Rozdział 22

1.4K 53 19
                                    

Do domu wracała powoli. Mieszkanie jej ojca znajdowało się niedaleko szkoły, czyli około pół godziny spacerem od apartamentu Maksa. Zawsze szła piechotą. Szkoda jej było pieniędzy na autobus. Pogoda była piękna. Co prawda w powietrzu dało się jeszcze wyczuć mroźne, zimowe tony, ale bezchmurne niebo i skąpane w wiosennym słońcu ulice z powodzeniem rekompensowały tę drobną niedogodność. Gdyby tylko nie ten ciężar, który odczuwała na sercu. Kiedy wczesnym rankiem otrzymała sms'a od chłopaka z propozycją spotkania i podwójną stawką za wspólne spędzenie przedpołudnia, miała niemały kłopot. Weekendy były czasem, gdy pani Monika odpoczywała nieco od Antosia. Sara naprawdę nie chciała nadużywać dobroci sąsiadki. Już i tak ostatnio notorycznie się spóźniała, gdyż po szkole zamiast prosto do domu, chodziła do Maksa. Mogła oczywiście odmówić, ale nie chciała. W jej sytuacji każda złotówka była cenna. Na szczęście starsza kobieta nie miała nic przeciwko, by w sobotni poranek zająć się jej bratem. 

Gdyby wiedziała jakim upokorzeniem będzie dla niej to spotkanie, przemyślała by tą propozycję bardziej wnikliwie. Nie rozumiała Maksa i jego zachowania. Oczywiście nawet nie marzyła o tym, by mieć dla chłopaka większe znaczenie, ale odnosiła wrażenie, że z każdym dniem był dla niej coraz bardziej oschły i bezlitosny. Najgorsze jednak było to, że niezależnie od tego jak podle ją traktował, jej uczucie do niego nie chciało zniknąć. Wręcz przeciwnie, Sara miała wrażenie, że im dłużej trwa ten układ, tym bardziej jej na nim zależy. Cierpiała więc, po cichu bolejąc nad tym, że chociaż oddawała mu całą siebie, jego interesowało tylko jej ciało. 

Po drodze do domu znowu zrobiła drobne zakupy dla sąsiadki. Wiedziała, że kobieta w życiu nie przyjęłaby od niej gotówki, więc przynajmniej w ten sposób próbowała jej się odwdzięczyć. Kiedy Pani Monika zainteresowała się skąd dziewczyna nagle ma pieniądze, Sara okłamała ją, że w szkole zaczął się nowy program wspierania uczniów z biednych rodzin. Bardzo źle się z tym czuła, ale to drobne kłamstwo z pewnością brzmiało lepiej niż okrutna prawda. Obawiała się, że gdyby wyznała kobiecie, że sprzedaje swoje ciało, ta odwróciłaby się od niej z obrzydzeniem i pogardą, a na to nie mogła sobie pozwolić. Musiałaby rzucić szkołę, żeby zająć się Antosiem, a do tego nie chciała dopuścić. Sara wierzyła, że dobre stopnie mogą być jej kluczem do lepszej przyszłości, robiła więc wszystko by w miarę warunków i możliwości być jak najlepszą uczennicą. 

Odebrała braciszka od sąsiadki i poszła z nim na lody i na plac zabaw. Wiedziała, że ojciec jest w domu, więc chciała jak najmniej czasu spędzić z nim w czterech ścianach mieszkanka. Pieniądze od Maksa pozwoliły jej nawet zabrać chłopca na frytki, co było jego wymarzonym obiadem. Spędzili naprawdę miły dzień. Antoś był tak szczęśliwy, że Sara widząc jego radość, również poczuła się nieco lepiej. 

Niestety w końcu zaczęło się robić ciemno i zimno. Nadszedł czas by wrócić do domu. Stanęli przed drzwiami mieszkania, dziewczyna jak zawsze dała bratu znać by zaczekał i był cicho. Kiedy okazało się, że ojciec znowu zasnął pijany na kanapie, wróciła po dziecko, które następnie wykąpała, nakarmiła i położyła spać. Po czym wzięła się za naukę, po której położyła się obok brata i zasnęła. 

W niedzielny poranek, gdy ojciec wciąż spał, wymknęła się z dzieckiem z mieszkania i znowu spędzili wspaniały dzień poza domem. Wracając powtórzyli cały rytuał, tym razem starego nie było, co dawało nadzieję na kilka dni spokoju. 

Antoś powoli zasypiał, gdy nagle po mieszkaniu rozległ się brzęk przewracanych butelek. Sara z przerażeniem spojrzała na chłopca, który natychmiast się rozbudził. Zawinęła go w kołdrę i schowała do szafy. 

— Antoś, zostań tutaj i pamiętaj… — wyszeptała. 

— Zatkać uszy, zamknąć oczy, nucić kołysankę — przerwał jej. — Pamiętam, ale Sara…

Slutty & The BeastWhere stories live. Discover now