Rozdział 3

983 36 0
                                    

Piątek, symboliczny początek weekendu. W Blue Lagoon pracuję od 19 do 3 w nocy od piątku do niedzieli. Mój szef, Christian, jest bogatym, wyrozumiałym i miłym gościem. Ma 35 lat, a każdego pracownika traktuje jak kogoś swojego wieku, natomiast mnie jak swoją córkę, której nie ma, choć mogłabym być w sumie jego siostrą. Ma ogromny dystans do siebie, przez co żarty trzymają się go na każdym kroku. Jest wysokim brunetem z idealnie wyrzeźbionymi mięśniami i cudownym uśmiechem. Wiele dziewcząt ślini się na jego widok i stara się go poderwać, ale nie uda im się to, ponieważ to „ciacho", zwane moim szefem, jest gejem i ma męża, Evana, który równiesz szczerze mówiąc jest przystojny. Tworzą piękną parę mimo swojej orientacji i wbrew krzywym spojrzeniom.

Mamy godzinę 18, dlatego postanowiłam zacząć się szykować do pracy. Weszłam do łazienki, rozebrałam się i stanęłam pod prysznicem dokładnie myjąc włosy miętowym szamponem, a ciało malinowym. Dokładnie opłukałam się i wytarłam ręcznikiem. Włosy dokładnie rozczesałam i wysuszyłam. Ubrałam swoje ulubione ciuchy do pracy i pomalowałam mocniej oczy. Z racji tego, że zostało mi 25 minut do zaczęcia zmiany, postanowiłam wychodzić jeśli chcę zdążyć na czas. Zeszłam do kuchni, zgarnęłam z blatu kluczyki do mojej bestii i weszłam do garażu. Otworzyłam bramę, wypchnęłam na zewnątrz Kawasaki i zamknęłam wszystko upewniając się, że nikt się nie dostanie do domu. Wsiadłam na maszynę, odpaliłam silnik i ruszyłam do baru, który znajdował się w centrum miasta.

Od 2 godzin nie działo się nic ciekawego, jak co piątek o tej godzinie pełno jest nastolatków oraz studentów, którzy przyszli się napić i zabalować. Będąc w ich wieku nie miałam takich towarzyskich wypadów na piwo ze znajomymi, trochę im zazdroszczę. Myślami wróciłam na ziemię i rozejrzałam się z racji chwili przerwy. Lada barowa, za którą stoję, znajduje się w centralnej części baru, na prawo ode mnie są drzwi główne pilnowane przez Louisa, który nadzoruje wpuszczane osoby oraz Franka, którego zadaniem jest łapanie gości chcących zwiać bez płacenia. Przede mną znajduje się parkiet oraz kilka prostych loży nad którymi jest sektor VIP. Na lewo ubikacja damska i męska, a obok schody prowadzące na wyższe piętro.

- Dwanaście piw do loży VIP numer osiem proszę. - słyszę za sobą i odwracam się, a to co widzę wprawia mnie w zaskoczenie. Przede mną stoi Matthew, najlepszy przyjaciel Dereka ze szkolnych lat. W sumie to nawet nie wiem czy nim dalej jest, bo dawno żadnego z nich nie widziałam.

- Już nalewam. Należy się 48 dolarów. Rachunek zamknięty czy otwarty? - pytam chłopaka, który najwidoczniej mnie nie pamięta. Może to i lepiej?

- Otwarty i hej, czy my się skądś nie znamy? - zapytał i uśmiechnął się szeroko, a ja mogłam zobaczyć jego proste i białe zęby. Kiwam głową na nie i zabieram się za nalewanie piw do kufli. - Najwidoczniej się pomyliłem. – drapie się po głowie z zażenowanym uśmiechem i kontynuuje – Jestem Matthew, dla znajomych Matt. A ty, moja piękna?

- Madison. Dla znajomych Mad. - uśmiecham się lekko i widzę jak powoli na twarzy chłopaka maluje się niedowierzanie.

- M-Madison? Madison Wolf? Ta, która znokautowała Dereka Blacka na szkolnych zajęciach z kosza?

- Ta, niestety to ja. - krzywię się na wspomnienie tego nieszczęsnego dnia, ale szybko odsuwam od siebie złe myśli i patrzę na Matta.

- Wow, zmieniłaś się. Nie poznałbym cię gdybyś mi nie odpowiedziała. Wypiękniałaś. - popatrzył na mnie i zaczął dokładnie skanować wzrokiem, a ja w tym czasie lekko zarumieniona zalewałam kufle piwem i odstawiałam na tacę. Kiedy skończyłam, zorientowałam się, że chłopaka nie ma już przy barze. Wzięłam tace w ręce i poszłam do loży, o której wspomniał brunet. Dzięki temu, że Blue Lagoon nie jest zbyt popularnym miejscem, mogę sama również nosić zamówienia do stolików.

Po pokonaniu schodów skierowałam się na sam koniec balkonu, ponieważ ósemka była ostatnią lożą. Podchodząc coraz bliżej słyszałam śmiech grupki chłopaków, którzy głośno rozmawiali i wymachiwali rękoma przy stoliku. Nagle jeden z siedzących na skraju chłopaków wstał i gwałtownie obrócił w moją stronę. W momencie kiedy nasze oczy się spotkały, poczułam jakby moje serce stanęło.

****

~Xanncora

Anioł na motorzeWhere stories live. Discover now