Rozdział 22 ,,Cud narodzin"

109 4 0
                                    

9 miesięcy później nadchodził termin porodu Beaty. Tego dnia Beata przyjechała na stację razem z Arturem, ponieważ nudziło jej się w domu:
Baśka: A myślała już pani doktor nad imionami??
Beata: Dla chłopca Tymek a dla dziewczynki Tosia.
Martyna: Bardzo ładne imiona.
Beata: Ała...(powiedziała łapiąc się za brzuch)
Baśka: Co się stało??
Beata: Chyba się zaczęło...
Martyna: Baśka leć po Górę.
Artur: Co się stało (zapytał podchodząc do żony)
Beata: To chyba już.(powiedziała jęcząc z bólu)
Artur: Spokojnie jestem ty z tobą. (Mówił próbując ją uspokoić)
Beata: Ałłł..(wyjęczała łapiąc Artura za rękę)
Artur: Kochanie wiem, że to nic przyjemnego ale zaraz połamiesz mi rękę. (Oznajmił spokojnym głosem)
Baśka: Nic doktorowi nie będzie.
Beata: To twoja wina Artur...więc możesz pocierpieć ze mną..
Baśka: Doktorze wody odeszły.
Artur: Dobra Martyna dawaj ręczniki, nie dojdziemy już do szpitala. (Oznajmił uwalniając rękę z uścisku Beaty)
Martyna: Już doktorze.
Artur: Baśka rękawiczki.
Baśka: Proszę.
Po 20 minutach Beata urodziła zdrowe bliźniaki i została razem z nimi przetransportowana do szpitala:
Artur: Kochanie jak się czujesz?? (Zapytał siadając obok łóżka żony)
Beata: Dobrze ale jestem zmęczona.
Artur: To dobrze, patrz jakie śliczne bobaski. (Powiedział biorąc dzieci na ręce)
Beata: No udały się nam. (Powiedziała z uśmiechem)
Artur: A wiesz kiedy wychodzicie??
Beata: Prawdopodobnie jutro po południu.
Artur: To ja przyjadę i was zabiorę tylko muszę kupić jeszcze foteliki.
Beata: Ok
2 dni później w domu:
Beata: Kochanie przyniesiesz mi herbatę??
Artur: Jasne, a nakarmiłaś maluchy??
Beata: Tak, teraz śpią.
Artur: To dobrze, ja zaraz zawiozę Patryczka do przedszkola.
Beata: Jak będziesz go odwoził to wejdź do sklepu i kup lody.
Artur: Ok, masz herbatę.(powiedział podając Beacie kubek)
Beata: Dziękuję.
Artur: Nie ma sprawy jak coś to mnie wołaj. (Powiedział po czym pocałował żonę)
Następnego dnia Artur razem z dziećmi i Beatą pojechał na kontrole do szpitala. Po drodze postanowili wpaść na stację przywitać się z przyjaciółmi:
Artur: Cześ wam.
Wiktor: Cześć stary.
Anka: Ale słodziaki. (Powiedziała podchodząc do Artura trzymającego bąbelki)
Baśka: Normalnie małe górki. (Powiedziała a wszyscy się zaśmiali)
Piotrek: Udały się doktorowi. (Powiedział z uśmiechem)
Beata: Właśnie jest sprawa czy moglibyście z nimi chwilkę zostać, bo mamy ważny wyjazd??
Anka: Jasne, teraz mam przerwę to mogę z nimi posiedzieć.
Baśka: Ja tak samo.
Wiktor: Pomogę dziewczyną.
Artur: Dziękuje wam naprawdę, za jakieś 2 godzinki powinniśmy być.
Wiktor: Spokojnie, nie ma sprawy. (Oznajmił a po tym Artur i Beata wyszli zostawiając im bliźniaki i Patryczka)
Baśka: To co Patryczek idziemy na spacer?? (Powiedziała do Patryczka)
Patryczek: Takk ciociu. (Powiedział i wyszli)
Anka: No to nam zostały maluchy. (Oznajmiła patrząc na Wiktora)
Wiktor: Chodź do wujka Wiktora. (Powiedział biorąc Tymka na ręce)
Po 30 minutach dzieci zaczęły płakać i ani Anka ani Wiktor nie potrafili ich uspokoić. Na szczęście jakąś chwilę później wrócił Artur:
Anna: Artur! Dobrze że jesteś.
Artur: A co wy tak płaczecie?? (Zapytał biorąc dzieci)
Wiktor: Jak ty to zrobiłeś??(zapytał widząc że dzieci u Artura od razu przestały płakać)
Anna: My nie umieliśmy ich uspokoić przez 30 min.
Artur: Praktyka. (Powiedział z uśmiechem)
Wiktor i Anka się zaśmiali:
Artur: Dziękuje wam bardzo, że się nimi zajęliście a gdzie Patryczek??
Anna: Baśka poszła z nim na spacer zaraz powinni wrócić.
Artur: A ok to ja poczekam.(powiedział siadając na kanapie)
Anna: Ale podobne są do ciebie Artur. (Powiedziała siadając obok kolegi i pokazując na bliźniaki)
Wiktor: Tylko włosów jeszcze zaczesanych nie mają do tyłu. (Powiedział po czym wszyscy się zaśmiali)
Po 5 minutach Beata i Patryczek wrócili z spaceru i Artur zabrał go razem z bliźniakami do domu...

Fanfiction ,,na sygnale"/Artur i BeataWhere stories live. Discover now