-"Nie mogę panu nic obiecać."
Opadłem bezwładnie na krzesło, czułem jak cały mój świat zaczął się walić.
-"Pocisk trafił bardzo blisko serca."
Oznajmił mi lekarz.
-"Czy wszystko w porządku?"
Zapytał zaniepokojony mężczyzna.
-"Tak, dziękuję."
Powiedziałem chowając twarz w dłonie.
-"Czy jest Pan kimś z rodziny?"
Zapytał doktor.
-"Jestem jej chłopakiem."
Powiedziałem obserwując podłogę.
-"Czy ona na coś choruje?"
Wypytywał.
-"Nie."
Odparłem.
-"Czy ma tutaj bliższą rodzinę? Rodziców, rodzeństwo?"
Pytał stukając długopisem w teczke.
-"Nie, mieszkają w innym mieście."
Odpowiedziałem bawiąc się nerwowo palcami.
-"W porządku."
Odpowiedział i zamilkł na chwilę patrząc na mnie.-"Muszę to Panu powiedzieć."
Powiedział a ja popatrzyłem na niego zdziwiony.
-"Ona jest w śpiączce."
Dokończył.
A ja znów czułem jak się rozpadam.-"Jeżeli do trzech tygodni się nie obudzi..."
Mówił ale mu przerwałem.
-"Niech Pan nie kończy."
Powiedziałem łapiąc się za głowę.
-"Przykro mi."
Oznajmił i odszedł.
Chciałem wejść do Mc ale pielęgniarka mnie wygoniła i powiedziała, że nie mogę wchodzić, wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę domu, siedzenie tu i tak mi nic nie da, władały mną setki emocji, wielka pustka przepełniała mój umysł i serce, gdybym nie próbował oddać się w ręce rządu to by się nie stało.
-"Dlaczego muszę być aż takim idiotą!"
Krzyknąłem uderzając ręką o kierownicę.
Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu był włączony telewizor, który oświetlał moją twarz kolorami, byłem wykończony, ale mimo to nie mogłem spać, wyłączyłem telewizor i siedziałem w ciemności gapiąc się w jeden punkt, całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji, czułem, że straciłem wszystko mimo, że nie straciłem nic, Mc żyję. Ale czy na długo? Jeżeli się nie obudzi...
Dźwięk powiadomienia zablokował mi te myśl, wszedłem na czat na sekundę zasłaniając oczy przed rażącym światłem.
Lilly: Jake.
Lilly: Tak się cieszę, że Hannah jest już z nami i to dzięki wam.
Lilly: Ale co z Mc?
Thomas: Hannah nam wszystko opowiedziała.
-Jest w śpiączce.
-Jeżeli nie obudzi się w czasie trzech tygodni...
Jessy: Nie...
Richy: Oh
Dan: nie dobrze.
Lilly: Tak mi przykro
Stukałem w klawiaturę, chciałem im wszystko napisać i wyrzucić z siebie, ale nie wiedziałem czy powinienem... Wtedy przypomniały mi się słowa Mc o tym, że tu przynależę i to jak Thomas powiedział, że jestem już częścią rodziny.
Nerwowo napisałem wiadomość i ją wysłałem.-To wszystko moja wina, chciałem żeby było dobrze, chciałem żeby miała normalne życie, dlatego miałem zamiar oddać się rządowi, ale nie wiedziałem, że posunie się do czegoś takiego. Ona wcześniej miała złe przeczucia, które zawsze się sprawdzają, dlaczego nie mogłem jej wysłuchać, moglibyśmy coś wymyślić.
Jessy: nie obwiniaj się Jake.
Lilly: Właśnie, nie wiedziałeś, że to zrobi, chciałeś dobrze.
*Thomas dodał Hannah*
Thomas: Hannah prosiła bym to zrobił.
Hannah: Cześć Jake.
-Cześć.
Hannah: dowiedziałam się, że Mc udało się postrzelić jednego z tych mężczyzn, a dokładniej tego, który mnie przyprowadził.
Hannah: wiem, że ta informacja nic nie wniesie.
Hannah: Eh, po prostu też bardzo martwię się o Mc.
-Hannah...
Hannah: Tak?
-Czy mogłabyś mi coś opowiedzieć o Mc? Za tych czasów w, których się znałyście, jako dzieci.
Hannah: Jeżeli chcesz.
-Bardzo chce.
Jessy: też bym chciała to usłyszeć.
Hannah: Mc w porównaniu do mnie była bardzo, spokojna, cicha i zawsze taka opanowana, zawsze gdy wpadywałyśmy w jakieś tarapaty ona nas z nich wyciągała. Pamiętam, że inne dzieci z podwórka śmiały się z niej, że jest nieśmiała i nigdy się nie odzywa. Ale to był jej styl bycia, była niesamowitą słuchaczką, i potrafiła zrozumieć. Zawsze była bardziej inteligentna i dojrzalsza niż inne dzieci, inspirowała mnie tym, strasznie ją podziwiałam i chciałam być jak ona. Ona była dla siebie wystarczającym towarzystwem, rzadko z kimś gdzieś wychodziła, spotykała się tylko ze mną. Co mogę wam o niej jeszcze powiedzieć... Kochała książki, potrafiła je czytać całymi dniami a później przychodziła do mnie i wszystko mi opowiadała wymyślając nowe zabawy związane z fabułą książki, którą akurat przeczytała, była bardzo kreatywna... Czasami bardzo bym chciała aby Mc znów wbiegła do mojego pokoju mówiąc, że wymyśliła super zabawę, chodzić na długie spacery do lasu albo kąpać się w jeziorze...
Mimowolnie uśmiechnąłem się czytając tą wiadomość, wyobraziłem sobie małą Mc siedzącą pod drzewem i przy zachodzie słońca przekładającą kartki swojej książki.
Hannah naprawdę ją lubiła.Hannah: mam wrażenie jakbym wszystko zepsuła, że to w jakim miejscu jesteśmy teraz jest z mojej winy, to, że Mc wtedy wyjechała, ryzykowaliście dla mnie życia, a teraz Mc może się już nigdy nie obudzić, a to wszystko przez moją lekkomyślność.
Lilly: Już w porządku Hannah.
Cleo: Tak, stało się.
Hannah: Jake czy kiedykolwiek będziesz w stanie mi to wybaczyć?
-Tak Hannah, nawet teraz.
Hannah: dziękuję Ci.
Wyłączyłem telefon i zamknąłem oczy starając się zasnąć, byłem już całkowicie wykończony, obracałem się z boku na bok, co jakiś czas wstając by napić się wody, sprawdzałem godzinę na telefonie, czas leciał a ja mimo jego upływu wciąż byłem w tym samym miejscu z próbą zaśnięcia, aż ostatecznie mi się udało...
Trochę późno, ale wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet❤️
CZYTASZ
To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]
Mystery / ThrillerAkcja dzieje się po dziewiątym odcinku gry Duskwood, to co znajduje się w tej książce, nie jest w żaden sposób powiązane z tym jak będzie wyglądał dziesiąty odcinek, jest to tylko i wyłącznie moje wyobrażenie. Mc=ty.