87

933 106 62
                                    


Jungwon spacerował wolno ulicami miasta, idąc do konkretnego celu. Chociaż jego wzrok skupiony był na chodniku i tym, co się przed nim rozciągało, myślami był w zupełnie innym miejscu.

Poprzedniego dnia nie robił nic więcej od leżenia w łóżku i krótkiej zabawy z Laylą w ogrodzie. W pewnym momencie napisał do niego Sunoo, proponując spotkanie, a on nie mając większych chęci na wychodzenie, po prostu zaprosił go do siebie. Nie wiedział, co nagle go natchnęło, aby opowiedzieć mu o tym, jak się czuje.

Być może Jay miał rację. Powinien być szczery z osobami, którym na nim zależy.

Nie mówił jednak o swoim ogólnym samopoczuciu, a uczuciach w kwestii miłosnej. Nie wiele myślał, a słowa po prostu wylatywały z jego ust. Opowiadał o jego spotkaniach z Jay'em, o tym, jak zawsze troszczy się o niego i pożycza swoje okulary przeciwsłoneczne, kiedy słońce razi go w oczy. O tym, jak kojący jest jego uśmiech oraz spojrzenie i przyjemny jest jego głos. Nie pominął również faktu, że kiedy go przytulał, czuł ciepło rozchodzące się po całym jego ciele i jakiegoś rodzaju bezpieczeństwo.

Kim słuchał go uważnie, nie przerywając mu ani razu. Co jakiś czas uśmiechał się delikatnie, widząc, jak oczy Jungwona świecą z podekscytowania. Był lekko zaskoczony, ale też niemiłosiernie szczęśliwy, bo jego przyjaciel w końcu znalazł kogoś, kto poprawia jego samopoczucie i przy kim czuje się zwyczajnie dobrze.

Cały wywód Yanga skomentował tylko krótko:

– Won, ty się zakochałeś.

Od tamtego momentu nie potrafił skupić się na niczym innym niż myślenie o Jay'u i tym, co faktycznie do niego czuje. Dlatego, aby odgonić te myśli postanowił odwiedzić Jake'a.

Zamknął za sobą furtkę prowadzącą na cmentarz, idąc w dobrze znanym mu kierunku. Miał wrażenie, jakby w ostatnim czasie zaniedbał swojego przyjaciela. Przychodził tutaj dość często, a teraz nie pamiętał dobrze ostatniego razu w tym miejscu. Być może była to rocznica jego śmierci, być może inny dzień.

Zauważył, że na ławce przed nagrobkiem ktoś siedział. Zatrzymał się na chwilę, zastanawiając się, czy nie powinien zawrócić. To nie pierwszy raz, kiedy widział na jego oko nieznajomego chłopaka i za każdym razem po prostu zostawiał go samego. Tym razem postanowił jednak podejść, bo wystarczająco długo go tutaj nie było.

Usiadł obok chłopaka, a ten spojrzał na niego krótko. Też odwrócił na niego swój wzrok i przez chwilę jego serce stanęło w miejscu, aby później wypuścić głośny oddech.

– Heeseung hyung? – rzucił.

– Och, cześć Won. Nie spodziewałem się ciebie tutaj – wymamrotał prawie niesłyszalnie.

– Ja ciebie też – mruknął.

Ostatnią osobą, której Jungwon spodziewał się w tym miejscu, był Heeseung. Tymczasem siedział obok niego i w ciszy spoglądali na czarny nagrobek, na którym złotymi literami wypisane było imię, nazwisko, data urodzin i śmierci jego przyjaciela. Tuż obok było też niewielkie, okrągłe zdjęcie, które przedstawiało jego szeroki uśmiech. Takie właśnie zażyczyła sobie jego mama, która chciała, aby każdy zapamiętał go jako szczęśliwego chłopaka.

– Skąd znasz Jake'a? – rzucił.

– Byliśmy parą.

Jego mentalna szczęka opadła w dół i nie wiedział, jak się pozbierać.

– Co? – wydusił.

– Mhm – mruknął tylko.

Jungwon poczuł się po części oszukany. Jego najlepszy przyjaciel był w związku, a on zupełnie o tym nie wiedział.

polaroid love| jaywonWhere stories live. Discover now