Rozdział 12

693 21 3
                                    

Nie wychodziłam z domu przez kilka kolejnych dni. Nie obchodziła mnie praca, studia ani nawet opinia tego idioty, przez którego znalazłam się w tej sytuacji. Alex dzwoniła do mnie kilka razy dziennie, ale po trzech dniach odpuściła i wysłała mi tylko wiadomość, że się martwi i ma nadzieję, że nic mi nie jest. Miłym dodatkiem z jej strony były również notatki ze wszystkich dotychczasowych wykładów, więc nie jestem w tyle z materiałem. Sebastian również musiał zauważyć, że nie jest ze mną najlepiej po niedzielnym wyścigu, więc w czwartek rano nie byłam zaskoczona jego dobijaniem się do drzwi tak namiętnie, że ledwo wytrzymały. Zaskoczył mnie jednak tym, że miał ze sobą dużą, sportową torbę oraz siatkę z marketu wypełnioną po brzegi. Chwilę później zadzwoniłam do swojego szefa z prośbą o przedłużenie wolnego, które udzielił mi, twierdząc, że i tak miał do mnie dzwonić z powodu konieczności przeprowadzenia małego odświeżenia wnętrz.

Po spędzeniu z Sebą trzech przyjemnych dni na jedzeniu słodyczy, piciu wina i wygłupianiu się, byłam już pewna tego, że zdradzenie mu adresu było jedną z lepszych decyzji. W tamtym momencie zrobiłam to tylko i wyłącznie ze względu na odebranie kasy w razie nagłego nalotu policji na wyścig, ale nigdy bym nie pomyślała, że chłopak wpadnie na taki pomysł. Muszę jednak przyznać, że poprawił mi tym humor i pomógł się odprężyć. W tym czasie jednak wydusił ze mnie informacje dotyczące Dereka, naszych relacji i całej sytuacji. Podczas słuchania nie przerywał mi, za co byłam mu wdzięczna. Na koniec pozwoliłam mu na zadanie nurtujących go pytań i na każde odpowiadałam ze spokojem.

Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy. Chłopak przed wyjściem zapytał mnie jednak ze słyszalną nadzieją, czy skuszę się dzisiaj na mały wyścig w trybie incognito, jednak z bólem serca musiałam mu odmówić. Nie jestem gotowa tak szybko znów wrócić na tor i nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi.

2 tygodnie spędziłam praktycznie na leżeniu, pogrążona w myślach o irytującym mnie chłopaku, o rodzicach i obecnej, fatalnej sytuacji. Przez ten okres straciłam poczucie czasu. Nie wiem nawet kiedy ostatni raz się kąpałam albo nawet jadłam. Trudno, przecież i tak nie zamierzam się z nikim spotykać.

W pewnym momencie, leżąc w łóżku z zasłoniętymi zasłonami, usłyszałam dzwonek do drzwi, na którego dźwięk się skrzywiłam. Nie mam ochoty na żadnych gości, tym bardziej, jeśli to nie jest znajomy mi blondyn. Ze smętną miną poprawiłam na czuja włosy i ruszyłam się jednak z łóżka otworzyć drzwi. Tego, kogo tam ujrzałam, nigdy bym się nie spodziewała. Po drugiej stronie stał Derek we własnej osobie. W pierwszym odruchu chciałam zamknąć przed nim drzwi, jednak brunet był szybszy i zanim to zrobiłam, ten już zdążył wejść do salonu.

- Masz coś dobrego do picia? Trochę mnie suszy. – zapytał mój nieproszony gość, rozsiadając się na kanapie.

- Czy z łaski swojej mógłbyś mi powiedzieć, co ty tu robisz? – zapytałam z widocznym zdenerwowaniem i irytacją.

- Nie widać? Przyszedłem do swojej koleżanki pogadać.

- Nie mamy o czym rozmawiać. Zniszczyłeś moją reputację, życie i moją ukochaną maszynę.

- Wiem i strasznie tego żałuję, dlatego przyszedłem do ciebie z prośbą o rozmowę i przebaczenie. – odpowiedział ze słyszalną skruchą w głosie.

- Przebaczenie? Koleś, nie słyszałeś, co do ciebie powiedziałam? Zniszczyłeś mi życie! – jego słowa zaczęły mi niesamowicie działać na nerwy. On chyba postradał zmysły.

- Słyszałem, ale dobrze wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie. To był wypadek spowodowany moją głupotą. Hamulce mi się chyba zacięły, kiedy chciałem się zatrzymać przy twoim motorze. Teraz już nie mogę zobaczyć, co się stało dokładnie, dlatego przyszedłem do ciebie również z pewną ofertą.

- Jasne, powiedz to mojej śnieżynce. Jaką niby genialną ofertę chcesz mi przedstawić?

- Jeśli mi chociaż trochę wybaczysz, to ci powiem.

- Chyba śnisz. Jak ja mam ci wybaczyć to, co zrobiłeś?

- Znasz mnie przecież, nie jestem zły. Mam dobre intencje i szczerze żałuję, że taka sytuacja miała miejsce. Nie chciałem zniszczyć ci życia. Myślisz, że straciłaś tytuł królowej i nikt już nie chce się z tobą ścigać, tak? – zapytał, trafiając w mój czuły punkt – Mylisz się, bo wcale nie straciłaś ani tytułu, ani szacunku ludzi.

Czy on do reszty zwariował? Przecież on w przeszłości mnie nie znosił, uprzykrzał mi życie, a teraz je doszczętnie zrujnował. Nie wiem, co on sobie myśli, ale tego mu nigdy nie wybaczę. Jeszcze to dziwaczne wymaganie, że mam mu chociaż trochę wybaczyć. Co on niby ma mi do zaoferowania, co?

- Nie wiem, czy od tego wypadku coś ci się w główce przestawiło. Kilka lat w szkole starałeś się zniszczyć moje i tak trudne życie, a teraz wyskakujesz z takimi słowami i jeszcze takim śmiesznym wymaganiem? Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że ci wybaczę. Wyjdź lepiej z mojego domu i nie wracaj.

- Daj mi dokończyć, proszę. Uważasz, że straciłaś tytuł oraz szacunek ludzi, ale to nie jest prawda. Prawie wszyscy uczestnicy wyścigów, którzy przyjeżdżali się z tobą zmierzyć, odjeżdżają co noc, jak tylko zobaczą, że lisica się nie pojawiła. Sebastian co chwilę dostaje pytania, czy się pojawisz, a kiedy dostają negatywną odpowiedź, to rezygnują ze startu. Nikt ze stałych bywalców nie chce się ścigać, wiedząc, że się nie zjawisz. Od tamtego wydarzenia wyścigi niemal wymarły, bo to ciebie nie ma.

Nie wierzyłam w pierwszym momencie, kiedy słowa bruneta opuszczały jego usta. Ludziom na mnie zależy? Chcą się ze mną nadal mierzyć mimo tego, że już wiedzą, kim jestem i jak wyglądam? Przecież to nie może być prawda, on na pewno kłamie, żeby namieszać mi w głowie.

- Nie wierzę ci.

- W takim razie zamierzam ci udowodnić, że nie kłamię. Idź się lepiej umyj, bo wyglądasz i pachniesz jak śmierć. – Jawnie się ze mnie w tej chwili nabijał, przecież nie może być tak źle. – Wyjeżdżamy za pół godziny. Ubierz coś nierzucającego się w oczy. – uśmiechnął się do mnie lekko i puścił oczko.

Niech mu będzie. Zagram w tę jego gierkę, ale jeśli mi się coś nie spodoba albo wyczuję podstęp, to przysięgam, że dostanie w klejnoty. Chwilę później stoję w łazience i z niedowierzaniem patrzę w swoje odbicie w lustrze. Derek się wiele nie pomylił w stwierdzeniu, że wyglądam jak śmierć. Włosy mam niesamowicie tłuste i rozczochrane, a pod oczami widnieją ciemne wory. Nie dowierzając sobie, rozebrałam się i wzięłam porządny prysznic.

Po doprowadzeniu się do porządku zeszłam do salonu, gzie czekał na mnie brunet. Teraz już nie ma odwrotu. Niech mi pokaże, co chciał i nigdy więcej mi się nie pokazuje na oczy. Z tą myślą wyszłam z domu i dałam się kierować Derekowi.

****

Czołem kochani! Nareszcie się doczekaliście nowego rozdziału po tak długim czasie. Niestety wcześniej nie dałam rady niczego opublikować, gdyż sesja nie wybiera, a terminy goniły. Zdrowie ostatnio też trochę nie sprzyja, ale oto dzisiaj wyczekiwany rozdział się pojawia. Najdłuższy do tej pory w ramach rekompensaty. Mam nadzieję, że emocje nie opadły i trochę Was zaciekawiłam rozwijającą się akcją. Plany i szkice następnego rozdziału już wstępnie są, tak więc w przyszłym miesiącu na pewno coś się pojawi. Wyczekujcie nowego rozdziału i tradycyjnie zachęcam do komentowania.

~Xanncora

Anioł na motorzeWhere stories live. Discover now