Rozdział 2

111 8 4
                                    

Udało mi się wrócić do domu - cały, nie z obitą twarzą i nadal w czystych ubraniach. Można to nazwać pewnego rodzaju luksusem, który można posiadać, będąc zwyczajnym człowiekiem albo chociaż gdy posiadacie normalną rodzinę.
Od razu udałem się do lodówki w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Jednak podłoga nadal była w odłamkach szkła, na którym była już zaschnięta krew i to nie dawało mi spokoju. Więc chwyciłem szczotkę i mopa. Na początku pozamiatałem podłogę, by później porządnie przemyć ją mopem. Gdy zakończyłem tą czynność, ucieszony chwilowym przypływem szczęścia. Znacie to uczucie gdy jesteście smutni, a w waszym życiu jest dramat, ale na kilka sekund pojawia się u was radość i macie ochotę się śmiać, ale mija to na tyle szybko, że nie pamiętam kiedy poczułem pozytywne emocje.
Złapałem za uchwyt od lodówki i miałem już ją otwierać, gdy do moich uszu dotarł dźwięk stukania w drzwi. Zwróciłem się w tamtą stronę i poszedłem w ich stronę. Lekko uchyliłem drzwi, a za nimi stał Will, który uśmiechnął się do mnie.

-Siema, zgubiłeś coś...- w dłoni trzymał mój długopis - musiałeś mieć luzem wrzucony do plecaka i pewnie nie do końca zasunąłeś suwak, przez co wypadł.

-Yyy dzięki - szerzej otworzyłem drzwi - ale skąd wiesz gdzie mieszkam?

-Widziałem cię po drodze, akurat tak się składa, że niedaleko mieszkam.

Chwyciłem mój długopis i wyciągnąłem go z jego dłoni. Przez minutę między nami panowała cisza, po czym lekko odchrząknąłem.

-No to ten...

-Wybacz, wybacz. Pewnie jesteś zajęty, a ja stoję tu jak kołek i dziwnie wyglądam. Do zobaczenia jutro - pomachał mi gdy zaczął się cofać, a po kilku metrach znikł niedaleko za zakrętem.

Zamknąłem za sobą drzwi i podłożyłem swój przedmiot na blat w kuchni. Ponownie zerknąłem do lodówki i zobaczyłem, że jest mleko i niewiele więcej. Z szafki na różnego rodzaju herbaty, kawy, przyprawy i inne rzeczy w saszetkach, wyciągnąłem opakowanie waniliowego budyniu. Sprawdziłem tylko datę przydatności produktu i upewniwszy się, że jest to zdatne do posiłku, zacząłem przygotowywać budyń. Odmierzyłem jedną szklankę mleka, którą wlałem do garnka, później kolejną, ale tylko trzy czwarte szklanki wlałem do garnka, a do reszty mleka, pozostałej w szklance wsypałem opakowanie budyniu. Gdy mleko gotowało się, ja mieszałem zawartość szklanki, by nie pozostawić grudek, które i tak lubię jeść. Gdy mleko miało już odpowiednią temperaturę, wlałem zawartość szklanki, dosypując powoli cukru. Mieszałem całość mojej "potrawy", a już po chwili zgęstniała w odpowiedni sposób i mogłem spokojnie zacząć ją spożywać. Postawiłem ciepły garnek na drewnianej desce do krojenia i z szuflady wyjąłem łyżkę. Nie ma sensu brudzić kolejnych naczyń, skoro cały budyń i tak zjem ja. Usiadłem wygodnie i zacząłem jeść budyń łyżka po łyżce, aż nic w garnku nie zostało. Zadowolony odstawiłem naczynie do zlewu, a sam poczłapałem na górę.

Spałem dłużej niż można by się spodziewać. Na dole słyszałem krzątanie ojca po kuchni, prawdopodobnie w poszukiwaniu kolejnego trunku na dzień dzisiejszy. Wystarczy, że coś go delikatnie z irytuje w pracy i koniec. Wraca i pije, bo on tak chce i mu się "należy".
Wyjrzałem za okno, za którym zrobiło się już ciemno i wstałem cicho zapalając lampkę nocną. Przede wszystkim jedyne czego chce przebywając w tym domu, to zachować ciszę. Wolę nie zwracać na siebie uwagi.
Usiadłem na łóżku i nie robiłem nic przydatnego. Rysować nie potrafię, chyba że wyjątkowo brzydkie karykatury, czytać nie zawsze mi się chce, a na telefon wolę nie zerkać i tak nie mam tam nic co mogłoby zająć mój czas. Puzzli układać nie lubię, a nawet jeśli to żadnych nie posiadam. Krzywdy sobie też nie chcę robić, a siedzenie w takiej nudzie jest już wystarczającą karą. Sportów żadnych też nie uprawiam, bo jestem za leniwą bułą. Nie mam żadnych konkretnych zainteresowań, oglądać też nic nie oglądam, bo to tylko będzie powodowało hałas, ale co prawda mógłby to robić na słuchawkach, ale jakoś po prostu mam ochotę nic nie robić. Moja motywacja spada niżej niż zero, moje życie jest nijakie i takie jałowe. Jedyne co się wyróżnia w moim życiu to szkoła i próba przetrwania, ewentualnie jeszcze próba zaliczenia klasy. Mógłbym poszukać pracy, ale z moją reputacją w naszym miasteczku lepiej jej nigdzie nie szukać, bo przez ojca nie jest zbyt kolorowo. Większość osób wie, jakim cholerykiem jest mój ojciec, a także jaki jest gołosłowny, niestety nikt nie wie jakim jest pijakiem. Tak naprawdę to zależy mi tylko by ukończyć tą szkołę i móc się pożegnać z tym miejscem, uciec od mojego ojca i jego kłopotów. Chciałbym zacząć nowe życie i zdobyć jakiś przyjaciół, z którymi mógłbym się wreszcie rozwinąć. Bez innych ludzi wokół mnie nadal pozostanę nijaki i jałowy. Tkwiąc nadal w tym samym miejscu będę do końca życia pogardzany.
Ponownie podszedłem do okna, które wyglądało na drugą ulicę. Usiadłem na parapecie i patrzyłem w dal. Po chwili na ulicę weszły dwie osoby, szczupłe i wysokie. Jedną z tych osób był Will i osoba, której nie znam. Prawdopodobnie mógł być to jego ojciec, gdyż osoba obok niego była starsza. Oboje stali pod jedną z latarni ulicznych i o czymś rozmawiali. Instynktownie zrobiłem kilka kroków w bok od okna, by móc obserwować ich tylko kątem oka. Po chwili okazało się, że był to dobry pomysł, ponieważ mężczyźni spojrzeli się prosto na ten dom. Przez kilka następnych minut dalej rozmawiali, nie patrząc się już na dom, a później podjechał czarny samochód, do którego wsiedli.

Przepraszam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przepraszam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział. Przepraszam także za wszystkie błędy, w pracy to tak średnio można się dobrze skupić 😅 i także przepraszam jeżeli długość rozdziału was nie zadowala. Do następnego, nieco lepszego rozdziału! (Mam nadzieję X'D).

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 11, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

To love like never before // yaoi //Where stories live. Discover now