6. Będę u góry, więc nie będę wam przeszkadzać.

1.9K 68 83
                                    

ZACHĘCAM DO UDZIELANIA SIĘ W KOMENTARZACH I NIE ZNIECHĘCIANIA SIE DO MOJEJ POWIEŚCI

MIŁEGO CZYTANIA!

Buziaki!

***********************************

Pov. Sophie

I znowu to samo. Obudziłam się przed budzikiem, przez co? Oczywiście przez wspaniałe promienie słońca, które musi koniecznie wschodzić tak wcześnie. Ciekawe, ile wcześniej przed budzikiem obudziłam się tym razem. Przecieram oczy zewnętrzną stroną dłoni i widząc godzinę na zegarze jestem dosłownie w szoku :

6.18

Dobra. Jestem prawie pewna, że, to tylko jakaś usterka w zegarze.

Czy coś.

Zobaczę godzinę na telefonie... A jednak niespodzianka - padł. Coś czuję, że ten dzień będzie piękny.

- Dobra Sophie, czyli wycieczka na dół - powiedziałam sama do siebie - obym, tylko nie wpadła po drodze na Alexa - prosiłam o to Boga bardziej, niż o cokolwiek innego, szczególnie, biorąc pod uwagę jego wczorajsze zachowanie.

Schodzę na dół i przecierając oczy wchodzę do kuchni. Prosiłam o, to by nie spotkać Alexa, a tu kolejna niespodzianka. Spotkałam go, i to z bonusem, czyli naszą kochaną Amber, która z niewiadomych powodów śmiała położyć na mojej wyspie swoje dupsko przy tym, wpijając się w usta mojego wroga.

Wyobrażacie sobie piękniejszy widok z rana?

Ja tak. Wyobrażam sobie takich miliony.

Stoję tam przed nimi i patrzę, całkowicie zapominając o tym, że nie jestem przezroczysta. Nagle oboje odwracają wzrok w moją stronę. Jedna para oczu patrzy się na mnie ze zdziwieniem porównywalnym do zobaczenia ufo i należy ona do chłopaka. Może zapomniał, że z nim mieszkam. Ciekawe, ponieważ to on jest pod moim dachem.

Ha, fajnie to brzmi.

A może jest zdziwiony moim ubiorem? Sory nie spodziewałam się, że będę musiała paradować przed nim i jego laską w piżamie, więc oczywistym wyborem był mój standardowy komplecik - różowe spodenki w słoneczka oraz koszulka która jest trochę... Nietypowa. Cóż, przedstawia kupę, która wydala jednorożce.

Nie pytajcie.

Wciąż się patrzy, a mi robi się z tym nieco niekomfortowo, więc kieruję się szybko do salonu, gdzie zegar pokazuje mi, że jednak ten w moim pokoju jest sprawny, za to ja muszę kupić rolety.

- Gdzie jest toaleta? - słyszę ten piskliwy głosik z kuchni.

- Chodź, pokaże ci - odpowiedział Alex, który zaraz po odprowadzeniu jej podszedł do mnie - czemu tak wcześnie wstałaś?

- Słońce mnie obudziło, a co przeszkodziłam wam? - zapytałam z prześmiewczym uśmieszkiem.

- Może pójdziesz spać - zaproponował, przy tym, postanawiając, że zostawi mnie bez odpowiedzi - jest jeszcze wcześnie.

- To nie ma sensu i tak już nie zasnę, ale nie martw się, będę u góry, więc nie będę wam przeszkadzać - prychnęłam i poklepałam go po ramieniu.

- To nie tak! - krzyknął do mnie, kiedy wchodziłam na schody

- Mam to gdzieś! - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Weszłam do pokoju i zrobiłam co miałam zrobić. Ubrana byłam w czarne rurki i brązową bluzę. Pomalowałam się lekko, żeby nie prowokować Davida. Muszę go dzisiaj przeprosić, za to, że wczoraj na niego krzyknęłam. Już wiem, że źle zrobiłam i muszę to naprawić.

Zeszłam na dół. Przy stole siedział Alex, ale już bez koleżanki. Jak dla mnie, to lepiej, nie lubię jej.

Założyłam plecak na ramię i już miałam wychodzić, kiedy przeszkodził mi znienawidzony przez moje uszy głos :

- Śniadanie!

- Co? - zapytałam.

- Gówno. Nie słyszysz? - był lekko zirytowany, co mogłam zobaczyć nie tylko dzięki jego niezwykle prostolinijnej odzywce, ale też poprzez jego ton głosu.

- Bardzo dojrzałe zachowanie, nie powiem. Wyobraź sobie, że słowa wychodzące z twoich ust, są ostatnimi jakich chce dziś słuchać.

- Wspaniale. Zrobiłem Ci płatki. - czekaj co.

- Okej zabawne - myślałam, że żartuję, w końcu nie ma w tym żadnego interesu, lecz popatrzyłam na stół, gdzie faktycznie znajdowała się miska z płatkami. W dodatku moimi ulubionymi.

- Siadaj i jedz. - rozkazał.

- Nie jem śniadań - rzuciłam pospiesznie podczas ubierania butów.

- To zaczniesz.

- Ta, nie wydaje mi się - już miałam wychodzić, ale on mnie zatrzymał

- Ale mi się wydaje - powiedział dosyć stanowczo - a tak w ogóle to, gdzie ty idziesz?

- No nie wiem, może do szkoły? - on naprawdę miał coś z głową.

- Na piechotę? Wiesz, ile to 10 km na piechotę?

- Zdaje sobie z tego sprawę. Niestety nie ma autobusów, a i mój kochany braciszek uniemożliwił mi wyjazd - odpowiedziałam. Teraz to ja byłam TROCHĘ zirytowana.

- Przecież możesz jechać ze mną - zaproponował.

- Nie skorzystam - odmówiłam.

- Bo? - zapytał.

- Bo... - jak David mnie z tobą zobaczy, to będzie wściekły - bo nie.

- Jedziesz ze mną. Koniec, kropka.

- Nie - zaprotestowałam.

- Tak - nalegał.

- Nie - powtórzyłam.

- Tak

- Nie - zaraz wybuchnę, obiecuje.

- Nie - powiedział.

- Tak - odpowiedziałam, jak z automatu, czego pożałowałam.

- Ha! Wygrałem. - faktycznie.

- Ughhh, dobra.

- No, to teraz zjedz płatki i jedziemy.

- Nie znoszę Cię! - jak nie zjem śniadania, to będzie podejrzane, więc muszę to zrobić. Mam nadzieję, że od razu nie przytyje.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem - zaśmiał się i wszedł do toalety. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mogę to wylać do zlewu, co z resztą zrobiłam.

Był w toalecie jakieś dziesięć minut, dzięki czemu mogłam na spokojnie „zjeść płatki" przez ten czas.

- Chodź - powiedział, widząc, że na niego czekam.

Poszłam za nim. Wsiadłam do jego czarnego Audi i chwilę później on zrobił to samo. Puścił muzykę, a raczej jakieś wycie z jednej z jego płyt i ruszył. Jechaliśmy w ciszy, więc postanowiłam ją przerwać.

- Wysadź mnie kilka metrów przed wjazdem do szkoły - David nie mógł nas zobaczyć.

- Co? Czemu?

- Po prostu - i tak mu nie powiem.

- Wstydzisz się mnie? - zapytał mnie z uśmiechem na ustach.

- Mam być szczera czy dyplomatyczna? - zapytałam - nieważne, po prostu nie odpowiem.

- Słusznie. Dobra wysadzę Cię tam, ale powiedz czemu.

- Chce się rozruszać i te sprawy - Soph, debilko...

- Okej...

Jechaliśmy jeszcze chwilę. Później wysiadłam, poczekałam chwilę, żeby to, że Alex przyjechał chwilę przede mną nie wydało się podejrzane.

Przeszłam przez bramę na teren szkoły i w trakcie zauważyłam Davida. Nawet na mnie nie spojrzał. Muszę go przeprosić. Teraz albo nigdy.

They Wrote Us Happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz