrobieniu kanapek, wsypałam dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej i cukru. Odczekałam chwilę, po czym zalałam wodę do połowy kubka. Dolałam mleka i poszłam do salonu.

Włączyłam jakiś film, który akurat leciał w telewizji. Zaczęłam jeść próbując zrozumieć fabułę.

Główna bohaterka poznała jakoś przypadkowo głównego bohatera, który zabujał się w niej, ale ona gra niedostępną i za wszelką cenę próbuje ją zdobyć. Typowy romans.

Moje myśli znowu zaczęły wracać do tamtego feralnego zdarzenia. Tak znikąd. Po prostu o tym myślałam. Próbowałam skupić się dalej na filmie, a nawet przełączałam kanały. Nic to nie dało.

Słuchaj mnie teraz uważnie, okej? — położył ręce na moich ramionach. Kiwnęłam głową zaczynając słuchać, co ma mi do powiedzenia. Kiedy skończył mówić cały plan "ucieczki" zapewniał mnie, że uda nam się stąd wyjść i uciekniemy tak daleko, jak będzie trzeba, żeby nas nie złapali. Nie wiedząc dlaczego, czułam się spokojniejsza po jego słowach — Schowam broń, wyjdę przez to okno i rozejrze się trochę. Na mój znak wychodzisz, cicho podchodzisz do mnie i biegniemy — powiedział patrząc na mnie stanowczo. Wiedziałam, że nie ma odwrotu by namówić go, abyśmy tego nie robili.

JaeMin odsunął się ode mnie biorąc jakiś pistolet do ręki. Sprawdził czy są w nim naboje i będąc pewnym, otworzył siłą okno. Przez chwilę stał chcąc się upewnić, że nikt nie idzie, po czym wyskoczył przez to okno. Rozejrzał się dookoła, zrobił kilka metrów do przodu i spojrzał w moją stronę, pokazując ręką, żebym podeszła do niego. Starając się nie potknąć i narobić hałasu, szłam w stronę okna.

Wiedziałam, że pójdzie coś nie tak. To nie miało prawa skończyć się dobrze. Po prostu nie. Zamiast go zatrzymać pozwoliłam mu na to. Nie powinnam była tego robić. Byłam głupia. Cholernie głupia i naiwna mając gdzieś jednak nadzieję, że to się uda.

Zamknęłam oczy próbując pozbyć się tych myśli. Tych wspomnień, które niszczyły mnie przez te kilka lat. Sprawiały, że z dnia na dzień było ze mną coraz gorzej. Coraz gorzej się czułam. Ledwo funkcjonowałam i na końcu zaczęłam żyć z dnia na dzień, a potem w samotności przeżywałam to wszystko. Chowałam wszystko w sobie. Każdego dnia próbowałam wszystkich wokół przekonać, że jest dobrze. Jest coraz lepiej. Zaczęłam od nowa z czystą kartką, a tak naprawdę wszystko było kłamstwem. Czasem sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale nie było to nic dobrego.

Było ze mną źle.

My PrinceWhere stories live. Discover now