Rozdział 4

76 9 2
                                    

Generalnie po tej rozmowie z panem Łukaszenką postanowiłem zmienić strony i zostałem z dwójką dyktatorów nawet jeśli wciąż czułem do nich niechęć; oczywiście po mojej decyzji prezydent Białorusi znowu mnie przywrócił do normalnych rozmiarów, więc nie byłem już taki mały. 
Aktualnie siedziałem w jakimś pomieszczeniu z barkiem, z którego ukradłem alkohol i piłem prosto z butelki, tylko żeby zapomnieć o swojej sromotnej porażce.
Po paru butelkach już totalnie nie kontaktując zjebałem się z krzesła i porządnie uderzyłem głową o podłogę.

–Oooooo Paaaaaaanieeee, to ty na mnie spojrzaaałeeeeś. Twoje uuustaaaaa, dziś wyrzekły me iiiimięęę. –usłyszałem nagle jakże dobrze znaną mi piosenkę – Swoją baaarkęę dziś pozostawiam na brzeeeeeguuu. –wtem zatrzymał się i wlepił we mnie swój wzrok.
–Ohoho, czyżby pan Korwin wreszcie do mnie przybył, żebym mu przekazał wspaniałe wieści? –powiedział jakże zadowolony.
–Ależ, panie, jakież to wieści ma pan mi do przekazania? –zapytałem, bo w sumie to byłem ciekawy.
–Otóż twój soulmate Putin pocznie i urodzi dziecko, któremu nada imię Jezuska, bo to będzie kobieta i ów dziecko rozpocznie koniec tutejszego świata pełnego grzechu. Czyli rozpocznie się sąd ostateczny. –opowiedział mi podniosłym tonem.
–A-a-ależ jak to? Przecież Putin jest mężczyzną, a mężczyźni nie mogą rodzić dzieci, to jest nielogiczne!
–Jebie mnie logika, a teraz won na ziemię. –wykrzyczał po czym obudziłem się leżąc na czymś miękkim. Wystraszony otworzyłem moje oczy i ujrzałem Putina z Łukaszenką.
Putin wyglądał jakby miał paść na zawał, a Łukaszenka tańczył tańce z tik toka jako zamiennik prezydenta Rosji.
–Słuchaj mnie towarzyszu, muszę Ci coś powiedzieć. –wypowiedział Vladdy Daddy i złapał za moją dłoń.

Chwała Wielkiej Rosji| Putin x Łukaszenka x  Janusz Korwin-MikkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz