10. Pomogę Ci, Jasne?

2K 72 110
                                    

Pov. Sophie

Drzwi się otworzyły, a w nich stał David. Już po jego twarzy mogłam stwierdzić że był wściekły.

- Co tu się dzieje?! - zaczął krzyczeć, a mi automatycznie zrobiło się za niego masakrycznie wstyd.

- David, chodź. Pogadamy na zewnątrz - zaczęłam do niego iść. Znów był agresywny, ale tym razem nie bałam się bo wiedziałam, że mam przyjaciół. Zazwyczaj kiedy taki był nie miałam żadnych szans, a jak był pod wpływem to już w ogóle. Byłam przy nim niczym, biorąc między innymi pod uwagę mój wzrost wynoszący 165 centymetrów przy jego 186 centymetrach. Dlatego też kiedy chciał mnie uderzyć, nie mogłam nic zrobić. Stawianie się nie miało najmniejszego sensu.

- Nie. Co robisz z tą bandą przegrywów?! - z sekundy na sekundę krzyczał coraz głośniej.

- Jak ty nas nazwałeś?! - tym razem to Alex krzyknął.

- Tak jak słyszałeś! - to nie może skończyć się dobrze - przyszedłem się z tobą pogodzić a zastaje Cię tutaj siedzącą obok tego gnoja?! - zwrócił twarz ku mnie - wiedziałem że jesteś łatwa, ale ze aż t... - nie było dane mu dokończyć, bo dostał z pięści w twarz od Alexa.

Byłam przerażona. Zaczęli się bić i chciałam ich rozdzielić. Niesłusznie.

Dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane.

Dostałam od Davida i może jestem ślepa, ale widziałam że dostało mi się nie przypadkiem. Tego było już za wiele.

- Sophie, co się stało? - zapytała przejęta Rosie, chociaż naprawdę przejęta zaczęła być kiedy zobaczyła ilość krwi, która wypływała z mojego nosa.

- Co ty jej zrobiłeś damski bokserze?! - wydzierał się na niego Alex wraz z Matt'em, a ja miałam już tego wszystkiego dość.

- Wyjdźcie - poprosiłam.

- Ale... - zaczęła Eva, ale nie było dane jej skończyć.

- Wyjdźcie! - krzyknęłam tak głośno jak nigdy. Nie powinnam była tego robić, ale byłam zdesperowana i do tego niesamowicie zmęczona.

- Ja zostaje - oświadczył David.

- Już napewno, niedoczekanie - powiedział Harry, który przy pomocy Matt'a i Evana wyprowadził, a raczej wyrzucił go z mojego domu. Chwilę potem wyszli pozostali, mówiąc mi te wszystkie "pokrzepiające" słowa.

Drzwi się zamknęły. Zostałam tam sama z Alex'em, ktory patrzył na mnie badawczo. Pobiegłam po schodach do mojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do toalety. Podeszłam do muszli klozetowej bo zakręciło mi się w głowie i zaczęło mnie mdlić, a ja już wiedziałam co to oznacza.

Znowu będę wymiotować.

Nie zjadłam prawie nic, więc wymiotowałam praktycznie samą krwią. Od paru miesięcy tak to właśnie wyglądało. Dawniej jadłam i później wydalałam z siebie to wszystko, ale to nie przynosiło jakichś dużych efektów, więc stwierdziłam, że przestanę jeść i będę wymiotować mimo to, że nie bardzo mam czym.

Skończyłam to robić i wyjęłam wagę.
Stanęłam na niej i po paru sekundach zobaczyłam to :

41.7 kg

Masakra. Jak mogłam tak przytyć.

Stanęłam przed lustrem. Podparłam się rękami o umywalkę i wpatrywałam się w swoje odbicie tępym wzrokiem.

- Jesteś bezużyteczna - powiedziałam sama do siebie - cholernie bezużyteczna, brzydka, gruba, głupia i niewystarczająca.

I zobaczyłam coś, co mnie złamało - łzę na policzku. Łzę, którą uroniłam pierwszy raz od dwóch lat. Wiedziałam, że teraz będzie już tylko gorzej...

They Wrote Us Happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz